nie zgadzam się z recenzją
Ten "Ślub" absolutnie nie jest lekturowy - przeciwnie, jest zrobiony na przekór szkolnym interpretacjom, a nawet wykładni samego autora. Niebanalnie, czysto, szlachetnie. Gdzie w "Ślubie" podwojone...
rozwiń
Ten "Ślub" absolutnie nie jest lekturowy - przeciwnie, jest zrobiony na przekór szkolnym interpretacjom, a nawet wykładni samego autora. Niebanalnie, czysto, szlachetnie. Gdzie w "Ślubie" podwojone postacie Mańki czy Matki? Albo Pijaka? Pierwszy raz od wielu lat, bodaj od roli Miętusa w "Ferdydurke", zachwycił mnie Mariusz Żarnecki i jego demoniczny palic. Ten Pijak jest w istocie diabłem! Cały spektakl pomyślany jako niezwykła anty-msza, z licznymi symbolami religijnymi (np. ukrzyżowanie Ojca) i rekwizytami liturgicznymi. Reżyser zrezygnował nawet z farsowych scen dworskich, żeby utrzymać czystość tej interpretacji. Akcja umieszczona w zaświatach, z postaciami-widmami. Pięknie! Tylko niestety - dla wytrwałych, którzy zechcą trzy godziny śledzić każdy niuans aktorskiej gry i reżyserskiej koncepcji, utopiony na dodatek w ciemnościach rozpraszanych przez wątłe światło punktowców . Na drugim spektaklu po premierze była może zapełniona jedna czwarta widowni. Przykro! Ale dziękuję z całego serca aktorom.
zobacz wątek