Wszystko się wszystkim w biednych główkach pomieszało
Ekshumacje w okolicy Łężyc nie powinny dziwić. To właśnie tam ulokowano po wojnie cmentarz żołnierzy radzieckich. Dokumenty i fotografie z akcji jego zakładania można obejrzeć w gdyńskiej filii...
rozwiń
Ekshumacje w okolicy Łężyc nie powinny dziwić. To właśnie tam ulokowano po wojnie cmentarz żołnierzy radzieckich. Dokumenty i fotografie z akcji jego zakładania można obejrzeć w gdyńskiej filii Archiwum Państwowego w Gdańsku - przynajmniej tam je widziałem jakieś 6-7 lat temu.
Łężyce i okolica były areną wielodniowych walk, wyjątkowo zaciętych. Można bez przesady oszacować, że każda ze stron straciła tam co najmniej po kilkuset poległych. Należy podkreślić, że radzieccy żołnierze ponosili wyjątkowo dużą ofiarę krwi w walkach o Gdynię i Gdańsk. Ginął głównie żołnierz niedoświadczony, z uzupełnień. A tych było sporo, bo po kilkutygodniowych walkach pułk strzelecki potrafi "zredukować się" do 4-5 kompanii po 30-40 ludzi. Zupełnie jak u Niemców. Do tego, na tej arenie działań, Rosjanie tracili dziennie po kilkanaście lub kilkadziesiąt wozów pancernych. Nie dziwią ekshumacje pod Łężycami. Oczywiście polegli nie mieli napisane na czole kto ich zabił - zginęli w walce, wszystko w kwitach się zgadzało, tyle że było utajnione przez zwykłymi ludźmi, stąd te "sensacje".
Niemcy z SS (no jak zły Niemiec, to na pewno był w SS), to inny trop - chodzić może o załogę KL Stutthof i tzw. Marsz Śmierci, w trakcie którego zginęły tysiące więźniów obozu, gnane zimą po Pomorzu Gdańskim - kolumny dotarły m.in. do Nawcza i Łówcza pod Wejherowem. Ekipy ekshumacyjne mogły mieć do czynienia i z tamtymi mogiłami. Także w Lasach Piaśnickich pracowano po wojnie przy masowych grobach. A w opowieściach i późniejszych przekazach wszystko zlało się w całość.
zobacz wątek