Kiedyś takie ładne volvo porysowałem na parkingu - jakiegoś anglika - samochód był służbowy, normalnie tam spisaliśmy szkodę, podpisałem się itp, po roku czasu po przypadkowej rozmowie z agentem...
rozwiń
Kiedyś takie ładne volvo porysowałem na parkingu - jakiegoś anglika - samochód był służbowy, normalnie tam spisaliśmy szkodę, podpisałem się itp, po roku czasu po przypadkowej rozmowie z agentem okazało się że szkoda nie przeszła i podobno często nie przechodzi w takim wypadku. Może ostro go nie dziabnąłem ale jak człowiek wiedział gdzie szukać to rysa była ewidentna na 30 cm. Szkoda mi nawet było faceta bo mówił że auto szefa.
zobacz wątek