Ciekawe, choć w sumie już beznadziejnie ograne założenie, że komuś trzeba płacić za uzewnętrznianie poglądów... A może to tylko próba (też już ograna w pierdyliardzie wersji) dyskredytacji...
rozwiń
Ciekawe, choć w sumie już beznadziejnie ograne założenie, że komuś trzeba płacić za uzewnętrznianie poglądów... A może to tylko próba (też już ograna w pierdyliardzie wersji) dyskredytacji interlokutora? Wspólna bolączka wszystkich zadufanych w sobie - nie są w stanie przyjąć na klatę, że ktoś do tego stopnia może nie podzielać ich poglądów.
zobacz wątek