Umówiłem wymianę zbiornika gazu. Wymieniono. Zaraz zaczął wariować miernik poziomu gazu. Wkrótce przestał pokazywać cokolwiek - rezerwa nawet przy pełnym zbiorniku. Przyjeżdżam umówiony na kontrolę, czekamy w korytarzu z innymi klientami. Pracownik skończył rozmowę tel. i bez słowa rzuca spojrzenie typu "czego?". 3 godziny po przewidywanym terminie naprawy dzwonią, że można przyjechać po auto. Przyjeżdżam a samochód rozbebeszony. Interweniuję, wkładają wyjęte elementy. O dwóch kawałkach plastiku: "a to nie wiem gdzie idzie". Sam montuję. Odpalam - okazuje się, że miernik wskazuje rezerwę (samochód był zatankowany). Pracownik wmawia mi, że zbiornik musi być pusty, sięga pod auto, stuka kluczem o zbiornik - przecież to co słychać to dźwięk zewnętrznego płaszcza! Jedziemy na stację, wchodzi 1,5 litra - wyszło na moje. W końcu naprawili przy 2 wizycie. Odbierając pytam "gdzie samochód" słyszę "na parkingu" - czuję się jak idiota. Po czym okazuje się, że gaz się włącza dopiero przy wysokich obrotach. Naprawiam w Miszewie. Mało, nie mogę zatankować więcej niż 34 litry. W miejsce 52 l zbiornika wstawili 42-litrowy! Dzwonię - nic nie poradzą! Tragedia!