Widok
Studniówki - umierająca tradycja?
Zastanawia mnie po co jeszcze maturzyści robią studniówki, czy to ma dziś sens, skoro można poimprezować z klasą w dowolnym miejscu w dowolnym czasie. Kiedyś to rozumiem, to była jedna z niewielu szans, żeby się wybawić (legalnie poprzytulać do koleżanek), ale dziś?
Idzie ktoś z Was na studniówkę (właśnie zaczyna się na nie "sezon")? Ciekawi mnie czy wg. Was mają one jeszcze sens.:)
Może trzeba zbojkotować tę tradycję?:)
Idzie ktoś z Was na studniówkę (właśnie zaczyna się na nie "sezon")? Ciekawi mnie czy wg. Was mają one jeszcze sens.:)
Może trzeba zbojkotować tę tradycję?:)
ciekawe bo za 100zl moj syn sie raczej dobrej wodki nie napije,szczegolnie ze 100dniowka jest w szkole.
Inni tegoroczni maturzysci ktorych znam rowniez impreze maja w szkolach.
Jezeli chodzi o wyjazdy klasowe to coraz czesciej jest tak ,ze mlodziez nie umie sie zdecydowac czego chce i w koncu nigdzie nie jada.
Studniowka to jakby ostatnia szansa na wspolna zabawe klas tego samego rocznika wiec jestem za
Inni tegoroczni maturzysci ktorych znam rowniez impreze maja w szkolach.
Jezeli chodzi o wyjazdy klasowe to coraz czesciej jest tak ,ze mlodziez nie umie sie zdecydowac czego chce i w koncu nigdzie nie jada.
Studniowka to jakby ostatnia szansa na wspolna zabawe klas tego samego rocznika wiec jestem za
Ewidentny upadek szkolnictwa pociąga za sobą konsekwencje.Jakość relacji między uczniami też się obniża, obyczaje upadają, więc tradycja studniówek stnieje wyłącznie jako pewna forma,skorupa, w środku pusta.
Żeby jakaś tradycja przetrwała trzeba dbać o całość tradycji kulturowej. No i na tym przypadku widać marną jakość "III RP".
Żeby jakaś tradycja przetrwała trzeba dbać o całość tradycji kulturowej. No i na tym przypadku widać marną jakość "III RP".
bylam na swojej rok temu .. bylo swietnie, alkohol byl pod stolem .. jedna kolezanka przesadzila.. ale to nie nauczylecie sa od tego aby nas pilnowac.. w koncu ludzie maja po 18/19 lat.. maja rozum. ( albo i nie) i sami powinni zadbac o swoje dobre zachowanie.. co do cen to przesada.. moj wstep na 100dniowke z osoba towarzyszaca to byl koszt 400 zl .. ale nie zaluje..bede miala co opowiadac dzieciom .. to jest raz w zyciu . .tak jak wesele czy 18 tka.. ale jest tyle opinii na ten temat ilu ludzi.. :)) znam i takich co nie poszli i nie zaluja :)
z dwuch tradycji zrobila sie jedna, i zaczyna byc przerabiana(choc nie wszedzie)
studniowka raz w zyciu - bulachacha - przeciez jak ktos nie zda matury i klasy to po roku moze isc na kolejna i kolejna itd - ogranicza go jedynie kasa i chec uczestniczenia w takim zbiorowisku.
studniowka z tradycji to byla poprostu dyskoteka szkolna(do tego w karnawale) - takie ostatki przed okresem bez zabawy, bo okresem wytężonej nauki.
a Bal Maturalny to raz w zyciu - bo bylo to juz po maturze przychodzili tylko ci co zdali, i byla to nagroda za wejscie w dorosle życie. i to bylo z pompą - prawdziwy bal
studniowka raz w zyciu - bulachacha - przeciez jak ktos nie zda matury i klasy to po roku moze isc na kolejna i kolejna itd - ogranicza go jedynie kasa i chec uczestniczenia w takim zbiorowisku.
studniowka z tradycji to byla poprostu dyskoteka szkolna(do tego w karnawale) - takie ostatki przed okresem bez zabawy, bo okresem wytężonej nauki.
a Bal Maturalny to raz w zyciu - bo bylo to juz po maturze przychodzili tylko ci co zdali, i byla to nagroda za wejscie w dorosle życie. i to bylo z pompą - prawdziwy bal
Jaa swoja studniowke wspominam dobrze. Klasa moja wymyslila,ze bez drugich polowek swoich przychodzimy i bawimy sie razem :) tak bylo i bylo mega :). Co prawda studniowke mialam 5lat temu ;p. No i smieszne bo w walentynki mielismy,ale fajnie i tak bylo :). Fajnie bylo wypic z klasa i wychowawczynia to sie wspomina i ceni :). A co do imprezy integracyjnej,to w 1 klasie liceum mielismy i duzo wycieczek,moze dlatego ze moja klasa byla zdecydowana i wiedziala co chce :)
Moim zdaniem studniówka powinna być. Tak jak już ktoś pisał, to jest ostatnia wspólna zabawa prawie z całą klasą, niestety w liceum bywało tak, że były plany na wycieczkę ale nigdy na nią nie pojechaliśmy. Oczywiście spotykaliśmy się od czasu do czasu na jakieś imprezie, ale nie całą klasą. Poza tym nauczyciele nie pilnują młodzieży, bo przecież jak? Jeśli ktoś będzie chciał się napić alkoholu na studniówce to i tak to zrobi. Myślicie, że nauczyciele bawią się na trzeźwo?! haha, nauczyciele tak samo jak młodzież traktują to jako zabawę gdzie też można sobie popić, nie oszukujmy się. Poza tym na imprezę nie chodzisz zawsze w sukienkach czy garniturach, zawsze to jest jakaś odskocznia. Tylko szkoda, że moja studniówka trwała tylko do 4, wszyscy byli zawiedzeni, że tak szybko musiała się skończyć.
...jak zwykle wcisnę swoje 3 grosze w dyskusję :D
otóż...według mnie tradycja musi pozostać tradycją...nie ma co jej bojkotować- to jeden z najmilszych aspektów bycia licealistą ;)
ale z drugiej strony kiedyś nie traktowano studniówek jak dzisiaj...dziewczyny przychodziły w białych bluzkach i granatowych spódniczkach, to był pierwszy moment kiedy można było sobie zrobić do szkoły lekki makijaż a przede wszystkim było to ukoronowanie końca liceum. a teraz? rewia mody...dziewczyny nakładają sukienki ledwo zakrywające pośladki albo prowokująco odsłaniają pasy do pończoch...cycki na wierzchu, stroją się, wymalowane... swoją studniówkę miałam co prawda nie aż tak dawno ale wstyd byłoby mi się pokazać w tak wyzywającym stroju nauczycielom czy dyrekcji! abstrahując już od tego, że większość dziewczyn przed studniówką przygotowuje się niemalże jak do ślubu- fryzjer, makijażystka, kosmetyczka... i to kombinowanie jak wnieść wódkę albo jakiś alkohol na salę... jakby nie można było się bawić bez procentów.
studniówkę traktuje się teraz za bardzo jak dyskotekę... ale to nie wina samego wydarzenia...to wina młodzieży.
otóż...według mnie tradycja musi pozostać tradycją...nie ma co jej bojkotować- to jeden z najmilszych aspektów bycia licealistą ;)
ale z drugiej strony kiedyś nie traktowano studniówek jak dzisiaj...dziewczyny przychodziły w białych bluzkach i granatowych spódniczkach, to był pierwszy moment kiedy można było sobie zrobić do szkoły lekki makijaż a przede wszystkim było to ukoronowanie końca liceum. a teraz? rewia mody...dziewczyny nakładają sukienki ledwo zakrywające pośladki albo prowokująco odsłaniają pasy do pończoch...cycki na wierzchu, stroją się, wymalowane... swoją studniówkę miałam co prawda nie aż tak dawno ale wstyd byłoby mi się pokazać w tak wyzywającym stroju nauczycielom czy dyrekcji! abstrahując już od tego, że większość dziewczyn przed studniówką przygotowuje się niemalże jak do ślubu- fryzjer, makijażystka, kosmetyczka... i to kombinowanie jak wnieść wódkę albo jakiś alkohol na salę... jakby nie można było się bawić bez procentów.
studniówkę traktuje się teraz za bardzo jak dyskotekę... ale to nie wina samego wydarzenia...to wina młodzieży.
w dzisiejszych studniówkach trudno jest doszukiwać się analogi do tych organizowanych w nie tak odległych jeszcze czasach. Tradycja wymagała, aby bal był przedsięwzięciem typowo szkolnym w którym ubiór był rzeczą drugorzędną bo obowiązywał model biało-czarny. Obserwując dzisiejsze obchody tych stu dni przed maturą ma się wrażenie, że młodzież szkolna (vide: uczniowie) za bardzo chce wyeksponować swoja dorosłość, dojrzałość np. przez autoprezentację tak dosadnie przedstawiona przez cacho...(mniam, mniam). Oglądając pląsające "damy" to bardziej przypomina kabaret lub bal karnawałowy niźli szkolna imprezę. Chciałbym tylko zauważyć, że mężczyznom nie można zarzucić złego fasonu natomiast to" już-kobiety" nagminnie łamią stereotypy wystepując w kreacjach godnych pożałowania...
" mężczyznom nie można zarzucić złego fasonu" ... ależ można... oczywiście nie w kwestii mody natomiast w kwestii zachowania już jak najbardziej. często wiąże się to z brakiem umiejętności i rozsądku w piciu alkoholu oraz zaciąganiem pań do toalet...w wiadomym celu... (tak, to też się zdarza...i to wcale nie tak rzadko)
och..ciacho....nie mówiłem, ze jesteśmy bez grzechu ale akurat toaletowe spotkania czy picie alkoholu nie psują ogólnego wizerunku samego przedsięwzięcia. Natomiast "prawie-kobieta" która ma na nogach 10 cm szpile i która nie potrafi w nich jeszcze chodzić w połączeniu z niewiadomo czym na głowie i przyodziana w niewiadomo co i oddająca się pląsom wymaga masakrycznie...I możne właśnie dlatego faceci muszą przyjąć pewna dawkę alkoholu....
" z drugiej strony co jest złego w 10-cm szpilach?:) tak, wiem- czepiam się ;)"
Jeżeli są one odpowiednio dobrane do reszty kreacji a kobieta, która je nosi ma odpowiednią sylwetkę i potrafi się w nich poruszać (co wymaga sporych umiejętności) to absolutnie nic.
Tak, wiem - czepiam się ;)
Jeżeli są one odpowiednio dobrane do reszty kreacji a kobieta, która je nosi ma odpowiednią sylwetkę i potrafi się w nich poruszać (co wymaga sporych umiejętności) to absolutnie nic.
Tak, wiem - czepiam się ;)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Miałam studniówkę ponad 10 lat temu. Nie poszłam gdyż koszt był zbyt duży. Poprosiłam rodziców aby dołożyli dwie stówy i za tą cenę miałam tydzień ferii w Alpach. Fakt że po znajomości i za transport nie płaciłam ale lepsze były Alpy niż jedna noc balangi.
Było bardzo drogo, nie wiem co im do głowy strzeliło. Wybrali jeden z "najlepszych" (czytaj najdroższych) hotel w mieście z pełnym cateringiem. Podkreślam że to było ponad 10 lat temu a wołali o ile mnie pamięć nie zawodzi jakieś 250 zł na osobę, czyli 500zł za parę za samo wejście. Sukienka która mi się podobała kosztowała chyba z 500, ale udało mi się wyszukać taką tańszą za 250zł czy 300zł, nie pamiętam dokładnie, ale i tak w sumie dawało jakieś 750zł, do tego taksówki - 100zł w tą i 100zł w drugą bo miałam jednak dość daleko i środek nocy. (Kiedyś taksówki były trochę droższe niż teraz) No i moje koleżanki opowiadały o fryzjerze i kosmetyczce. Jak to w sumie podliczyłam ile by mnie takie wyjście w pełnej krasie wyniosło czyli najskromniej coś koło tysiaka za noc, a jak bym z towarzysza zrezygnowała to też niewiele do tysiąca brakowało, to szybko spakowałam walizkę i jakoś tak bez żalu oglądałam sobie zdjęcia z imprezy.
Było bardzo drogo, nie wiem co im do głowy strzeliło. Wybrali jeden z "najlepszych" (czytaj najdroższych) hotel w mieście z pełnym cateringiem. Podkreślam że to było ponad 10 lat temu a wołali o ile mnie pamięć nie zawodzi jakieś 250 zł na osobę, czyli 500zł za parę za samo wejście. Sukienka która mi się podobała kosztowała chyba z 500, ale udało mi się wyszukać taką tańszą za 250zł czy 300zł, nie pamiętam dokładnie, ale i tak w sumie dawało jakieś 750zł, do tego taksówki - 100zł w tą i 100zł w drugą bo miałam jednak dość daleko i środek nocy. (Kiedyś taksówki były trochę droższe niż teraz) No i moje koleżanki opowiadały o fryzjerze i kosmetyczce. Jak to w sumie podliczyłam ile by mnie takie wyjście w pełnej krasie wyniosło czyli najskromniej coś koło tysiaka za noc, a jak bym z towarzysza zrezygnowała to też niewiele do tysiąca brakowało, to szybko spakowałam walizkę i jakoś tak bez żalu oglądałam sobie zdjęcia z imprezy.
Studniówki odbywają się, odbywały i odbywać się będą. Wiadomo, że teraz może trochę temat wydawać się problematyczny, ale do stycznia jeszcze daleko. Co do wyboru sali, to na pewno tutaj https://nadmorski.pl/stay-positive/uroczystosci-rodzinne/studniowki/ warto sobie zerknąć. Jest tam namiar na ciekawy obiekt, w którym można wyprawić taką uroczystość. Zerknijcie sobie tam. Dbają o bezpieczeństwo.