zaczęła się...
na mojej ulicy mokry bruk rozsyła chaotyczne refleksy,
a z kominów unosi się zapach palonego drewna.
gdzieś wysoko
zatopione w mżawce i mgle
nawoływały się dziś zapóźnione dzikie...
rozwiń
na mojej ulicy mokry bruk rozsyła chaotyczne refleksy,
a z kominów unosi się zapach palonego drewna.
gdzieś wysoko
zatopione w mżawce i mgle
nawoływały się dziś zapóźnione dzikie gęsi.
na jaśkówce asfalt wygląda jakby klarem pokryty.
kasztanowce białe cicho, lecz szybko gubią liście,
odbierając mi zieleń trawy.
jedynie miłorząb japoński, wspomnienie po pradziejach
dzielnie nie oddaje pola.
daję sobie więcej czasu
na docieranie z punktu A do punktu B.
z rękami w kieszeniach powoli przemierzam ulice,
wystawiając twarz na wodny pył.
knajpy robią się przytulne,
a ich światła sączące się przez zamglone szyby
nęcą spokojnym miejscem na końcu baru.
zobacz wątek