Re: Styczniowo - Lutowe Mamusie 2013 cz.9
Marynial...jeszcze chwilka, załatwiaj ostatnie sprawy i wyciągaj stopy na kanapie...:-) ja nie wszystko zapięłam na ostatni guzik, ale cóż.
U nas nauka obsługi chłopca, pierwsze przewijania z...
rozwiń
Marynial...jeszcze chwilka, załatwiaj ostatnie sprawy i wyciągaj stopy na kanapie...:-) ja nie wszystko zapięłam na ostatni guzik, ale cóż.
U nas nauka obsługi chłopca, pierwsze przewijania z trzęsącymi się palcami i całe obsiusiane ciuszki...niby przewijanie, karmienie i pielęgnacja nie powinna być nam obca, ale znowu muszę być maksymalnie skupiona i w ogóle :-) no i starsza siostra...prezent otrzymała, lalusię z akcesoriami kąpielowymi, braciszek też się spodobał, ale wciąż musimy gonić za nią, a raczej mąż i moja mama, bo ja jeszcze nie biegam, choć chciałabym :)
nie ukrywam...
ten poród miał zupełnie inny scenariusz i innych bohaterów...spokojny, diagnoza i decyzja w odpowiednim momencie, zaoszczędziło mi to sporo nerwów i bólu jak poprzednio. Powoli wykasowuje traumę sprzed 2,5roku...
Mleko pojawiło się już wczoraj, więc karmimy tylko piersią w domu, w szpitalu mieszanie.
Pieluchy na zmianę na razie stosujemy, jednorazówki i wprowadzamy wielorazówki.
co do porodu, to tak w skrócie, w piątek w dzień się nagimnastykowałam przy aucie, potem załatwiałam ostatnie zakupy a w sobotę leżałam plackiem, nie mogłam się ruszyć, tak mnie wszystko bolało. W nocy o północy obudziły mnie skurcze krzyżowe dość nieprzyjemne, wzięłam raz nospę, prysznic, wypiłam herbatę, znowu nospę, w sumie potem 3 i zasnęłam. Po 15 minutach obudziły mnie znowu, więc już czułam że może nie przejść. Zadzwoniłam po siostrę do małej i po kolejnej kąpieli o 5 pojechaliśmy na ktg. Tam zrobiono mi usg i lekarz stwierdził, że maluch waży około 4100kg i jest zbyt wysokie ryzyko pęknięcia mięśnia macicy przy sn. Zadecydował, że skurcze wykorzystają i będzie cc. Potem pojechałam na salę, mąż widział wszystko za szybą i podtrzymywał na duchu. po kwadransie mały był na świecie, tuż przy mojej głowie czyszczono malucha i wycierano, jak mnie szyli nie zwracałam uwagi, bo cały czas patrzyłam na szkraba, potuliliśmy się i mały pojechał się ważyć, mierzyć itd. Szycie trwało 35minut i już na swojej sali przyjechał maluch po 20minutach bodajże. Possał i odjechał. Przyjeżdżał w pierwszej dobie kilka razy, a na noc jechał na salę noworodkową. Na drugi dzień wyjęto mi cewnik i wstałam i się uruchomiłam z mężem.
W skrócie jak chodzę i leżę nic mnie nie boli, ból jest tylko przy wstawaniu i siadaniu, ale nie jest źle, dzisiaj jeszcze nie brałam żadnego rpzeciwbólowego, choć mam w razie czego ketonal i paracetamol.
Rozpisałam się, więc kończę i lecę się kąpać.
Zerkam co chwilę do szkraba, a to czy się nie przekręcił, a to czy nie ulał...:-)
zobacz wątek