Odpowiadasz na:

Inflacja szalała jeszcze po tym, jak cztery zera obcięto. W efekcie koszt produkcji rudej forsy zaczął przewyższać jej nominalną wartość. Za kilogram groszówek można było dostać 10 zł na skupie... rozwiń

Inflacja szalała jeszcze po tym, jak cztery zera obcięto. W efekcie koszt produkcji rudej forsy zaczął przewyższać jej nominalną wartość. Za kilogram groszówek można było dostać 10 zł na skupie złomu, a nominalna wartość wynosiła 6,10 zł. Dlatego NBP zaczął bić monetę ze stali jakości gorszej niż kapsle od piwa.
I tu jest ciekawa sprawa. Dobre misie zorganizowały akcję "góra grosza". Dzieci w szkołach zbierały 1,2 i 5-groszówki rzekomo na pomoc domom dziecka. Podejrzewam, że ta góra grosza była potem traktowana magnesem. To chyba każdy wie, że stalowe groszaki przywierają np. do głośnika telefonu komórkowego, a te z lepszego kruszcu nie. Podejrzewam zatem, że stalowy szmelc faktycznie szedł na pomoc domom dziecka, a ten lepszy prosto do skupów złomu. Na każdym milionie złotych z jednogroszówek było 400 tysiecy czystego zysku. Wartość nominalną oczywiście też można było przeznaczyć na sierocińce, ale wątpę w stuprocentową szczelność tego systemu. Chyba żaden biznes nie daje takich możliwości zarabiania jak dobroczynność. Tutaj było podwójnie perfidnie bo wszystko rączkami naiwnych dzieci. Mogę się oczywiście mylić. Ze względów procesowych zaznaczam, ze to tylko teoria. To, że ma ręce i nogi nie musi oznaczać, ze jest prawdziwa. Bardzo to jest ciekawe, czemu zbierano tylko te rude monety, a srebrnymi nikt nie był zainteresowany.

zobacz wątek
5 lat temu
~the raven

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry