Widok
Świetlica w szkole
Witam.
Chciałabym się dowiedzieć jak to wygląda w waszych szkołach ze świetlicą.
Jeśli dziecko jest zapisane, to jak wygląda przyprowadzanie dziecka i odbieranie?
Idzie się z dzieckiem bezpośrednio na świetlicę, czy najpierw do szatni żeby się przebrało?
Czy później ktoś odprowadza dziecko do sali lekcyjnej na zajęcia? (chodzi o zerówkę)
Czy po lekcjach dziecko jest zaprowadzane na świetlicę? przez nauczycielkę?
Czy jeśli świetlica jest do 17 godz, to po dziecko normalnie można iść o 15 czy 16? jak wtedy wygląda odebranie dziecka, idzie się na świetlicę po dziecko, a wtedy do szatni żeby się przebrało?
Czy jednego dnia można odebrać dziecko o np. 15 a innego dnia o 17?
Czy z góry się ustala godziny odbierania dziecka?
Jak to wygląda u was?
Chciałabym się dowiedzieć jak to wygląda w waszych szkołach ze świetlicą.
Jeśli dziecko jest zapisane, to jak wygląda przyprowadzanie dziecka i odbieranie?
Idzie się z dzieckiem bezpośrednio na świetlicę, czy najpierw do szatni żeby się przebrało?
Czy później ktoś odprowadza dziecko do sali lekcyjnej na zajęcia? (chodzi o zerówkę)
Czy po lekcjach dziecko jest zaprowadzane na świetlicę? przez nauczycielkę?
Czy jeśli świetlica jest do 17 godz, to po dziecko normalnie można iść o 15 czy 16? jak wtedy wygląda odebranie dziecka, idzie się na świetlicę po dziecko, a wtedy do szatni żeby się przebrało?
Czy jednego dnia można odebrać dziecko o np. 15 a innego dnia o 17?
Czy z góry się ustala godziny odbierania dziecka?
Jak to wygląda u was?
- najpierw do szatni, a potem na swietlice
- u nas po dzieci do swietlicy przychodzi pani i zabiera na zajecia, nie chodza nigdzie same
- po lekcjach rowniez pani odprowadza
- mozna dziecko odebrac o ktorej godzinie sie chce, na swietlice a potem do szatni
- codziennie mozna odbierac o innej godzinie ;)
- u nas po dzieci do swietlicy przychodzi pani i zabiera na zajecia, nie chodza nigdzie same
- po lekcjach rowniez pani odprowadza
- mozna dziecko odebrac o ktorej godzinie sie chce, na swietlice a potem do szatni
- codziennie mozna odbierac o innej godzinie ;)
to chyba zależy od szkoły, co ci dadzą informacje jak jest w innych. U mojego przyprowadzają rodzice te najmniejsze dzieci. Najpierw oczywiście do szatni i potem do świetlicy. Do sali na zajęcia to odbiera wychowawca dzieci świetlicowe ze świetlicy. Wychowawcy ze świetlicy nie prowadzą dzieci, bo nie mogą zostawić innych. Świetlica jest do 17 ale odbierasz dziecko jak już jesteś wolna, a nie czekasz do 17 godziny odbioru, zresztą chyba lepiej żeby dzieciak nie siedział niepotrzebnie, a odpoczął od hałasu w domu. Godziny są dowolne nie musisz stale o tej samej porze odbierać.Oczywiście idziesz z dzieckiem do szatni.No i u córy są specjalne plakietki żeby sobie każdy nie biegał po szkole niezainteresowany.
Bardzo to podobnie wygląda u syna, który chodzi do innej szkoły. Tam nie ma jedynie plakietek, ale to mniejsza szkoła i świetlica jest praktycznie przy wejściu. No i tam kazali cały wrzesień odstawiać dzieci,żeby panie mogły wzrokowo rodziców zapamiętać:)
Ale te najmniejsze dzieci to wszędzie są prowadzane i w jednej i w drugiej szkole
Bardzo to podobnie wygląda u syna, który chodzi do innej szkoły. Tam nie ma jedynie plakietek, ale to mniejsza szkoła i świetlica jest praktycznie przy wejściu. No i tam kazali cały wrzesień odstawiać dzieci,żeby panie mogły wzrokowo rodziców zapamiętać:)
Ale te najmniejsze dzieci to wszędzie są prowadzane i w jednej i w drugiej szkole
Weszłam w wątek przypadkiem, przeczytałam i powiem szczerze, że przerażają mnie odpowiedzi. Za moich czasów dzieci mogły normalnie w czasie przerwy wychodzić ze świetlicy i spotykać się ze znajomymi z innych klas, żaden nauczyciel też nie odprowadzał i nie odbierał uczniów spod sali. Jak klasa kończyła zajęcia, to dzieci po prostu wychodziły z sali i każde szło gdzie chciało, jedne do szatni, inne zostawały w szkole do końca przerwy, a jeszcze inne szły sobie na świetlice. Dużo dzieci miało również podpisane karteczki od rodziców, że do domu ze świetlicy mogą chodzić same, nikt nie musiał ich odbierać. Mam wrażenie, że starsze pokolenia były duuuuużo bardziej samodzielne.
Pozostaje jedynie się cieszyć, że świetlice jeszcze istnieją, bo za moich czasów w większości szkół u mnie w mieście było ciężko dostać się na świetlicę. Podsłuchałam nawet kiedyś rozmowę nauczycielek, że to straszne, że ani matki ani dziadkowie nie siedzą z dziećmi w domu, tylko "siedzą biedaki do 15 na świetlicy" ;)
Pozostaje jedynie się cieszyć, że świetlice jeszcze istnieją, bo za moich czasów w większości szkół u mnie w mieście było ciężko dostać się na świetlicę. Podsłuchałam nawet kiedyś rozmowę nauczycielek, że to straszne, że ani matki ani dziadkowie nie siedzą z dziećmi w domu, tylko "siedzą biedaki do 15 na świetlicy" ;)
Nic nie stoi na przeszkodzie, by dziecku dać karteczkę, żeby mogło samodzielnie wracać ze szkoły. Jednak należy pamiętać, że wg prawa dziecko do 7 urodzin MUSI być pod opieką osoby starszej. Dopiero jak ma 7 lat może wychodzić samodzielnie, oczywiście za pisemną zgodą rodziców/opiekunów. Poza tym teraz do szkoły pójdą (już część idzie) dzieci młodsze 6-latki. Samodzielność 7-latka i 6-latka może być naprawdę różna.
U mojego dziecka w szkole też nauczyciel odbierał dzieci ze świetlicy i po lekcjach odprowadzał do szatnie i świetlicy, w zależności czy szło dziecko do domu czy nie ale trwało to pierwsze dwa, trzy miesiące. Nie uważam, żeby było to coś złego.
U mojego dziecka w szkole też nauczyciel odbierał dzieci ze świetlicy i po lekcjach odprowadzał do szatnie i świetlicy, w zależności czy szło dziecko do domu czy nie ale trwało to pierwsze dwa, trzy miesiące. Nie uważam, żeby było to coś złego.
W naszej szkole świetlica jest czynna od 7 do 17. Najpierw dziecko przebiera się w szatni i idzie na świetlicę.
Pani wychowawczyni z zerówki jak zaczynały się zajęcia szła po wszystkie dzieci, które były na świetlicy i do klasy na zajęcia.
Po te dzieci których nikt nie odbierał również zaprowadzała na świetlicę.
Jeśli córka miała zajęcia dodatkowe np. tańce to również pani szła po dzieci na świetlicę a więc nigdzie same nie wędrują po szkole.
Rodzic odbiera o której mu pasuje byle do godziny 17.
Świetlica jest dla klas 0, I i II klas, mają swoją toaletę.
Pani wychowawczyni z zerówki jak zaczynały się zajęcia szła po wszystkie dzieci, które były na świetlicy i do klasy na zajęcia.
Po te dzieci których nikt nie odbierał również zaprowadzała na świetlicę.
Jeśli córka miała zajęcia dodatkowe np. tańce to również pani szła po dzieci na świetlicę a więc nigdzie same nie wędrują po szkole.
Rodzic odbiera o której mu pasuje byle do godziny 17.
Świetlica jest dla klas 0, I i II klas, mają swoją toaletę.
Podsłuchałam nawet kiedyś rozmowę nauczycielek, że to straszne, że ani matki ani dziadkowie nie siedzą z dziećmi w domu, tylko "siedzą biedaki do 15 na świetlicy" ;)
Najpierw trzeba tych dziadków mieć pod nosem... a poza tym w większości mamy też pracują.
Nie rozumiem tego demonizowania świetlicy... jak jest dobrze zorganizowana to dzieciaki naprawdę się tam nie nudzą. Może w naszej szkole jest wyjątkowo fajnie ale moja córka nigdy nie skarżyła się na świetlicę.
Myślę,że to rodzice przesadzają i szukają dziury w całym a jak się dzieci tego biadolenia nasłuchają to i same mają takie negatywne nastawienie.
Najpierw trzeba tych dziadków mieć pod nosem... a poza tym w większości mamy też pracują.
Nie rozumiem tego demonizowania świetlicy... jak jest dobrze zorganizowana to dzieciaki naprawdę się tam nie nudzą. Może w naszej szkole jest wyjątkowo fajnie ale moja córka nigdy nie skarżyła się na świetlicę.
Myślę,że to rodzice przesadzają i szukają dziury w całym a jak się dzieci tego biadolenia nasłuchają to i same mają takie negatywne nastawienie.
tak, świetlica jest w sumie fajnym miejscem ale jeżeli rodzice pracują to dla ich dzieci jest przeznaczona. Jakby ktoś, co musi iść na zakupy albo jest na wychowawczym czy siedzi w domu pozbywa się dziecka i takich mam jest więcej, to robi się tłoczno i warunki już nie są fajne. A sala z gumy nie jest. W dużych szkołach chyba to największy problem.Teraz to jest rekrutacja elektroniczna, będą weryfikować i dobrze,nasze dzieci będą miały lepsze warunki. Moje chodzą ale w miarę możliwości odbiera babcia. Jednak w domu to w domu więcej swobody i mniejszy hałas.
Ale na świetlicę to mogą uczęszczać dzieci tylko gdy oboje rodziców pracuje.
Zawsze co rok do karty zapisu muszę dołączyć zaświadczenie o zatrudnieniu moje i męża.
Z tego co się orientuję tak jest chyba wszędzie bo mam koleżanki z innych szkół i również takie zaświadczenia zanoszą.
Wiadomo,że jak ktoś ma babcię na miejscu,która w dodatku chce odbierać dzieci to do świetlicy nie zapisuje.
Ale jak się nie ma trzeba sobie samemu wszystko organizować więc nie można siedzieć i płakać jaka to świetlica jest be tylko pozytywnie nastawić dziecko.
Córka chodziła na tańce na kółko plastyczne w czasie świetlicowym. W tym roku będzie chyba jeszcze chodziła na dodatkowy angielski.
Zawsze co rok do karty zapisu muszę dołączyć zaświadczenie o zatrudnieniu moje i męża.
Z tego co się orientuję tak jest chyba wszędzie bo mam koleżanki z innych szkół i również takie zaświadczenia zanoszą.
Wiadomo,że jak ktoś ma babcię na miejscu,która w dodatku chce odbierać dzieci to do świetlicy nie zapisuje.
Ale jak się nie ma trzeba sobie samemu wszystko organizować więc nie można siedzieć i płakać jaka to świetlica jest be tylko pozytywnie nastawić dziecko.
Córka chodziła na tańce na kółko plastyczne w czasie świetlicowym. W tym roku będzie chyba jeszcze chodziła na dodatkowy angielski.
Piszecie że potrzebne jest zaświadczenie od pracodawcy.
No to chyba będę miała problem z zapisaniem dziecka na świetlicę, bo takiego zaświadczenia nie dostanę, pracuję bez umowy, a w między czasie szukam czegoś normalnego na umowę.
Sama wychowuję dziecko więc lepsza taka praca niż żadna, zawsze kasa jest na opłaty chociaż.
A nie mam z kim zostawić dziecka, ani żeby zaprowadzali czy odbierali ze szkoły, dziadkowie daleko, rodziny blisko też nie ma, znajomi i sąsiedzi sami pracują więc odpada.
I myślałam o świetlicy, żeby tam z godzine dziecko zostawało po lekcjach i ewentualnie trochę przed lekcjami.
Oby w mojej szkole dało się zapisać bez zaświadczenia od pracodawcy.
Myślałam że to prościej jest zapisać dziecko na świetlicę, ale to się w tym tygodniu okaże.
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, trochę pozwoliły mi się zapoznać z różnymi świetlicami.
No to chyba będę miała problem z zapisaniem dziecka na świetlicę, bo takiego zaświadczenia nie dostanę, pracuję bez umowy, a w między czasie szukam czegoś normalnego na umowę.
Sama wychowuję dziecko więc lepsza taka praca niż żadna, zawsze kasa jest na opłaty chociaż.
A nie mam z kim zostawić dziecka, ani żeby zaprowadzali czy odbierali ze szkoły, dziadkowie daleko, rodziny blisko też nie ma, znajomi i sąsiedzi sami pracują więc odpada.
I myślałam o świetlicy, żeby tam z godzine dziecko zostawało po lekcjach i ewentualnie trochę przed lekcjami.
Oby w mojej szkole dało się zapisać bez zaświadczenia od pracodawcy.
Myślałam że to prościej jest zapisać dziecko na świetlicę, ale to się w tym tygodniu okaże.
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, trochę pozwoliły mi się zapoznać z różnymi świetlicami.
NIe martw się na zapas. Generalnie prawie w każdej szkole chcą tych zaświadczeń, że rodzice pracują. Zwłaszcza teraz, kiedy poszło półtora rocznika dzieci do szkoły. Dzieci więcej a świetlica tak samo mało. Ale skoro sama wychowujesz dziecko, to masz np. orzeczenie sądu o alimentach, orzeczenie rozwodu itd. Takie argumenty też są ważne. Napisz specjalne podanie z opisaniem swojej sytuacji, podepnij jakieś orzeczenia, zaświadczenia i powinno być dobrze :)