Lukrecjo kochana, nie trzeba przyłapać kogoś na gorącym uczynku by zorientować się kto ukradł. Zwłaszcza kiedy fakt kradzieży wypływa długo po rozstaniu z pracownikiem. Z fusów po kawie sobie tego...
rozwiń
Lukrecjo kochana, nie trzeba przyłapać kogoś na gorącym uczynku by zorientować się kto ukradł. Zwłaszcza kiedy fakt kradzieży wypływa długo po rozstaniu z pracownikiem. Z fusów po kawie sobie tego nie wywróźyliśmy. Ba! Nawet byśmy nie wiedzieli że taki sprzęt wogóle istniał, gdyby góra nie zaczęła jego poszukiwań. A tak się składa, że zbyt wiele ścieżek prowadziło do jednego człowieka, bo to nie był jednorazowy drobiazg. I to był bardzo profesjonalny sprzęt, laikowi zupełnie niepotrzebny i mało popularny. Nie każdy ma prywatny helikopter.
Też na początku miałam opór żeby wszystko opowiedzieć, bo to dawno było, bo czas może człowieka zmienić. Ale ja wierzę w zmianę człowieka, ale już nie w totalną zmianę charakteru, a paskudne traktowanie ludzi wynikało nie z trudności czy niemiejętności w zarządzaniu, tylko właśnie z prywatnych uprzedzeń i poglądów tego pana. Nie przytoczyłam wszystkich sytuacji celowo, ale podejrzewam że gdyby takie zarządzanie prowadził dzisiaj, a nie daj boże w zagranicznej firmie, to szybko pojawiły by się pozwy. A to że ich wcześniej nie było i pracownik wolał odejść niż iść na udry to wynikało właśnie z trudnego rynku rodzimego. I to było bardzo mocno wykorzystywane w wielu firmach do zamykania ust pracownikom.
I to nieprawda że z Polakami trudno się pracuje w środowisku międzynarodowym, oj nieprawda. To z niektórymi ludzmi trudno się pracuje, narodowość jest sprawą drugo a nawet trzeciorzędną. Polacy to są świetni fachowcy i pracują praktycznie na całym świecie, są bardzo cenieni za wiele pozytywnych cech. Ale Pan Piotr do tachich osób by nie należał. Już wcześniej były na niego skargi od zewnętrznych firm. Wyskok w Holandii był tylko wisienką na torcie.
I niestety Pan Piotr byłby może w Australii, ale ja z tymi ludzmi na codzień współpracuję i nie chcę żeby tacy fajni ludzie mieli takiego h*ja za szefa. Ani im, ani sobie tego nie zrobię. Facet został wywalony z hukiem wiele lat temu, a ten huk do tej pory jest słyszalny. Sam na siebie ten bat ukręcił. Nie kłamałam, nie koloryzowałam, z korpo powściągliwością opowiedziałam tylko o kulisach zakończenia współpracy z tym Panem, nic co by mnie osobiście dotyczyło, a decyzja czy bedą chcieli w sowim zespole akurat tego człowieka czy nie, zupełnie do mnie nie należy
zobacz wątek