Widok
Szkoda czasu chyba że ktoś ma blade pojęcie o 2wś to wtedy tak
Ocena punktowa lekko bez sensu bo 3 z 4 kategorii (Inicjatywy?/Lokalizacja /Cena za bilet trzeciorzędne są przecież, a inicjatywy to w ogóle nie wiadomo o co chodzi)
No więc poziom merytoryczny wystawy stałej jest niski a jest niski, bo nie ma ciekawych eksponatów za to jest pełno nieciekawych. Zresztą eksponatów w ogóle jest mało, o czym świadczy sam sposób prezentacji. Jest dużo (prawie) pustych sal, jest dużo prawie pustych gablot. Jest dużo atrap/modeli/replik/symboli zamiast oryginałów...
Dużo modeli/atrap jest z gatunku "mały modelarz". Naprawdę Muzeum w które wpompowano podobno 500mln nie stać na coś większego niż model okrętu długości 25cm? Pierwsza cześć ekspozycji dotycząca okresu przedwojennego w sumie nie wiadomo po co--bo trzeba było czymś wypełnić przestrzeń?
Na końcu wystawy gabloty z rysunkami z konkursu dla dzieci (współczesnego). Zabrakło i pomysłu i eksponatów?
Eksponatów oryginalnych jest naprawdę kilka: Enigma, czołg, torpeda. Reszta jest tak "ciekawa" że człowiek zapomina co oglądał już 10min po wyjściu. Jedynie co pamięta to dziwolągi typu mikroskopijne modele, rysunki z konkursu nt wojny albo pół sali wypełnione amunicją tego samego kalibru (po co?)
No więc poziom merytoryczny wystawy stałej jest niski a jest niski, bo nie ma ciekawych eksponatów za to jest pełno nieciekawych. Zresztą eksponatów w ogóle jest mało, o czym świadczy sam sposób prezentacji. Jest dużo (prawie) pustych sal, jest dużo prawie pustych gablot. Jest dużo atrap/modeli/replik/symboli zamiast oryginałów...
Dużo modeli/atrap jest z gatunku "mały modelarz". Naprawdę Muzeum w które wpompowano podobno 500mln nie stać na coś większego niż model okrętu długości 25cm? Pierwsza cześć ekspozycji dotycząca okresu przedwojennego w sumie nie wiadomo po co--bo trzeba było czymś wypełnić przestrzeń?
Na końcu wystawy gabloty z rysunkami z konkursu dla dzieci (współczesnego). Zabrakło i pomysłu i eksponatów?
Eksponatów oryginalnych jest naprawdę kilka: Enigma, czołg, torpeda. Reszta jest tak "ciekawa" że człowiek zapomina co oglądał już 10min po wyjściu. Jedynie co pamięta to dziwolągi typu mikroskopijne modele, rysunki z konkursu nt wojny albo pół sali wypełnione amunicją tego samego kalibru (po co?)
Moja ocena
Muzeum II Wojny Światowej
kategoria: Muzea
klimat i wystrój: 2
inicjatywy: 1
lokalizacja: 5
przystępność cen: 5
ocena ogólna: 2
3.0
* maksymalna ocena 6
Nie jestem autorem opinii o muzeum, której dotyczą odpowiedzi - ale się z nią zgadzam. Nawet jeśli traktujemy to miejsce, jako "muzeum zła", to i tak muzeum bazujące na... ekranikach nie jest atrakcyjne. Warto też zwrócić uwagę na fatalną organizację wystawy, zwykłe błędy (np. diorama pokazująca bitwę pod Mokrą to kpina) czy niechlujstwo w przygotowaniu opisów. Czemu np. tylko część plakatów dotyczących III Rzeszy, Włoch i Związku Radzieckiego ma polskie tłumaczenia? Czemu sala ze "zrujnowanym miastem" i czołgiem T-34 ma posadzkę... z kostki betonowej (!).
Polecam Muzeum Żydów Polskich w Warszawie - oryginalnych eksponatów wcale nie ma tam dużo. Są nawet wspólne elementy - np. otworzenie przedwojennej ulicy. Ale różnica w wystawie na niekorzyść muzeum w Gdańsku jest ogromna. Tam wystawa tworzy logiczną całość.
Najlepsza sytuacja jest ze zdjęciami - chciałem sobie zrobić zdjęcie czołgu. Zostałem zganiony przez obsługę za użycie lampy błyskowej w sali, gdzie naprawdę trudno mówić o wartościowych oryginalnych eksponatach (chyba że farba na czołgu ma wyblaknąć w "blasku fleszy"). I może nie byłbym zdziwiony - ale wcześniej odwiedziłem muzeum firmy Mercedes Benz. Tam są eksponaty często bezcenne z punktu widzenia historii techniki, a także mające ogromną wartość materialną. I co? Można robić zdjęcia bez ograniczeń. Więc jak to jest? Lampa błyskowa zaszkodzi czołgowi, a pojazdowi sprzed 100 lat nie?
Polecam Muzeum Żydów Polskich w Warszawie - oryginalnych eksponatów wcale nie ma tam dużo. Są nawet wspólne elementy - np. otworzenie przedwojennej ulicy. Ale różnica w wystawie na niekorzyść muzeum w Gdańsku jest ogromna. Tam wystawa tworzy logiczną całość.
Najlepsza sytuacja jest ze zdjęciami - chciałem sobie zrobić zdjęcie czołgu. Zostałem zganiony przez obsługę za użycie lampy błyskowej w sali, gdzie naprawdę trudno mówić o wartościowych oryginalnych eksponatach (chyba że farba na czołgu ma wyblaknąć w "blasku fleszy"). I może nie byłbym zdziwiony - ale wcześniej odwiedziłem muzeum firmy Mercedes Benz. Tam są eksponaty często bezcenne z punktu widzenia historii techniki, a także mające ogromną wartość materialną. I co? Można robić zdjęcia bez ograniczeń. Więc jak to jest? Lampa błyskowa zaszkodzi czołgowi, a pojazdowi sprzed 100 lat nie?