Widok

Szkoła Nowy Świat w Gdańsku Osowej

Osowa Temat dostępny też na forum:
Ponieważ zbliża się czas wyboru szkół na następny rok szkolny, postanowiłem się podzielić z czytelnikami moimi spostrzeżeniami o jednej z prywatnych trójmiejskich placówek. Co mnie do tego skłoniło?  Jakiś czas temu na portalu Osowa24 ukazał się wywiad sponsorowany o szkole Nowy Świat w Gdańsku Osowej. Ponieważ na Facebooku mój komentarz pod tym postem został usunięty (a także pod postem o drzwiach otwartych do osowskich szkół), postanowiłem tutaj wyrazić swoją opinię, aby przestrzec innych rodziców. W tym tygodniu ten sam wywiad ukazał się na trojmiasto, z adnotacją "możliwość dodania komentarza lub jej brak zależy od decyzji firmy zlecającej artykuł". Ktoś kto wejdzie na stronę i profil na Facebooku szkoły Nowy Świat, może mieć złudne wrażenie, jak to wszystko pięknie i kolorowo tam wygląda. Jest to jednak iluzja. Szkoła ta nie oferuje edukacji wysokiej jakości, nie angażuje się w rozwój kreatywności oraz indywidualnych zdolności uczniów. Przy wyborze szkoły istotny jest oczywiście poziom nauczania, ale także atmosfera panująca w szkole, relacje między nauczycielami a uczniami, relacje między dyrekcją a nauczycielami, relacje między dyrekcją a uczniami i ich rodzicami, oferta zajęć dodatkowych oraz sposób w jaki szkoła wspiera rozwój pasji i zainteresowań dzieci. Te wszystkie wymienione kwestie pozostawiają wiele do życzenia.Cieszymy się z żoną bardzo, że w czerwcu zakończymy już współpracę ze szkołą NŚ. Starsze dziecko dopiero jak poszło do liceum, to nabrało wiatru w żagle. Na początku szkoła była fajna, bo dopiero budowali swoją markę i starali się. Byli wtedy oddani i zaangażowani nauczyciele. Od kilku lat to już jest równia pochyła. W kl. 4-8 został już tylko jeden nauczyciel ze "starej gwardii". Im bardziej dziecko wrośnie w środowisko koleżanek i kolegów z klasy, nawiąże sympatie, przyjaźnie, to tym trudniej go przenieść do innej szkoły. Dyrektorka i jej mąż urządzają sobie w szkole i przedszkolu prywatny folwark. Mają typowo biznesową strategię- mili są tylko na dniach otwartych oraz do momentu podpisania umowy, albo gdy łaskocze się ich ego. Gdy pojawia się problem, pokazują swoje prawdziwe oblicze. Rozmowa z dyrektorką (jeżeli w ogóle do takiej dojdzie, bo unika jak ognia spotkań z rodzicami, tym bardziej na forum całej klasy) to jak walenie głową w mur, totalne zamknięcie na dialog i współpracę z rodzicami. Uczniów dyrektorka traktuje przedmiotowo, krzyczy na dzieci, upokarza ich przy innych, stosuje przemoc słowną. Nie liczy się dobrostan dziecka, jego potrzeby, absolutnie nie ma tu synergii uczeń- rodzic- szkoła. Liczy się wyłącznie biznes. Dyrektorka jest "świetną" aktorką i manipulantką. Jest arogancka, opryskliwa, bezczelna, szantażuje dzieci i ich rodziców. Nie jest też tajemnicą, że mobbinguje swoich pracowników. Ci bardziej odważni albo sami rzucili wypowiedzeniem i odeszli (co zawsze było owiane tajemnicą przez dyrekcję), albo wylecieli z hukiem, za to, że odważyli się mieć swoje zdanie. Z roku na rok widać jak zwiększa się rotacja wśród pracowników obu placówek. Sam fakt, że brakuje im nauczycieli, a pazerność na pieniądze rośnie, świadczy o tym, że mąż dyrektorki, "uczy" kilku przedmiotów nie posiadając odpowiedniego wykształcenia kierunkowego. W tym roku szkolnym został dodatkowo geografem, a lekcje polegają jedynie na puszczaniu filmików z YT. Na lekcjach mąż dyrektorki scrolluje filmiki w telefonie, śmiejąc się do samego siebie. Uczniowie muszą sami we własnym zakresie przyswoić materiał z geografii, a sprawdziany z tego przedmiotu to jedna wielka niewiadoma i cyrk. Zresztą wszystkie lekcje, z różnych przedmiotów z nim to totalna farsa, a o edukacji nie ma tu mowy. Kolejną farsą jest wspomniany w wywiadzie przez dyrektorkę język hiszpański. Dzieci przez 4 lata "nauki" hiszpańskiego w ogóle nie umieją tego języka. W tym roku miały być dwujęzyczne geografia i historia, ale jest to pic na wodę. Po prostu raz na kilka lekcji nauczyciel puści dzieciom króciutki filmik na YT po angielsku i tyle w temacie. Zresztą jaki jest sens mydlenia rodzicom oczu na rozpoczęciu roku szkolnego o dwujęzycznych przedmiotach, gdzie po prostu w szkole brakuje geografa? Zanim dzieci przyswoją geografię po angielsku z YT, to powinny pierw zdobyć wiedzę po polsku. Zajęcia z native speakerem, o których dyrektorka w sponsorowanym wywiadzie wspomina, to raptem 45 min w tygodniu, oczywiście jest to czas konwersacji przeznaczony na wszystkie dzieci w klasie. Przez to, że szkoła jest mała, trudno im ułożyć sensowny plan lekcji z zajęciami dodatkowymi czy wyrównawczymi, aby pogodzić wszystkie klasy. W przypadku przedmiotów wiodących takich jak angielski, polski czy matematyka- jest po jednym nauczycielu na całą szkołę. Są oni przeładowani godzinami, dlatego zajęcia dodatkowe z tych przedmiotów są w bezsensownych godzinach i często nakładają się na siebie. W przypadku pozostałych przedmiotów, jeśli nie są to przedmioty prowadzone przez męża dyrektorki, to są to nauczyciele z doskoku, którzy pracują w kilku szkołach, a tu przychodzą raz- dwa razy w tygodniu w konkretne dni, więc zgrywają swoje grafiki z pozostałymi miejscami pracy, a nasze dzieci muszą się do tego dopasować. Przez to wszystkie plany lekcji nie są takie jak można by było tego oczekiwać od prywatnej placówki i dziecko nie da rady skorzystać z tych lekcji choćby chciało. Dla klas 4-8 nie ma żadnych dodatkowych zajęć sportowych czy kółek zainteresowań w ramach czesnego. Jeżeli chodzi o kwestie wychowawstwa, to obecnie zatrudnieni nauczyciele nie są zaangażowani i traktują bycie wychowawcą jak przykry obowiązek (wręcz wprost mówią o tym dzieciom i rodzicom). Sąsiedzi i znajomi mają dzieci w młodszych klasach i w przedszkolu, więc wiem jak jest też w innych rocznikach.
Dyrektorka tak pieje w wywiadzie o najwyższym poziomie szkoły, a prawda jest taka, że prawie wszyscy uczniowie i tak od wczesnych lat uczęszcza na korepetycje i to z kilku przedmiotów. Gdyby faktycznie był tak wysoki poziom tej szkoły, gdyby faktycznie pracowali w niej wspaniali nauczyciele, to uczniowie nie musieliby uczęszczać po szkole na odpłatne lekcje, a syn dyrektorki dostałby się do renomowanego liceum, a nie kontynuował teraz naukę w prywatnym. Odnośnie rankingów, którymi szkoła lubi się szczycić- dyrektorka chwali się (nawet billboard wynajęła), że szkoła zajęła 4 miejsce wśród szkół podstawowych w Gdańsku. To jest śmiechu warte, w tym rankingu są prawie same prywatne placówki. Dobre wyniki egzaminów ósmych klas i kontynuacja edukacji w renomowanych trójmiejskich liceach, za co dostaje się punkty w rankingu, to nie zasługa szkoły NŚ, tylko korepetycji, na które uczniowie uczęszczają odpłatnie po szkole.
Szkoła na swojej stronie internetowej chwali się, że wszystkie dzieci objęte są stałą opieką pedagoga i psychologa. To kolejna bzdura- w tej szkole od wielu lat nie ma już zatrudnionego pedagoga. Szkoła nie prowadzi terapii pedagogicznej jak jest napisane na stronie. Nie wspiera dzieci z orzeczeniami z poradni. Rodzic jest pozostawiony sam sobie i na każdym kroku odczuwa, że jego dziecko nie jest tu mile widziane. W szkole jest zatrudniony psycholog, ale nie jest codziennie, a jak jest to tylko parę godzin, bo pracuje w kilku miejscach. Co z tego, że psycholog wysłucha dziecko czy rodzica i pozornie chce pomóc, jak i tak ma związane ręce. Jest tylko pracownikiem, który musi zarobić na opłaty. Tak jak inni nauczyciele, jest tylko pionkiem w tej grze, nie ma żadnej mocy sprawczej.Kolejnym minusem małej, kameralnej szkoły jest brak pracowni- nie ma tu pracowni chemicznej, fizycznej, biologicznej itd. Uczniowie nie wykonują, ani nie oglądają żadnych doświadczeń. Przyswajają suchą wiedzę podręcznikową.Dyrektorka w tym wywiadzie zdradza swoją narcystyczną osobowość- kto normalny afiszował by się tak na każdym kroku z tym "dr" przed nazwiskiem? To nie wykształcenie czy tytuł naukowy świadczy o człowieku, a to jak kto traktuje drugiego człowieka, tym bardziej dzieci. Tak samo jej mąż- nigdy dzieciom, ani rodzicom nie odpowiada na dzień dobry. Nie zwraca się do uczniów po imieniu, tylko mówi do nich bezosobowo. Dyrektorka na koniec ustawionego wywiadu życzy sobie mieć życzliwych ludzi wokół siebie, ale pierw sama musi nauczyć się tak ludzi traktować. Uczniów, ich rodziców, czyli mówiąc biznesowo swoich klientów, a także swoich pracowników. Żałosne jest udzielanie wywiadu zrobionego na zamówienie jako forma autoreklamy, gdzie czytamy kłamstwo na kłamstwie. Cała Osowa od dawna huczy co się dzieje w jej placówkach i jak ubywa jej klientów. Kilka lat temu odeszła cała jedna klasa do SP33, ale nic jej to nie nauczyło, bo w minionym roku z jednej klasy odeszła połowa dzieci, z innych klas też ubyło uczniów. Jej byli pracownicy nie muszą już trzymać języka za zębami, opowiadają jak byli w NŚ traktowani. Często można spotkać się z opinią innych osób, których dzieci uczęszczają do państwowych placówek: "na co narzekasz, przecież płacisz to wymagasz". Nic bardziej mylnego. Tu rodzice nie mają nic do powiedzenia, nie ma czegoś takiego jak komitet rodzicielski czy trójka klasowa rodziców. Jest samowola właścicielki i dyrektorki w jednej osobie. W innych szkołach prywatnych kto inny jest właścicielem, a kto inny jest powołany na funkcję dyrektora. Taki układ jest zdrowszy. Absolutnie nie polecam tej szkoły, szkoda dzieci i pieniędzy. Płacąc tak wysokie czesne człowiek ma jednak inne oczekiwania co do takiej placówki. Niestety rodzice, którzy mają w tych placówkach już dzieci, są między młotem a kowadłem- nie są zadowoleni ze szkoły, ale nie chcą fundować swoim pociechom zmian w środowisku rówieśniczym.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Jeśli dziecko nie ma dobrych wzorców wyciągniętych z domu (rodzice stale zdobywający nową wiedzę, czytający książki, a nie tylko siedzący na instagramie czy, o zgrozo, raporcie na Trójmieście.pl) to będzie miało problemy w przyswajaniu wiedzy. Wiadomo, że w takiej sytuacji część rodziców będzie obarczała winą wszystkie instytucje zamiast spojrzeć na siebie. Przykre.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Masz całkowitą rację. Jednak w przypadku tego rodzica nie wiemy jakie są wzorce w domu, a szkoła NŚ jest biznesem i zdarza się w takich placówkach sytuacja jak w powyższej treści.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Nauka

Język angielski, szkoła policealna, jaki poziom? (9 odpowiedzi)

Muszę iść do jakiejś szkoły na język angielski. Na szkołę językową funduszy nie mam, dlatego...

Kurs komputerowy ( podstawowy) gdzie? (9 odpowiedzi)

Umiem wł i wył , pobuszuje w necie i tyle Dostałam propozycje pracy i musze szybko ogarnąć MS...

asystentka stomatologiczna - gdzie zrobić kurs, ile się zarabia? (48 odpowiedzi)

czy jest tu osoba pracujaca w tym zawodzie? Gdzie mozna robic jakis kurs w tym kierunku? ile sie...

do góry