Odpowiadasz na:

Re: Szpital w Pucku

Z całego serca odradzam Pani oddział w Pucku. Ja rodziłam tam pół roku temu i doznałam szoku będąc świadkiem zachowania tamtejszego personelu medycznego - oczywiście chodzi o położne oraz... rozwiń

Z całego serca odradzam Pani oddział w Pucku. Ja rodziłam tam pół roku temu i doznałam szoku będąc świadkiem zachowania tamtejszego personelu medycznego - oczywiście chodzi o położne oraz pielęgniarki zajmujące się dziecmi. Większośc położnych (nie twierdzę, ze wszystkie, ale zdecydowana większośc) są przede wszystkim BEZCZELNE, CHAMSKIE oraz nie mają pojęcia co znaczy określenie GODNOŚC PACJENTKI. Na samym początku niejaka położna Łuczak zrobiła mi kazanie, jak mogłam powiedziec jej , że ojciec mojego dziecka jest moim mężem skoro nim nie jest (powiedziałam jej, ze to mąż, bo mj tak było wygodniej - mówic "mąż" niż ""ojciec dziecka". Zostałam z tego powodu naprawdę poważnie zganiona (pozostawię to bez komentarza:)). Na sali oczekującej na poród, kiedy inne kobiety miały już skurcze, jedna z nich płakała z bólu i ku mojemu przerażeniu położna Piontke(ciężko znaleźc drugą taką prostaczkę...) - wymieniam nazwiska , ponieważ jestem przekonana, ze osoby, których nazwiska wymieniam zasługują na to - naśmiewała się z tej kobiety i ją straszyła (!): "hahaha, bolec to dopiero będzie!". Po porodzie jedna z pań badała mnie w sali, w której leżałam i nie zamknęła drzwi, kiedy ją poprosiłam o ich zamknięcie, odpowiedziała: "tu nikt nie idzie". I sytuacja, która najbardziej wytrąciła mnie z równowagi: w drugiej dobie miałam problem z przystawieniem córeczki do piersi. Wstałam i poszłam do dyżurki, do pań od dzieci, prosząc o pomoc. Jedna z pielęgniarek wstałą, żeby mi pomóc, ale w międzyczasie usłyszałam od niejakiej pani Sahs (od dzieci), pijącej kawę, coś w stylu :"jutro Pani wychodzi i jeszcze pani nie umie się swoim dzieckiem zając?! " odpowiedziałam jej, ze staram się , a ona na to " ale idzie to pani marnie...". Zamurowało mnie. Przecież ta kobieto jest tam od tego,żeby nam, młodym mamom, kilka dób po porodzie pomagac w karmieniu i pielęgnacji naszych dzieci.

Poza tym, co wyżej opisałam, na każdym kroku spotykałam się z brakiem profesjonalizmu, wręcz brakiem przestrzegania zasad bezpieczeństwa(!) oraz zwyczajnym chamstwem. Kiedy przechodziło się obok dyżurki położnych, wszystkie (za każdym razem) siedziały przy stole przy kawie i ciastku i gadały między sobą (jedna raz nawet robiła na drutach :(- wiem, ze ciężko w to uwierzyc, ale to prawda, nie zmyślam) - i tu oto, o co mam pretensje - te Panie powinny nas co chwilę |(albo chociaż od czasu do czasu)doglądac, ale przede wszystkim nasze dzieci, czy wszystko jest w porządku, było kiilka takich sytuacji, kiedy naprawdę nie mogłam sobie dac jako niedoświadczona jeszcze mama rady, mała darła się w niebogłosy i potrzebowałam pomocy, ale niestety- Panie wolały kawkę pic. Tak na marginesie na tablicach na porodówce w Pucku jest napisane, czego kobieta powinna się nauczyc OD PIELĘGNIARKI w kontekście pielęgnacji i karmienia dziecka w ciągu DNI SPĘDZONYCH W SZPITALU. Te informacje sobie wiszą, ale żadna z pielęgniarek się do nich nie stosuje, nie tłumaczy kobiecie jak karmic, niczego jej nie uczy, zaraz po porodzie jedynie przystawia dziecko kobiecie i tyle, żadnych wskazówek.

Jest mi bardzo przykro, że musze wystawic taką opinię jako była pacjęntka oddziału położniczego i noworodkowego w Pucku. Chcę zaznaczyc, ze nie wszyscy tamtejsi pracownicysą chamscy,prostaccy i nie wypełniają swoich obowiązków, ale niestety większosc. Tak jak opisałam było wówczas, kiedy ja urodziłam, może "źle trafiłam", ale jeżeli nawet to w moim przekonaniu takie rzeczy jakie tam się dzieją nie powinny miec absolutnie miejsca, tymbardziej, ze jest to miejsce, gdzie na świat przychodzą dzieci i należy się wówczas szczególna opieka zarówno im jak i młodym mamom.

zobacz wątek
14 lat temu
~młodaMama

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry