Re: Szpital w Pucku
Odradzam z całego serca każdej kobiecie poród w szpitalu w Pucku. Wszyscy są tak podekscytowani tym, że ta porodówka była pierwsza w rankingu Rodzic po Ludzku. Otóż – to było kilka lat temu....
rozwiń
Odradzam z całego serca każdej kobiecie poród w szpitalu w Pucku. Wszyscy są tak podekscytowani tym, że ta porodówka była pierwsza w rankingu Rodzic po Ludzku. Otóż – to było kilka lat temu. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Poza tym, to , że jest tam piękna wanna dla rodzącej nie świadczy o tym, że jest to dobre miejsce dla kobiety w ciąży i później jej dziecka. Wręcz przeciwnie – jest to miejsce wręcz koszmarny za sprawą zachowania personelu. Proszę mi uwierzyc – jeśli ktoś napisał na forum, że w tym szpitalu personel jest miły, serdeczny i kompetentny, to NA PEWNO ma w tym szpitalu jakies znajomości i dlatego personel taki właśnie był albo chce polecac ten szpital z racji owych znajomości.
Doznałam szoku będąc świadkiem zachowania tamtejszego personelu medycznego - oczywiście chodzi o położne oraz pielęgniarki zajmujące się dziecmi. Większośc położnych (nie twierdzę, ze wszystkie, ale zdecydowana większośc) są przede wszystkim BEZCZELNE, CHAMSKIE oraz nie mają pojęcia co znaczy określenie GODNOŚC PACJENTKI. Na samym początku niejaka położna Łuczak zrobiła mi kazanie, jak mogłam powiedziec jej , że ojciec mojego dziecka jest moim mężem skoro nim nie jest (powiedziałam jej, ze to mąż, bo mj tak było wygodniej - mówic "mąż" niż ""ojciec dziecka". Zostałam z tego powodu naprawdę poważnie zganiona (pozostawię to bez komentarza:)). Na sali oczekującej na poród, kiedy inne kobiety miały już skurcze, jedna z nich płakała z bólu i ku mojemu przerażeniu położna Piontke(ta kobieta to jakieś nieporozumienie w tym szpitalu....) - wymieniam nazwiska , ponieważ jestem przekonana, ze osoby, których nazwiska wymieniam zasługują na to - naśmiewała się z tej kobiety i ją straszyła (!): "hahaha, bolec to dopiero będzie!". Po porodzie jedna z pań badała mnie w sali, w której leżałam i nie zamknęła drzwi, kiedy ją poprosiłam o ich zamknięcie, odpowiedziała: "tu nikt nie idzie". Naruszanie intymności odbywa się tam na każdym kroku!
I sytuacja, która najbardziej wytrąciła mnie z równowagi: w drugiej dobie miałam problem z przystawieniem córeczki do piersi. Wstałam i poszłam do dyżurki, do pań od dzieci, prosząc o pomoc. Jedna z pielęgniarek wstałą, żeby mi pomóc, ale w międzyczasie usłyszałam od niejakiej pani Sahs (od dzieci), pijącej kawę, coś w stylu :"jutro Pani wychodzi i jeszcze pani nie umie się swoim dzieckiem zając?! " odpowiedziałam jej, ze staram się , a ona na to " ale idzie to pani marnie...". Zamurowało mnie. Przecież ta kobieto jest tam od tego,żeby nam, młodym mamom, kilka dób po porodzie pomagac w karmieniu i pielęgnacji naszych dzieci. Gdybym się uparła to bym założyła sprawę zarówno tej Sahs za odmówienie pomocy w szpitalu oraz wyzywanie od niekompetentnych matek , jak i tej drugiej, która mnie badała przy otwartych drzwiach, i bym te sprawy baz dwóch zdań wygrała, wrrrrr… szkoda nerwów i czasu.
Poza tym, co wyżej opisałam, na każdym kroku spotykałam się z brakiem profesjonalizmu, wręcz brakiem przestrzegania zasad bezpieczeństwa(!) oraz potwornym chamstwem. Kiedy przechodziło się obok dyżurki położnych, wszystkie (za każdym razem) siedziały przy stole przy kawie i ciastku i gadały między sobą (jedna raz nawet robiła na drutach :(- wiem, ze ciężko w to uwierzyc, ale to prawda, nie zmyślam) - i tu oto, o co mam pretensje - te Panie powinny nas co chwilę |(albo chociaż od czasu do czasu)doglądac, ale przede wszystkim nasze dzieci, czy wszystko jest w porządku, było kilka takich sytuacji, kiedy naprawdę nie mogłam sobie dac jako niedoświadczona jeszcze mama rady, mała darła się w niebogłosy i potrzebowałam pomocy, ale niestety- Panie wolały kawkę pic.
Tak na marginesie na tablicach na porodówce w Pucku jest napisane, czego kobieta powinna się nauczyc OD PIELĘGNIARKI w kontekście pielęgnacji i karmienia dziecka w ciągu DNI SPĘDZONYCH W SZPITALU. Te informacje sobie wiszą, ale żadna z pielęgniarek się do nich nie stosuje, nie tłumaczy kobiecie jak karmic, niczego jej nie uczy, zaraz po porodzie jedynie przystawia dziecko kobiecie i tyle, żadnych wskazówek.A JAK SIĘ CHCE UZYSKAC POMOC, TO MOGĄ WYSKOCZYC NA CIEBIE „Z RYJEM”– przepraszam za wyrażenie, ale inaczej się tego nazwac nie da.
Dlatego irytuje mnie, jak czytam na forum, że ktoś napisał, że personel jest cudowny, albo, że stanowi wartość tego szpitala. Nawołuję do przemyślenia przed pisaniem takich rzeczy – być może jedna, dwie osoby były w porządku, jednak cała reszta to banda przemądrzałych, chamskich, niewychowanych, ordynarnych pielęgniarek i położnych, które wyżywają się na pacjentkach. Dodam, że w Pucku leżałam cały tydzień od poniedziałku rano do piątku po południu, więc trafiłam chyba na wszystkie.
Jest mi bardzo przykro, że musze wystawic taką opinię jako była pacjęntka oddziału położniczego i noworodkowego w Pucku. W moim przekonaniu takie rzeczy jakie tam się dzieją nie powinny miec absolutnie miejsca, tym bardziej, ze jest to miejsce, gdzie na świat przychodzą dzieci i należy się wówczas opieka, ale przede wszystkim szacunek zarówno im jak i młodym mamom. A osoby pracujące w Puckim szpitalu na oddziale ginekologiczno - położniczym oraz noworodkowych zdecydowanie tego nie rozumieją.
zobacz wątek