Re: Szpital w Pucku
Tak więc miałam CC na poczatku lutego. Miałam być na 7 rano na czczo. Byłam przed 8 przez sniezyce, ale nie robili problemu. Zostałam poproszona na izbę przyjęć normalny pokój szpitalny tam się...
rozwiń
Tak więc miałam CC na poczatku lutego. Miałam być na 7 rano na czczo. Byłam przed 8 przez sniezyce, ale nie robili problemu. Zostałam poproszona na izbę przyjęć normalny pokój szpitalny tam się przebierałam, a pielęgniarka wypełniała dokumentny i spisywała dane. Potem mąż zaniósł rzeczy do auta, a ja do innej Sali na krótka rozmowe z lekarzem, zalozenie cewnika,wenflonu i pobieranie krwi. Potem raz dwa na sale, do łózka, podłczyli (nie wiem po co) KTG i po chwili, biegiem na salę operacyjną. Tam oczywiście się trzeba rozebrać i na stół. Przekazałam tylko zestaw do krwi pępowinowej i pieluszkę, w którą chciałam by zawinięto córeczkę (żeby miała nasze domowe bakterie a nie szpitalne jako pierwsze). Przemiłe pielęgniarka Aurelia i noworodkowa Bernadeta rozmawiały ze mną, anestezjolog bardzo sprawnie znieczulił i zaczeli zabieg. Troche nieprzyjemne było szarpanie, ale raz dwa i miałam córeczkę na piersiach. Bardzo mi na tym zależało i dlatego pojechałam do Pucka Po około 30 minutach bylam już zszyta, malutka wzięły pielęgniarki, a mnie przetransporowali na podloge na NOSZE, takie drewniane, z brezentem szok! Usłyszałam panowie i wesżło dwoch osiłków. Kazali się mocno trzymać i ruszyliśmy z powrotem na piętro gdzie jest oddział położniczy. Na schodach warto się trzymać, bo jest niezły kat nachylenia. niezla frajda, przejazdzka taką windą. Pielęgniarki założyły mi koszulę jednorazową, zainstalowały podkłady z ligliny i zaraz dostałam córeczkę, przyszedł mąż, podłączyli kroplówki. Malutką od razu karmiłam.Akurat był zakaz odwiedzin przez panująca grypę, także mąż nie mogl być dlugo, mimo, ze bylam SAMA JEDNA na CALYM ODDZIALE! Ale pomogl mi się rozgościć, zorganizować. Coreczka cały czas była ze mną. Po 6 godzinach pielegniarka wzięła mnie an zwiedzanie oddziału spacerek pokorytarzu. To była moja druga cesarka, także wiedziałam jaki to bol, i wiedziałam, ze dobrze szybko wstac. Przeciwbolowe sa wedle potrzeby, także super. Pracownicy szpitala z duzym szacunkiem podchodza do pacjentow, do mnie, i dziecka (malam porowananie z Redlowem). Parzyły mi herbatkę laktacyjną, zagadywały, pomagały. Pewnie też dlatego, ze nie było innych pacjentek. Co dla mnie wazne, nikt mnie nie wyganiał przy szczepieniach, mogłam sama wszystko robic przy dziecku ( w redlowie musiałam walczyc o wszytsko, nawet, żeby przewinac! ), SAMA decydowac o niej, nie bylam traktowana jak glupia siksa, która o niczym nie ma pojecia i do niczego nie ma prawa. Przeciwnie. Trakcie nawału (2 i 3 doba) bardzo wspierały mnie psychicznie, bo wymiękalam z braku snu i bolu piersi, czasem siadały ze mna jak przysypiałam z okładami na piersiach i po prostu rozmawiały to duzo daje także podsumowując bardzo milo wspominam CC planowane w Pucku. polecam.:) no i przede wszystkim fizycznie czulam się genialnie w porównaniu do poprzedniego porodu (12 godzin, 65minut partych i ostatecznie CC). Jak masz jakies pytania to pisz. Przepraszam za brak polskich liter i literowki, już jestem mega zmeczona, na oczy nie widze.:/
zobacz wątek