Re: Szpital w Wejherowie?
"Lekarze, zgodnie z zapowiedzią, odchodzą z pracy
07.09.2007
Kiedy trzy i pół miesiąca temu lekarze rozpoczęli strajk, nikt nie podejrzewał, jak dramatyczna w skutkach może okazać się...
rozwiń
"Lekarze, zgodnie z zapowiedzią, odchodzą z pracy
07.09.2007
Kiedy trzy i pół miesiąca temu lekarze rozpoczęli strajk, nikt nie podejrzewał, jak dramatyczna w skutkach może okazać się ta akcja. W wejherowskim szpitalu ze 120 zatrudnionych lekarzy ponad 40 złożyło wypowiedzenia. I nie są to, jak myśleliśmy my-pacjenci, "straszaki" albo czcze groźby, ale realne decyzje.
Dwóch lekarzy, uznawanych za znakomitych specjalistów, już odeszło z pracy. To samo chcą zrobić kolejni.
- Z ciężkim sercem mówię, że zbliżamy się do punktu krytycznego - mówi Andrzej Zieleniewski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie. - Nie potrafię powiedzieć, co będzie 30 września. W tej chwili pracujemy normalnie, ale w okresie zaostrzonej akcji strajkowej od maja do lipica szpital stracił ok. 600 tys. złotych, a skutki tego odczuwamy do chwili obecnej. Nie jestem, w stanie zapewnić lekarzom podwyżek, bo nie mam takich środków.
Pacjenci obawiają się, że może dojść do zamknięcia szpitala.
- Jeśli lekarze nie wycofają swoich wypowiedzeń, jeśli nie będę w stanie zabezpieczyć funkcjonowania szpitala, taka groźba istnieje - mówi dyrektor wejherowskiego szpitala. - Liczę jednak na rozsądek i rozwiązanie sytuacji w służbie zdrowia.
Czarny scenariusz przepowiadają jednak sami lekarze.
- Musi dojść do jakiegoś przełomu, rząd musi się zainteresować sytuacją w służbie zdrowia, bo inaczej, kto będzie leczył pacjentów - mówi lekarka z dziesięcioletnim stażem. - Boję się, że odejdą najlepsi, filar wejherowskiej placówki.
Z końcem sierpnia ze szpitala odeszli Lucyna Piechota, ordynator oddziału neurologii i dr Marek Roslan, ordynator urologii. Jak mówi dr Roslan na jego decyzję wpłynęło wiele czynników, ale głównie była to sytuacja służby zdrowia.
To, że nie są to groźby mówią wszyscy lekarze.
- Jako młodszy asystent nie mogę złożyć wypowiedzenia - mówi Krzysztof Węgrzyn, mł.asystent na oddziale urologii w Szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie. - Ale rozumiem kolegów, bo jak żyć pracując kilkaset godzin w miesiącu. Musimy przecież utrzymać rodzinę, a jeszcze przy tym nieustannie się szkoląc.
W tym tygodniu, już po zamknięciu numeru, miały się odbyć rozmowy w sprawie podwyżek przedstawicieli strajkujących szpitali (w tym wejherowskiego) z wicemarszałkiem województwa i dyrektorem gdańskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia"
zobacz wątek