Polecił mi kolega i wpadliśmy z dziewczyną po filmie na piwo i przekąskę. O ile piwo było dobre (butelkowe) to biała kiełbasa przypominała tani tłusty pasztet i dała się kroić widelcem. Gzik był kiepsko wymieszany i zasypany pieprzem. Bułki czerstwe. Równie czerstwa i niemiła pani za ladą, która chyba za bardzo do serce wzięła sobie klimat PRLa (wystrój). Więcej nie wpadniemy.