Wczoraj byliśmy w szpitalu i ze względu na to, że dziadek nam umieral rodzina poprosiła kogoś zeby isc do Kosciola po księdza, zeby udzielił sakramentu namaszczenia chorych. Poszlam wiec z tatą. W Kościele nikogo nie bylo to poszliśmy na plebanię. Staliśmy i dzwoniliśmy do drzwi chyba przez 15min aż jakiś ksiądz się w końcu odezwał. Powiedzial ze mamy zaczekać pod głównym wejściem. W końcu przyszedl. Bylam z tata nie tylko zaskoczona ale takze zirytowana jego zachowaniem. Odkąd wyszedł, zaczął narzekać że on nie jest od tego, ze co rodzina robi, ze kaplan za to dostaje kasę, ze to nie jego obowiązek itd. Weszliśmy do pokoju, rodzina w rozpaczy a on się jeszcze ich czepia! Strasznie narzekal, juz nie pamiętam na co. Byl bardzo niemiły. W takiej sytuacji potrzebowaliśmy wsparcia, a ten ksiądz nawet troche jego nie okazał tylko po nas jechał. I to jest ksiądz?! Pitem się dziwią, ze coraz mniej ludzi do kościoła chodzi!!! Od razu o pieniądzach myśli "kaplan za to dostaje kasę", no szkoda słów po prostu!
BOG WSZYSTKO WIDZI PROSZĘ KSIEDZA! To bylo karygoryczne zachowanie.