Nie wiem, czy w ogóle zdecydowałabym się na aparat ortodontyczny, gdybym wiedziała wtedy to, co wiem teraz. Szkody, jakie można wyrządzić przy drobnych nawet błędach, potrafią znacznie przewyższyć...
rozwiń
Nie wiem, czy w ogóle zdecydowałabym się na aparat ortodontyczny, gdybym wiedziała wtedy to, co wiem teraz. Szkody, jakie można wyrządzić przy drobnych nawet błędach, potrafią znacznie przewyższyć ewentualne korzyści odniesione z leczenia. Sam fakt noszenia aparatu oznacza znaczną recesję dziąseł oraz osłabienie umocowania zębów w kości. I jest to proces nieodwracalny. Jeśli dodatkowo ortodonta - tak jak to było w moim przypadku - niedbale podejdzie do kwesti prawidłowej okluzji, zęby wkrótce po leczeniu zaczną wędrować. I nie pomoże największa nawet skrupulatność w noszeniu retainera (ja nie pominęłam nawet jednej minuty). Moje zęby nie wracają do poprzedniej wady, ale dosłownie rozłażą się w szwach i z każdym rokiem jest gorzej. A zgłosiłam się do gabinetu - jeszcze wtedy słynnego doktora Andrzeja Czajkowskiego, zanim przejął mnie doktor Tomasz, nota bene wówczas nie mając nawet potrzebnej specjalizacji - z konkretnym problemem, którego sedno leżało w chorobie okluzyjnej. I temu właśnie miano zaradzić, a sytuacja dziś jest gorsza, niż była przed leczeniem, i to wielokrotnie. Usłyszałam już i od chirurga, i od protetyka, że aparat co prawda jedno podleczył, ale sprowokował cały szereg innych komplikacji, z których tylko część jest wynikiem błędów ortodonty. Pozostałe sprowokowało samo działanie aparatu. O tym się od ortodonty raczej nie usłyszy, chyba że jest naprawdę uczciwy.
Ja mogę polecić doktor Czubak z Gdyni. Pomijając niewątpliwe kompetencje, jest właśnie uczciwa i jako jedna z nielicznych patrzy na leczenie pod kątem całościowym. Doktor Tomasz po 10 latach korzystania z usług swojego (i swojego ojca) gabinetu, który doprowadził moje zęby do stanu godnego pożałowania, cynicznie zaproponował mi założenie nowego aparatu. Oczywiście odpłatnie. To chyba wszystko na ten temat.
zobacz wątek