Płakałam po trzecim umyciu mojej trwałej... a trwałą robiłam pierwszy raz. Włosy spalone, prawie wszystko robiła praktykantka, która przelała mi płynem włosy, sam zapach szczypał w oczy aż siedziałam załzawiona a ona zakrapiała te wałki o metr odsunięta ode mnie, bo sama wytrzymać nie mogła. Przy ściąganiu wałków znowu oczy mi łzawiły bo włosy były szarpane (przez praktykantkę)... w dodatku jak przyszłam z zażaleniem... nie oczekiwałam zwrotu pieniędzy ale jakiejś próby naprawienia tego a jedynie zostałam odesłana z kwitkiem do ścięcia na drugi dzień... Pani Lucyna kilka razy już zajmowała się moimi włosami ale to, że oddała robienie trwałej pod ręce praktykantki, która nie dość, że zachowuje się jakby robiła tam za kare to widać było, że robi to pierwszy raz - jest nie do przyjęcia... zwłaszcza, że teraz wyglądają włosy tragicznie. Trzeba się zastanowić ilu klientów się bierze na jeden moment a nie naładować sobie 3 klientki na jeden czas i nawet nie patrzeć na ręce praktykantki. 110 zł wyrzucone w błoto a włosy masakra... na ścięcie się nie wybieram, dziękuję za taką rekompensatę !