Z chłopakiem udaliśmy się do Barbados zajeliśmy stolik który wcześniej zwolniła inna para. Kelner wręcz pretensjonalnym tonem kazał nam się przesiąść do dwuosobowego stolika blisko dżwi gdzie wiało. W ogóle nie reagował na argumentacje że przed chwilą siedziała tam inna para i wręcz na mnie krzyczał! Oburzające! Obsługa krzyczy na gości! Prosiłam o wezwanie menadżera i zostałam totalnie zignorowana, jak chciałam przejść do baru bo zobaczyłam gł. panią menadzer on mi zagrodził drogę!!! Rozumieją Państwo?!!odwróciła się do mnie plecami i wezwała innego menadzera który powiedział ze nie możemy tam usiąść ,,bo nie"! Mój chłopak jest ze szwecji był obużony jak ttaktuje się w polsce klienta a ja byłam zażenowana i potraktowana jak gówno, na dodatek musiałam mu tłumaczyć po angielsku co,,menadżer za dychę" wykrzykuje do jego dziewczyny, bo menadżer nie był na tyle kompetentny i uprzejmy aby mówić po angielsku, a w odpowiedzi na moje tłumaczenie chłopakowi, wykrzyczał ,,ja do pani mowię!!" 😳😤 powiedziałam że to jest nie dopuszczalne jak się traktuje klienta a ,,menager" na to:,, jak się nie podoba, zawsze można wyjść albo zmienić lokal"... NIE DO POMYŚLENIA!!! Moja noga