Restauracja ma byc w podtytule gracka, ale Lukullus był Rzymianinem i znanym biesiadnikiem. Moze to tego odnosza sie porcje w restauracji, ktore sa szczegolnie obfite. Podobnie wystroj nastraja do dlugiego i milego siedzenia. Samo jedzenie, no coz... mieso dorady w sosie krewetkowym przeszlo tak silnie sosem ze rowinie dobrze mozna byloby podac tilapie. Mocno rozczarowany bylem poledwiczkami w sosie z zielonym pieprzem. Dlaczego podano do nich ciemny, chemicznie smakujacy sos (z torebki???) z dodatkiem lyzki ziaren pieprzu brr... Co do samych poledwiczek, byly dobrze przyrzadzone, ale niestety niezbyt cieple.. moze za dlugo czekaly na podanie?
Dziwnym zwyczajem jest kladzenie salatki na jeden talerz z ziemniakami, miesem i sosem do miesa. Juz przy podaniu wszystko na talerzu miesza sie i "plywa". Szkoda oszczedzac na zmywaniu dodatkowego talerza, gdy wszystko wrzucone na jeden talerz juz na poczatku psuje widok.
Ogolnie: duzo klientow, mily wystroj, w niedziele konieczna rezerwacja.. ale samo jedzenie musi poczekac na lepsza ocene