Widok
Udawany tata
Cześć!
W sumie nie wiem, gdzie napisać, wybrałem hydepark :)
Piszę, bo chcę się komuś wygadać, może raczej "wypisać", ale nie mam za bardzo komu, a znajomi w pracy to hieny, które w jakiś sposób wykorzystałby negatywnie to, co napiszę.
Otóż mam 35 lat, mam stałą, dobrze płatną pracę (rzadkość po studiach humanistycznych), której nie lubię, ale przynajmniej dobrze płacą, a ja jestem dobry w tym, co robię. Jakieś 15 lat temu, jeszcze na studiach poznałem dziewczynę, taka cicha, ładna, wyróżniająca się swoim niewyróżnianiem się (że tak to określę). Postanowiłem więc działać i stało się, motylki w brzuchu, ciepło na policzkach, w tle gra romantyczna muzyka. W skrócie dogadywaliśmy się ze sobą, a razem spędzany czas sprawiał nam masę przyjemności. Po jakimś czasie, po studiach, zdecydowaliśmy się, że czas na kolejny etap. Jak to w bajce bywa, wspaniałe wesele, tańce, śpiewy, śmieszni wujaszkowie z promilami we krwi, zabawa do białego rana.
Po weselu pojawiła się praca dla mnie, praca dla niej, mieszkaliśmy w moim mieszkaniu, które kupiłem z pomocą rodziców (od 1 klasy liceum, co roku jeździłem w wakacje do pracy w Anglii, mam tam rodzinę, więc wszystkie zarobione pieniądze odkładałem, tak połowę pieniędzy na mieszkanie miałem ja, resztę skredytowali rodzice), było cudownie. Któregoś dnia ona smutna oznajmiła mi: "jestem w ciąży". Moja pierwsza reakcja była negatywna, nigdy nie chciałem być ojcem, ona nie chciała być matką, zabezpieczaliśmy się, ale coś poszło nie tak... Cóż, trzeba stawić czoła konsekwencją swoich czynów, w końcu jesteśmy dorośli, musimy być odpowiedzialni... Od tamtego momentu coś się w niej zmieniło, nie widziałem już tego błysku w jej oku, kiedy na mnie patrzyła, nie odzywała się do mnie czule, odpychała mnie, kiedy chciałem się przytulić. Kiedy zrobiłem jej niespodziankę - romantyczną kolację ze świecami, ona zaczęła na mnie krzyczeć. "Hormony" taka była odpowiedź jej i odpowiedź lekarza... Cóż, urodzi, przejdzie jej, tak sobie pomyślałem. Przyszło rozwiązanie. To było 20 stycznia 2010 roku, pamiętam to dziś, zadzwonił telefon, ja byłem w pracy, odbieram "Pan P.?", "Tak, słucham?", "Jest u nas pani X, przebywa aktualnie w Y, wody jej odeszły"... Rzucam kierownikowi szybko, że jadę, wsiadam do Saabolotu, wykorzystuję całe 205KM do jazdy po mieście. Docieram na miejsce. Tak! Zostałem ojcem, mam syna! Cała ta niepewność, cała niechęć do tacierzyństwa przeszła w tej jednej chwili, kiedy pierwszy raz trzymałem swojego syna na rękach. Jednak w jej spojrzeniu było coś innego, patrzyła się na mnie znowu inaczej. Ze strachem? Ze wstydem? Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, zignorowałem to, była cała masa innych, ważniejszych bodźców.
Myślałem, że całe to zamieszanie związane z hormonami minie po porodzie, niestety myliłem się. Coraz częściej w moją stronę zaczęły lecieć wyzwiska, podnoszony głos, czasem cisza, a ja nie znałem powodu, dla którego moja ukochana tak się zachowywała. Coraz częściej dochodziło między nami do spięć, przestało mi się podobać to, w jaki sposób mnie traktuje, czasem kiedy próbowałem na ten temat porozmawiać ona zaczynała płakać i uciekała zamknąć się w sypialni, do której ja nie miałem wstępu już od dłuższego czasu.
Żyliśmy tak ze sobą, niby razem, a jednak osobno przez ponad rok. Przyszła kolejna wiosna, wracam do domu, przekraczam próg i cisza... Pusto, nikogo nie ma, na lodówce krótka notatka "Wyjechałam do rodziców, zadzwonię później w sprawie rozwodu". Cóż, nastał i ten czas, rozwód. Nie chciałem niczego utrudniać, sam już nie wiem, ale na widok tej notatki nie poczułem złości, gniewu, czy smutku, poczułem... Ulgę? Chyba tak, bo w sumie uczuć do niej nie byłem pewien przez prawie rok. Ta wiadomość mi to uświadomiła. Jedyne, co mnie tknęło to pustka pozostawiona przez nieobecne dziecko. Cisza, pusty pokoik... Zgodziłem się na mediacje, nie chciałem niczego opóźniać, chciałem mieć wszystko za sobą, mieć wszystko znów poukładane. Zgodziłem się na miejsce pobytu dziecka przy matce, zgodziłem się na duże alimenty, nie chciałem oszczędzać na dziecku, chciałem zawsze być dla niego ojcem. I byłem ojcem, spotykałem się z małym zawsze kiedy mogłem, zawsze kiedy trzeba było. W sumie byłem ojcem przez 8 lat. Do czasu.
Jakieś trzy miesiące temu, pewnego wieczora matka mojego dziecka poprosiła mnie, żebym zabrał syna na pobieranie krwi. Zgodziłem się, zabiorę go na pobranie, później odstawię do szkoły, a po szkole gdzieś go zabiorę. Pojechaliśmy do laboratorium, śmiesznie złożyło się, że na "służbie" była moja c*otka, pobrała krew, a przy okazji zapytałem, czy da się jakiś szybki test na grupę krwi dzieciaka zrobić, bo ja jej nie znałem, nie miałem jego dokumentów z tą informacją. Zbliżały się urodziny małego. Lubi militaria, chciałem mu dać nieśmiertelniki z wybitymi jego danymi osobowymi i grupą krwi. c*otka dała jedną kartę z testami, wykonaliśmy szybko test. Wynik - grupa B. Powtórzmy jeszcze raz. Grupa B. "To niemożliwe, ja mam 0,a X ma przecież A!" "Może mamy wadliwe testy..." "Zobacz na mnie"... Wynik - grupa 0.
Później pamiętam tylko zimno. Nie zdenerwowanie, samo zimno i pytanie szkraba "Tato, dlaczego nic nie mówisz?"... Odwiozłem małego do szkoły i od razu pojechałem do X. "Co tu robisz?" "Musimy pogadać"... Opowiedziałem wszystko. Ona zaczęła płakać.
Nie byłem ojcem i to było już pewne, ona to wiedziała od początku. Chciała mi o tym dawno powiedzieć, ale "nie miała odwagi". Wyszło na to, że moja "szara, niewyróżniająca się myszka" poznała na siłowni pewnego Z. Zaczęli się spotykać, gadu, gadu, aż wylądowali w łóżku. Jeden raz, drugi, sama nie wiedziała ile razy. Pech chciał, że zaciążyła, a kiedy Z się dowiedział... Cóż, wyparował :) Wtedy chciała mi powiedzieć o wszystkim, ale "coś ją zablokowało"...
I tak moi drodzy przez 8 lat byłem ojcem nie swojego dziecka, a gdyby nie to, że Z miał inną grupę krwi, niż ja... Prawdopodobnie nie dowiedziałbym się o tym nigdy... Do X nie czuję nic. Żadnej nienawiści, złości... Wcześniej czułem jakąś dziwną mieszankę sentymentu i sympatii, teraz nic. Dzieciak natomiast... Bardzo się z nim zżyłem, jest wspaniałym, radosnym, mądrym i inteligentnym chłopakiem, mamy również wspólne zainteresowania. Nie mam pojęcia, czy X zdaje sobie w ogóle sprawę z tego, że nie mi wyrządziła największą krzywdę, a swojemu dziecku. Aktualnie wniosłem sprawę o zaprzeczenie ojcostwa. Nie wiem, jak życie potoczy się dalej... Nie chciałbym utracić kontaktu z małym, ale nie wiem jak to będzie wyglądało po zapadnięciu wyroku...
Tak jak o tym wszystkim myślę to cała ta sytuacja, całe 15 lat z X to scenariusz na "Trudne Sprawy", albo inne "Ukryte Prawdy"... Nikomu czegoś takiego nie życzę... Ciekawe, czy parę osób to przeczyta :) Jeżeli tak to chciałbym życzyć miłego dnia, wieczoru, albo weekendu ;) Ja idę grać w czołgi, mam teraz trochę czasu wolnego i więcej pieniędzy dla siebie :)
W sumie nie wiem, gdzie napisać, wybrałem hydepark :)
Piszę, bo chcę się komuś wygadać, może raczej "wypisać", ale nie mam za bardzo komu, a znajomi w pracy to hieny, które w jakiś sposób wykorzystałby negatywnie to, co napiszę.
Otóż mam 35 lat, mam stałą, dobrze płatną pracę (rzadkość po studiach humanistycznych), której nie lubię, ale przynajmniej dobrze płacą, a ja jestem dobry w tym, co robię. Jakieś 15 lat temu, jeszcze na studiach poznałem dziewczynę, taka cicha, ładna, wyróżniająca się swoim niewyróżnianiem się (że tak to określę). Postanowiłem więc działać i stało się, motylki w brzuchu, ciepło na policzkach, w tle gra romantyczna muzyka. W skrócie dogadywaliśmy się ze sobą, a razem spędzany czas sprawiał nam masę przyjemności. Po jakimś czasie, po studiach, zdecydowaliśmy się, że czas na kolejny etap. Jak to w bajce bywa, wspaniałe wesele, tańce, śpiewy, śmieszni wujaszkowie z promilami we krwi, zabawa do białego rana.
Po weselu pojawiła się praca dla mnie, praca dla niej, mieszkaliśmy w moim mieszkaniu, które kupiłem z pomocą rodziców (od 1 klasy liceum, co roku jeździłem w wakacje do pracy w Anglii, mam tam rodzinę, więc wszystkie zarobione pieniądze odkładałem, tak połowę pieniędzy na mieszkanie miałem ja, resztę skredytowali rodzice), było cudownie. Któregoś dnia ona smutna oznajmiła mi: "jestem w ciąży". Moja pierwsza reakcja była negatywna, nigdy nie chciałem być ojcem, ona nie chciała być matką, zabezpieczaliśmy się, ale coś poszło nie tak... Cóż, trzeba stawić czoła konsekwencją swoich czynów, w końcu jesteśmy dorośli, musimy być odpowiedzialni... Od tamtego momentu coś się w niej zmieniło, nie widziałem już tego błysku w jej oku, kiedy na mnie patrzyła, nie odzywała się do mnie czule, odpychała mnie, kiedy chciałem się przytulić. Kiedy zrobiłem jej niespodziankę - romantyczną kolację ze świecami, ona zaczęła na mnie krzyczeć. "Hormony" taka była odpowiedź jej i odpowiedź lekarza... Cóż, urodzi, przejdzie jej, tak sobie pomyślałem. Przyszło rozwiązanie. To było 20 stycznia 2010 roku, pamiętam to dziś, zadzwonił telefon, ja byłem w pracy, odbieram "Pan P.?", "Tak, słucham?", "Jest u nas pani X, przebywa aktualnie w Y, wody jej odeszły"... Rzucam kierownikowi szybko, że jadę, wsiadam do Saabolotu, wykorzystuję całe 205KM do jazdy po mieście. Docieram na miejsce. Tak! Zostałem ojcem, mam syna! Cała ta niepewność, cała niechęć do tacierzyństwa przeszła w tej jednej chwili, kiedy pierwszy raz trzymałem swojego syna na rękach. Jednak w jej spojrzeniu było coś innego, patrzyła się na mnie znowu inaczej. Ze strachem? Ze wstydem? Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, zignorowałem to, była cała masa innych, ważniejszych bodźców.
Myślałem, że całe to zamieszanie związane z hormonami minie po porodzie, niestety myliłem się. Coraz częściej w moją stronę zaczęły lecieć wyzwiska, podnoszony głos, czasem cisza, a ja nie znałem powodu, dla którego moja ukochana tak się zachowywała. Coraz częściej dochodziło między nami do spięć, przestało mi się podobać to, w jaki sposób mnie traktuje, czasem kiedy próbowałem na ten temat porozmawiać ona zaczynała płakać i uciekała zamknąć się w sypialni, do której ja nie miałem wstępu już od dłuższego czasu.
Żyliśmy tak ze sobą, niby razem, a jednak osobno przez ponad rok. Przyszła kolejna wiosna, wracam do domu, przekraczam próg i cisza... Pusto, nikogo nie ma, na lodówce krótka notatka "Wyjechałam do rodziców, zadzwonię później w sprawie rozwodu". Cóż, nastał i ten czas, rozwód. Nie chciałem niczego utrudniać, sam już nie wiem, ale na widok tej notatki nie poczułem złości, gniewu, czy smutku, poczułem... Ulgę? Chyba tak, bo w sumie uczuć do niej nie byłem pewien przez prawie rok. Ta wiadomość mi to uświadomiła. Jedyne, co mnie tknęło to pustka pozostawiona przez nieobecne dziecko. Cisza, pusty pokoik... Zgodziłem się na mediacje, nie chciałem niczego opóźniać, chciałem mieć wszystko za sobą, mieć wszystko znów poukładane. Zgodziłem się na miejsce pobytu dziecka przy matce, zgodziłem się na duże alimenty, nie chciałem oszczędzać na dziecku, chciałem zawsze być dla niego ojcem. I byłem ojcem, spotykałem się z małym zawsze kiedy mogłem, zawsze kiedy trzeba było. W sumie byłem ojcem przez 8 lat. Do czasu.
Jakieś trzy miesiące temu, pewnego wieczora matka mojego dziecka poprosiła mnie, żebym zabrał syna na pobieranie krwi. Zgodziłem się, zabiorę go na pobranie, później odstawię do szkoły, a po szkole gdzieś go zabiorę. Pojechaliśmy do laboratorium, śmiesznie złożyło się, że na "służbie" była moja c*otka, pobrała krew, a przy okazji zapytałem, czy da się jakiś szybki test na grupę krwi dzieciaka zrobić, bo ja jej nie znałem, nie miałem jego dokumentów z tą informacją. Zbliżały się urodziny małego. Lubi militaria, chciałem mu dać nieśmiertelniki z wybitymi jego danymi osobowymi i grupą krwi. c*otka dała jedną kartę z testami, wykonaliśmy szybko test. Wynik - grupa B. Powtórzmy jeszcze raz. Grupa B. "To niemożliwe, ja mam 0,a X ma przecież A!" "Może mamy wadliwe testy..." "Zobacz na mnie"... Wynik - grupa 0.
Później pamiętam tylko zimno. Nie zdenerwowanie, samo zimno i pytanie szkraba "Tato, dlaczego nic nie mówisz?"... Odwiozłem małego do szkoły i od razu pojechałem do X. "Co tu robisz?" "Musimy pogadać"... Opowiedziałem wszystko. Ona zaczęła płakać.
Nie byłem ojcem i to było już pewne, ona to wiedziała od początku. Chciała mi o tym dawno powiedzieć, ale "nie miała odwagi". Wyszło na to, że moja "szara, niewyróżniająca się myszka" poznała na siłowni pewnego Z. Zaczęli się spotykać, gadu, gadu, aż wylądowali w łóżku. Jeden raz, drugi, sama nie wiedziała ile razy. Pech chciał, że zaciążyła, a kiedy Z się dowiedział... Cóż, wyparował :) Wtedy chciała mi powiedzieć o wszystkim, ale "coś ją zablokowało"...
I tak moi drodzy przez 8 lat byłem ojcem nie swojego dziecka, a gdyby nie to, że Z miał inną grupę krwi, niż ja... Prawdopodobnie nie dowiedziałbym się o tym nigdy... Do X nie czuję nic. Żadnej nienawiści, złości... Wcześniej czułem jakąś dziwną mieszankę sentymentu i sympatii, teraz nic. Dzieciak natomiast... Bardzo się z nim zżyłem, jest wspaniałym, radosnym, mądrym i inteligentnym chłopakiem, mamy również wspólne zainteresowania. Nie mam pojęcia, czy X zdaje sobie w ogóle sprawę z tego, że nie mi wyrządziła największą krzywdę, a swojemu dziecku. Aktualnie wniosłem sprawę o zaprzeczenie ojcostwa. Nie wiem, jak życie potoczy się dalej... Nie chciałbym utracić kontaktu z małym, ale nie wiem jak to będzie wyglądało po zapadnięciu wyroku...
Tak jak o tym wszystkim myślę to cała ta sytuacja, całe 15 lat z X to scenariusz na "Trudne Sprawy", albo inne "Ukryte Prawdy"... Nikomu czegoś takiego nie życzę... Ciekawe, czy parę osób to przeczyta :) Jeżeli tak to chciałbym życzyć miłego dnia, wieczoru, albo weekendu ;) Ja idę grać w czołgi, mam teraz trochę czasu wolnego i więcej pieniędzy dla siebie :)
~Tramwaj Jórek Ogurek
jest takie powiedzenie, nie wazne kto splodzil,liczy sie to kto wychowa. O jednym nie zapomnij ze, dziecko musi byc swiadome sytuacji w jakiej sie obecnie znajdzie. Jesli zataicie prawde to dziecko was znienawidzi jak sie dowie prawdy a napewno sie dowie.
Dasz rade, oby mamuska kolejny raz nie skrewila.
Aaa... na pewno znajda sie tacy co beda za plecami gadac ze dales sie wrobic, bedziesz sie z tym musial zmierzyc.
To kim chcesz byc dla tego dzieciaka to Ty musisz sam zdecydowac.
Powodzenia.
jest takie powiedzenie, nie wazne kto splodzil,liczy sie to kto wychowa. O jednym nie zapomnij ze, dziecko musi byc swiadome sytuacji w jakiej sie obecnie znajdzie. Jesli zataicie prawde to dziecko was znienawidzi jak sie dowie prawdy a napewno sie dowie.
Dasz rade, oby mamuska kolejny raz nie skrewila.
Aaa... na pewno znajda sie tacy co beda za plecami gadac ze dales sie wrobic, bedziesz sie z tym musial zmierzyc.
To kim chcesz byc dla tego dzieciaka to Ty musisz sam zdecydowac.
Powodzenia.
co to znaczy-- widziały gały co brały?
-------------
k...musze zaklac ale twoja cicha myszka
to dosc głupia egoistyczny bab..
------------------
nie mowiłabym teraz dzieciakowi,jest z Toba zzyty
to jest okres ,kiedy potrzebuje Ciebie
Za chwile okres dojrzewania i kto wie co moze byc...rowiesnicy beda wazniejsi
a wsrod nich moze byc ktos ,kto na manowce wyciagnie
to bedzie dla niego SZOK nieziemski
i nie wiadomo jaka reakcja
co on wie nt --damsko-meskich tet a tet-----tyle z,e dzieci nie rodza sie z kapusty
do tego musisz go przygotowac ,bo ta twoja byłą z takim rozumem
to chyba nie bedzie w stanie
ZROB TO DLA DZIECIAKA A ona gebe w czambuł i pod twoimi rozkazami
jesli nie chce wiecej dziaciaka skrzywdzic
jestes b.dobrym ojcem
dasz rade:)
-------------
k...musze zaklac ale twoja cicha myszka
to dosc głupia egoistyczny bab..
------------------
nie mowiłabym teraz dzieciakowi,jest z Toba zzyty
to jest okres ,kiedy potrzebuje Ciebie
Za chwile okres dojrzewania i kto wie co moze byc...rowiesnicy beda wazniejsi
a wsrod nich moze byc ktos ,kto na manowce wyciagnie
to bedzie dla niego SZOK nieziemski
i nie wiadomo jaka reakcja
co on wie nt --damsko-meskich tet a tet-----tyle z,e dzieci nie rodza sie z kapusty
do tego musisz go przygotowac ,bo ta twoja byłą z takim rozumem
to chyba nie bedzie w stanie
ZROB TO DLA DZIECIAKA A ona gebe w czambuł i pod twoimi rozkazami
jesli nie chce wiecej dziaciaka skrzywdzic
jestes b.dobrym ojcem
dasz rade:)
Gwidon, nie rozśmieszaj mnie ...
Piszesz tak, jakbyś w d...e był i gawno widział.
Życia nie znasz?
Zresztą rżnięcie okazjonalne to nie wylewka fundamentów pod Związek i Dom.
Nie każda ładna, męska buzia nadaje się do łóżka a tym bardziej na ojca dzieci.
Kobieta swój rozum musi mieć. Nie wyobrażam sobie oszukiwać kogokolwiek w tak strategicznych sprawach, wagi najwyższej.
Przede wszystkim oszukiwać siebie samą - kochaną lukrecję. Czymże bym była?
W oczy bym sobie nie potrafiła spojrzeć. Kaprawe, przygasłe ale moje! Jemu nie potrafiłabym spojrzeć a Dzieciom to już w ogóle.
Piszesz tak, jakbyś w d...e był i gawno widział.
Życia nie znasz?
Zresztą rżnięcie okazjonalne to nie wylewka fundamentów pod Związek i Dom.
Nie każda ładna, męska buzia nadaje się do łóżka a tym bardziej na ojca dzieci.
Kobieta swój rozum musi mieć. Nie wyobrażam sobie oszukiwać kogokolwiek w tak strategicznych sprawach, wagi najwyższej.
Przede wszystkim oszukiwać siebie samą - kochaną lukrecję. Czymże bym była?
W oczy bym sobie nie potrafiła spojrzeć. Kaprawe, przygasłe ale moje! Jemu nie potrafiłabym spojrzeć a Dzieciom to już w ogóle.
Z tego, co pobieżnie przejrzałem, to wychodzi mi, że żona się zeszmaciła i Cię oszukała. Co Ci chłopak zawinił? Wiesz, wzorem męskości w naszym kręgu cywilizacyjnym zawsze był św. Józef. Może również dlatego, że nie zachowały się żadne Jego słowa. Robił swoje, wziął na siebie więcej niż musiał i mało mówił. Weź dzieciaka na sanki czy inne ryby. A jak dorośnie to z nim pogadaj. Albo poproś swoją ex żeby pogadała, niech sama uświadomi dziecku, ze była kiedyś hore.
Lukrecja nie chce sie kłócic z Toba
przez 8 lat i ciaze facet był dojony---taka jest prawda
byc moze wielki udział w tym mieli rodzice byłej
i nie niemoc w odnalezieniu biologicznego
PRZEZ 8 LAT PARY Z GEBY DLA PIENIEDZY
ani ze strony matki ani jej rodziców---to jest KUREST..O
i nie inaczej
nadal zycze abys sił miał dosc wzniesienia sie ponad tym kure...m i
durnymi płaskimi przycinkami
na koneic zycia ---nikt Tobie nie wytknie niczego ani Ty sam
a dzieciak wart poswiecenia
zreszta co tu prawdziwemu humaniscie gadac..sam wiesz:)
przez 8 lat i ciaze facet był dojony---taka jest prawda
byc moze wielki udział w tym mieli rodzice byłej
i nie niemoc w odnalezieniu biologicznego
PRZEZ 8 LAT PARY Z GEBY DLA PIENIEDZY
ani ze strony matki ani jej rodziców---to jest KUREST..O
i nie inaczej
nadal zycze abys sił miał dosc wzniesienia sie ponad tym kure...m i
durnymi płaskimi przycinkami
na koneic zycia ---nikt Tobie nie wytknie niczego ani Ty sam
a dzieciak wart poswiecenia
zreszta co tu prawdziwemu humaniscie gadac..sam wiesz:)
Isztar, relaksacją :)
Nie będę kłóciła się w sprawie obcego mi człowieka, który przedstawia swoją, radosną wersję zdarzeń.
Trafił mu się zbuk. Od tego się nie umiera.
Ps
Proszę przeczytać czym się kierował Autor w wyborze :)
Zawsze byłam (dziś jestem poza obiegiem) uczciwa wobec Facetów i przede wszystkim wobec siebie samej.
Zawsze kierowało mną uczucie (głębszej fascynacji czy chwilowego pożądania i chęci posiadania fizycznego), NIGDY kalkulator urody czy stanu konta finansowego obiektu pożądania. Nigdy!
Nie będę kłóciła się w sprawie obcego mi człowieka, który przedstawia swoją, radosną wersję zdarzeń.
Trafił mu się zbuk. Od tego się nie umiera.
Ps
Proszę przeczytać czym się kierował Autor w wyborze :)
Zawsze byłam (dziś jestem poza obiegiem) uczciwa wobec Facetów i przede wszystkim wobec siebie samej.
Zawsze kierowało mną uczucie (głębszej fascynacji czy chwilowego pożądania i chęci posiadania fizycznego), NIGDY kalkulator urody czy stanu konta finansowego obiektu pożądania. Nigdy!
No i skończył szczęśliwie grając w czołgi. Rozliczeni zaś będziemy tylko z miłości. To napisałem ja, od niedawna znowu szczęśliwy posiadacz gramofonu i wielu białych, choć czarnych bo winylowych kruków. I jaram się tym jak Jurek swoimi czołgami. Bo na forum fajnie się moralizuje. Nawet zostałem na tę okoliczność "niezwykle porządnym" czy jakoś tak. Noblesse oblige. Jabola dziś nie będzie.
Uwielbiam Facetów!
Bez Was i Waszej, pokrętnej logiki Świat byłby nudny :)
Dzięki za poprawę nastroju.
Spadam ogarnąć sypialnię ;)
http://youtu.be/_QSMUKWiDUg
Bez Was i Waszej, pokrętnej logiki Świat byłby nudny :)
Dzięki za poprawę nastroju.
Spadam ogarnąć sypialnię ;)
http://youtu.be/_QSMUKWiDUg
Lukri
zauwazyąłm ten niuansik o "niewyrózniajacej sie " sie z tłumu
ale to nie jest dla mnie jednoznaczny wyznacznik--czym sie kierował
post pisze teraz..po wyjsciu na wierzch prawdy
stad moze takie okreslenie...z refleksja i nutka sarkazmu..?
kazda moze zgłupiec..nie ma na to lekarstwa
cicha,głosna,ładna ,przecietna.......itd
nigdy nie wiesz,co z kogo wyjdzie
nawet z nas samych
---------------------
Raven .prawda nadrzedna ..tyle mamy problemow w tym zyciu,gonimy za ...wie czym
a faktycznie z miłosci bedziemy rozliczac
i to sami siebie
zauwazyąłm ten niuansik o "niewyrózniajacej sie " sie z tłumu
ale to nie jest dla mnie jednoznaczny wyznacznik--czym sie kierował
post pisze teraz..po wyjsciu na wierzch prawdy
stad moze takie okreslenie...z refleksja i nutka sarkazmu..?
kazda moze zgłupiec..nie ma na to lekarstwa
cicha,głosna,ładna ,przecietna.......itd
nigdy nie wiesz,co z kogo wyjdzie
nawet z nas samych
---------------------
Raven .prawda nadrzedna ..tyle mamy problemow w tym zyciu,gonimy za ...wie czym
a faktycznie z miłosci bedziemy rozliczac
i to sami siebie
Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale Lukrecja ma rację... ("widziały gały co brały" - albo i nie widziały, ale to facet też Twoja wina :D )
On głupi - a ona wydoiła frajera... takie życie.
---
No co Ty kolo, z choinki się urwałeś?!
"nigdy nie chciałem być ojcem, ona nie chciała być matką, zabezpieczaliśmy się, ale coś poszło nie tak... "
Po tym zdaniu nie trzeba czytać dalej...
Proszę bardzo kochani parafjanie, cycat z jakiejś pani domu czy innego syfu:
"dla tabletek antykoncepcyjnych dwuskładnikowych - 0,001, co oznacza, że w ciągu roku wśród 100 000 kobiet stosujących tę metodę - jako jedyną - tylko jedna zaszła w ciążę, najczęściej w efekcie nieregularnego brania tabletek. "
JEDNA ze 100 tys. kobiet w ciągu roku
przez to że jest legendarnie głupia, lub ew. zachleje pałę z hajsów za 500+ i zapomni rano 'weź pigułkę'
1 / 100 k
mówiąc ludzkim językiem: tabletki maja 100% skuteczności - koniec kropka.
pierwsza rzecz jaką bym zrobił, to test na ojcostwo...
nie... wróć... pierwsza rzecz jaką bym zrobił to intercyza przed ślubem.... co moje to moje a co Twoje to zabieraj i wyp***alaj :D
mało tego, podobno ~12% facetów wychowuje NIEŚWIADOMIE nie swoje dzieci :)))
On głupi - a ona wydoiła frajera... takie życie.
---
No co Ty kolo, z choinki się urwałeś?!
"nigdy nie chciałem być ojcem, ona nie chciała być matką, zabezpieczaliśmy się, ale coś poszło nie tak... "
Po tym zdaniu nie trzeba czytać dalej...
Proszę bardzo kochani parafjanie, cycat z jakiejś pani domu czy innego syfu:
"dla tabletek antykoncepcyjnych dwuskładnikowych - 0,001, co oznacza, że w ciągu roku wśród 100 000 kobiet stosujących tę metodę - jako jedyną - tylko jedna zaszła w ciążę, najczęściej w efekcie nieregularnego brania tabletek. "
JEDNA ze 100 tys. kobiet w ciągu roku
przez to że jest legendarnie głupia, lub ew. zachleje pałę z hajsów za 500+ i zapomni rano 'weź pigułkę'
1 / 100 k
mówiąc ludzkim językiem: tabletki maja 100% skuteczności - koniec kropka.
pierwsza rzecz jaką bym zrobił, to test na ojcostwo...
nie... wróć... pierwsza rzecz jaką bym zrobił to intercyza przed ślubem.... co moje to moje a co Twoje to zabieraj i wyp***alaj :D
mało tego, podobno ~12% facetów wychowuje NIEŚWIADOMIE nie swoje dzieci :)))
wyluzuj bezdzietny kolesiu:)
wielu ludzi nei chce dzieci..albo "nie teraz'
a jak wpadna i urodzi sie to cali happy
widzisz koles --to robia hormony
choc bywa ,ze hormony za slabe a inne okolicznosci biora góre
jakos tak nie psatwiliscie sie nad tym --CO PONIZEJ
w poscie napisał,ze dowiedział sie p dzieciaku I TYLKO O WYSOKOSC ALIMENTÓW PYTA
bo go nawet kk nie obchodzi --jak dziecko wyglada,czy podbne ,czy zdrowe itd
borac pod uwage twoje podejscie jurny Aradashu ,opisywane przez ciebie! do kobiet
!
mocno luzackie
to i Tobie takie historie moga sie przydarzyc
i wtedy tez bedziesz urwany z choinki
wielu ludzi nei chce dzieci..albo "nie teraz'
a jak wpadna i urodzi sie to cali happy
widzisz koles --to robia hormony
choc bywa ,ze hormony za slabe a inne okolicznosci biora góre
jakos tak nie psatwiliscie sie nad tym --CO PONIZEJ
w poscie napisał,ze dowiedział sie p dzieciaku I TYLKO O WYSOKOSC ALIMENTÓW PYTA
bo go nawet kk nie obchodzi --jak dziecko wyglada,czy podbne ,czy zdrowe itd
borac pod uwage twoje podejscie jurny Aradashu ,opisywane przez ciebie! do kobiet
!
mocno luzackie
to i Tobie takie historie moga sie przydarzyc
i wtedy tez bedziesz urwany z choinki
"to i Tobie takie historie moga sie przydarzyc"
Nie mogą ;)
Nie mogą ;)
Wazektomia za droga i cofnięcie chyba jeszcze droższe...
Zastrzyki - tzn O ILE kiedyś przyjdzie mi do głowy sypianie z kim popadnie w co wątpię :D
Zastrzyki - tzn O ILE kiedyś przyjdzie mi do głowy sypianie z kim popadnie w co wątpię :D
lepiej idź poczytać jakieś forum o cechach dominujących i recesywnych i przypatrz się dobrze swojemu "ojcu" :D
Tak jak pisałem: około 12-13% nie wie ;) Naucz się czytać ze zrozumieniem Gwidonie.
To, że ty nie wiesz kto cie spłodził nie znaczy że wszyscy wokoło również :)
To, że ty nie wiesz kto cie spłodził nie znaczy że wszyscy wokoło również :)
Mówię o kwestii prawnej, która formalnie i bardzo realnie wpłynie na życie wszystkich zainteresowanych. A jak się po ewentualnym orzeczeniu sądu potoczy opowiedziana historia w sferze prywatnej, to już zupełnie inna bajka.
Zarzut wobec autora tematu z pluciem w gębę w tle mnie nie przekonuje - jak Ptaszysko napisało: 'Nie można żądać od nikogo szlachetności. Można co najwyżej kogoś podziwiać za jej okazanie'.
Jeśli historyjka nie była fejkiem, to dziecko jest doskonale świadome, że sam rozwód rodziców zamknął w jego życiu konkretny rozdział. Moim zdaniem lepsza taktownie przekazana prawda przez najbliższych niż przemilczanie, półsłówka albo przypadkowe 'wysypanie się' z wiedzą osób postronnych czy w chwili złości, rozgoryczenia kogoś z rodziny.
A tak btw - Konwencja Praw Dziecka się kłania, sugeruję lekturę w wolnej chwili.
Zarzut wobec autora tematu z pluciem w gębę w tle mnie nie przekonuje - jak Ptaszysko napisało: 'Nie można żądać od nikogo szlachetności. Można co najwyżej kogoś podziwiać za jej okazanie'.
Jeśli historyjka nie była fejkiem, to dziecko jest doskonale świadome, że sam rozwód rodziców zamknął w jego życiu konkretny rozdział. Moim zdaniem lepsza taktownie przekazana prawda przez najbliższych niż przemilczanie, półsłówka albo przypadkowe 'wysypanie się' z wiedzą osób postronnych czy w chwili złości, rozgoryczenia kogoś z rodziny.
A tak btw - Konwencja Praw Dziecka się kłania, sugeruję lekturę w wolnej chwili.
kto bardziej zasługuje na to, żeby dziecko mówiło do niego tato?
Czy dawcą nasienia z którego powstało?
Czy osoba która uczestniczy w jego życiu, utrzymuje i wychowuje?
To jest fake-temat. Po czym wiem? Ktoś, kto przez osiem lat zajmuje się dzieckiem nie jest w stanie z dnia na dzień się od niego odciąć nie mając świadomości jak ta zmiana wpłynie na tego małego człowieka i z premedytacją się na to godzić.....
Historia emocjonalnie się kupy nie trzyma choć jest logicznie zbudowana. Dziwny sposób na reklamę gry z czołgami ;D
Czy dawcą nasienia z którego powstało?
Czy osoba która uczestniczy w jego życiu, utrzymuje i wychowuje?
To jest fake-temat. Po czym wiem? Ktoś, kto przez osiem lat zajmuje się dzieckiem nie jest w stanie z dnia na dzień się od niego odciąć nie mając świadomości jak ta zmiana wpłynie na tego małego człowieka i z premedytacją się na to godzić.....
Historia emocjonalnie się kupy nie trzyma choć jest logicznie zbudowana. Dziwny sposób na reklamę gry z czołgami ;D
'(...) nie jest w stanie z dnia na dzień się od niego odciąć (...)'
Jest. Zetknęłam się z czymś takim kilka razy, w podobnych okolicznościach. Jak siekierą rąbnął :/ Inna sprawa, że już wcześniej więzi emocjonalne istniały właściwie tylko na pokaz i formalnie. Wręcz dało się wyczuć ulgę z nadarzającej się okazji.
Ale tak, bardzo prawdopodobne, że ten akurat wątek to klasyczny fake.
Jest. Zetknęłam się z czymś takim kilka razy, w podobnych okolicznościach. Jak siekierą rąbnął :/ Inna sprawa, że już wcześniej więzi emocjonalne istniały właściwie tylko na pokaz i formalnie. Wręcz dało się wyczuć ulgę z nadarzającej się okazji.
Ale tak, bardzo prawdopodobne, że ten akurat wątek to klasyczny fake.
@wiewiórka no właśnie mówię tu o ty czego niektórzy nigdy nie będą w stanie doświadczyć
to co piszesz o siekierze - jak więź jest prawdziwa to siekiera się stępi a rady nie da
tam chyba czegoś zabrakło i trzeba wiedzieć co jest skutkiem a co przyczyną
"ulga z nadarzającej się ojazji" a okazję bywają różne, okazja zawsze się znajdzie :)
to co piszesz o siekierze - jak więź jest prawdziwa to siekiera się stępi a rady nie da
tam chyba czegoś zabrakło i trzeba wiedzieć co jest skutkiem a co przyczyną
"ulga z nadarzającej się ojazji" a okazję bywają różne, okazja zawsze się znajdzie :)
Kto zasługuje? A może kto NIE zasługuje?
Nikt nie zasługuje na KARĘ jaką jest wychowywanie dziecka puszczalskiej - chyba, że cymbał, który jej to dziecko zrobił.
Chyba się komuś od tego siedzenia przez ekranem (TV m.in.) w tłustych d*pach poprzewracało...
Jeśli komuś się wydaje, że jakaś puszczalska się puści a potem jej facet - bo akurat ten się napatoczył jako jej aktualny facet - ma brać za to odpowiedzialność :D
ps.
Co innego jak para świadomie NIE CHCE mieć dzieci i taka wiatropylna raszpla ściemnia.
Co innego jak para chce ale nie może mieć dzieci i bierze dziecko jako rodzina zastępcza - o tym przypadku NIE mówię to oczywiste.
Nikt nie zasługuje na KARĘ jaką jest wychowywanie dziecka puszczalskiej - chyba, że cymbał, który jej to dziecko zrobił.
Chyba się komuś od tego siedzenia przez ekranem (TV m.in.) w tłustych d*pach poprzewracało...
Jeśli komuś się wydaje, że jakaś puszczalska się puści a potem jej facet - bo akurat ten się napatoczył jako jej aktualny facet - ma brać za to odpowiedzialność :D
ps.
Co innego jak para świadomie NIE CHCE mieć dzieci i taka wiatropylna raszpla ściemnia.
Co innego jak para chce ale nie może mieć dzieci i bierze dziecko jako rodzina zastępcza - o tym przypadku NIE mówię to oczywiste.
Dokładnie tak, jak autor napisał:
"Cóż, trzeba stawić czoła konsekwencją swoich czynów, w końcu jesteśmy dorośli, musimy być odpowiedzialni..."
"SWOICH czynów"
np.
konsekwencją bycia puszczalską jest to, że laska zostanie sama
nikt jej nie będzie chciał...
no chyba, że komuś nakłamie, że związek rozpadł się nie przez to, że dawała na lewo i prawo :)
będzie sama, do końca życia, prawdopodobnie zarabiać grosze i na nic ją nie będzie stać :)
nawet jak weźmie jakieś 500+ czy inne zapomogi dla biedaków to i tak nic sobie nie kupi ani nie pozwiedza :)
TO są konsekwencje....
pozostaje tylko mieć nadzieję, że o ile wpis jest prawdziwy to facet puści ją z niczym!
ale biorąc pod uwagę ten kraj absurdu i 'sprawiedliwe' sądy - no cóż...
szkoda dziecka - no ale cóż...
"Cóż, trzeba stawić czoła konsekwencją swoich czynów, w końcu jesteśmy dorośli, musimy być odpowiedzialni..."
"SWOICH czynów"
np.
konsekwencją bycia puszczalską jest to, że laska zostanie sama
nikt jej nie będzie chciał...
no chyba, że komuś nakłamie, że związek rozpadł się nie przez to, że dawała na lewo i prawo :)
będzie sama, do końca życia, prawdopodobnie zarabiać grosze i na nic ją nie będzie stać :)
nawet jak weźmie jakieś 500+ czy inne zapomogi dla biedaków to i tak nic sobie nie kupi ani nie pozwiedza :)
TO są konsekwencje....
pozostaje tylko mieć nadzieję, że o ile wpis jest prawdziwy to facet puści ją z niczym!
ale biorąc pod uwagę ten kraj absurdu i 'sprawiedliwe' sądy - no cóż...
szkoda dziecka - no ale cóż...
Aradash....ależ plujesz jadem...blee
Życie nie jest tylko czarne albo tylko białe.Kobieta zbłądziła,poważnie zbłądziła i już ponosi i będzie ponosiła tego konsekwencje ale jest niewinne dziecko.Mogła zrobić aborcję,nie zrobiła.
Natomiast jej eks mąż bardzo szybko zadziałał.A przecież był z nieswoim dzieckiem 8 lat i kochał je.Można tak szybko przestać kochać?Dla mnie to jest niepojęte :-(
Życie nie jest tylko czarne albo tylko białe.Kobieta zbłądziła,poważnie zbłądziła i już ponosi i będzie ponosiła tego konsekwencje ale jest niewinne dziecko.Mogła zrobić aborcję,nie zrobiła.
Natomiast jej eks mąż bardzo szybko zadziałał.A przecież był z nieswoim dzieckiem 8 lat i kochał je.Można tak szybko przestać kochać?Dla mnie to jest niepojęte :-(
Gdzie napisałem, że przestałem? Nie byłaś i raczej nie będziesz w takiej sytuacji, człowiek czuje wszystko i nic jednocześnie. Dalej spędzam z nim czas, dalej jest to ktoś więcej, niż "kolejny wrzeszczący g*wniak". On sam jeszcze nic nie wie i nie dałem mu odczuć, że coś się zmieniło. Jestem też umówiony z psychologiem dziecięcym, który pomoże nam przez to wszystko przejść bez większych szkód dla dziecka. Dalej będę obecny w jego życiu, dalej będę dla niego ojcem. On nie jest niczemu winien i nie chcę, żeby kiedykolwiek tak pomyślał.
Ktoś wcześniej zapytał, czy przez te 8 lat nie było żadnych wątpliwości co do podobieństwa. Nie było, bo chłopak to kropla w kroplę matka, teraz po połączeniu tego, że ma krew ojca biologicznego, biologia mnie zachwyca ;) Charakter i zachowania również ma matki.
Cóż, na razie wszystko idzie do przodu powoli (dzięki polskiemu, "naprawianemu" sądownictwu) i wierzcie mi, że nie pozwolę małemu zrobić krzywdy ;)
Ktoś wcześniej zapytał, czy przez te 8 lat nie było żadnych wątpliwości co do podobieństwa. Nie było, bo chłopak to kropla w kroplę matka, teraz po połączeniu tego, że ma krew ojca biologicznego, biologia mnie zachwyca ;) Charakter i zachowania również ma matki.
Cóż, na razie wszystko idzie do przodu powoli (dzięki polskiemu, "naprawianemu" sądownictwu) i wierzcie mi, że nie pozwolę małemu zrobić krzywdy ;)
Serio, polecam ten film. Przykłady co prawda dobrane tak, że podprogowo wali w znaczenie sakramentów małżeństwa i kapłaństwa, ale to już subtelność. Ogólnie przesłanie cenne i piękne. Jest w nim dużo prawdy i dobra
https://vod.pl/filmy/historie-milosne/pymb6y8
https://vod.pl/filmy/historie-milosne/pymb6y8
~Tramwaj Jórek Ogurek
>Cóż, na razie wszystko idzie do przodu powoli (dzięki polskiemu, "naprawianemu" sądownictwu) i wierzcie mi, że nie pozwolę małemu zrobić krzywdy ;) <
juz robisz mu krzywde skladajac pozew o zaprzeczenie ojcostwa, nie chciałbym byc na twoim miejscu jak dzieciak podrosnie i sie o tym dowie i to zrozumie co zrobiles,zaprzeczajac sadownie ojcostwa. Ja na miejscu dziecka naplulbym ci w gebe.
>Cóż, na razie wszystko idzie do przodu powoli (dzięki polskiemu, "naprawianemu" sądownictwu) i wierzcie mi, że nie pozwolę małemu zrobić krzywdy ;) <
juz robisz mu krzywde skladajac pozew o zaprzeczenie ojcostwa, nie chciałbym byc na twoim miejscu jak dzieciak podrosnie i sie o tym dowie i to zrozumie co zrobiles,zaprzeczajac sadownie ojcostwa. Ja na miejscu dziecka naplulbym ci w gebe.
Nie można żądać od nikogo szlachetności. Można co najwyżej kogoś podziwiać za jej okazanie. Na plombę zasługuje ten biologiczny. Nie wiem, czemu wszyscy się z nim certolą. Znaleźć na fb i zgłosić się z demonami przeszłości i rachunkiem. Nie zapłaci to laurki wystawiać wszędzie. Na stronie jego, jego pracodawcy, jego żony i dzieci. Albo jeszcze inaczej sprawy załatwić, ale przecież nie jesteśmy tu aż tak głupi, żeby podżegać. Do niczego przecież nie podżegamy. My spokojni ludzie jesteśmy. Lubimy klasykę kina i te sprawy
https://www.youtube.com/watch?v=eagEauANmmY
https://www.youtube.com/watch?v=eagEauANmmY
czy biologiczny ojciec wogole zdaje sobie sprawe o istnieniu dziecka?
rozgrywki doroslych i urazona duma mezczyzny trafia rykoszetem 8 letnie dziecko..... Dorosli to zepsuli to niech teraz znajda wyjscie z tej sytuacji bez szkody dla dziecka.
Ja osobiscie nie chciałbym takiego "ojca" co. przez chwile jest nim potem zaprzecza i wypiera sie tego a po wszystkich formalnosciach sadowych ponownie deklaruje bycie kochajacym ojcem.
Moze bedzie lepiej dla tego dziecka jak" ów tata" zniknie z zycia tego dziecka jak juz dostanie wyrok Sadu .
rozgrywki doroslych i urazona duma mezczyzny trafia rykoszetem 8 letnie dziecko..... Dorosli to zepsuli to niech teraz znajda wyjscie z tej sytuacji bez szkody dla dziecka.
Ja osobiscie nie chciałbym takiego "ojca" co. przez chwile jest nim potem zaprzecza i wypiera sie tego a po wszystkich formalnosciach sadowych ponownie deklaruje bycie kochajacym ojcem.
Moze bedzie lepiej dla tego dziecka jak" ów tata" zniknie z zycia tego dziecka jak juz dostanie wyrok Sadu .
Nie wiem.
Ale wiem co bym zrobił jak bym nie miał racjonalnych argumentów i nic ciekawego do powiedzenia.
Wtedy wymyślałbym bezsensowne pytania udając (bo chyba nikt nie jest tak głupi), że wierzę że jest dobra i zła odpowiedź.
edit: nie "wymyślał" - tylko "kopiował" :) mój błąd... przeceniłem Cię.
Ale wiem co bym zrobił jak bym nie miał racjonalnych argumentów i nic ciekawego do powiedzenia.
Wtedy wymyślałbym bezsensowne pytania udając (bo chyba nikt nie jest tak głupi), że wierzę że jest dobra i zła odpowiedź.
edit: nie "wymyślał" - tylko "kopiował" :) mój błąd... przeceniłem Cię.
Mi wystarczy świadomość, że każda internetowa dyskusja prowadzi do momentu, w którym ktoś wspomina o Hitlerze.
Ten ktoś wtedy automatycznie przegrywa :)
Ten ktoś wtedy automatycznie przegrywa :)
Kompletnie nie moja dziedzina, ani moja bajka. Ale system prawny, w którym egzystujecie, normuje to zagadnienie tak, że istnieje domniemanie, że ojcem dziecka jest mąż matki.
Co zrobić jeżeli ojcem dziecka nie jest mąż matki?
Należy obalić domniemanie o pochodzeniu dziecka od męża matki tj. zaprzeczyć ojcostwu męża matki, które może być dokonane tylko i wyłącznie w procesie sądowym na podstawie pozwu o zaprzeczeniu ojcostwa. Uprawnionymi do wniesienia pozwu o zaprzeczenie ojcostwa są: mąż matki, matka lub dziecko oraz prokurator.
Wytoczenie powództwa jest ograniczone terminem, który nie podlega przywróceniu. W przypadku męża matki dziecka jest to 6 miesięcy od kiedy dowiedział się o urodzeniu dziecka, w przypadku matki jest to 6 miesięcy od urodzenia dziecka, w przypadku dziecka – 3 lata od uzyskania pełnoletności. Jedynie prokurator nie jest ograniczony powyższymi terminami. Obalenie domniemania ojcostwa może nastąpić tylko przez wykazanie niepodobieństwa, żeby mąż mógł być ojcem dziecka. Może to nastąpić np. poprzez przeprowadzenie dowodu z badania krwi czy też badania DNA.
Nie poruszam w tym wpisie kwestii etyczno-moralnych, a jedynie prawne. Ktoś tu kogoś chyb a wypuszcza.
Co zrobić jeżeli ojcem dziecka nie jest mąż matki?
Należy obalić domniemanie o pochodzeniu dziecka od męża matki tj. zaprzeczyć ojcostwu męża matki, które może być dokonane tylko i wyłącznie w procesie sądowym na podstawie pozwu o zaprzeczeniu ojcostwa. Uprawnionymi do wniesienia pozwu o zaprzeczenie ojcostwa są: mąż matki, matka lub dziecko oraz prokurator.
Wytoczenie powództwa jest ograniczone terminem, który nie podlega przywróceniu. W przypadku męża matki dziecka jest to 6 miesięcy od kiedy dowiedział się o urodzeniu dziecka, w przypadku matki jest to 6 miesięcy od urodzenia dziecka, w przypadku dziecka – 3 lata od uzyskania pełnoletności. Jedynie prokurator nie jest ograniczony powyższymi terminami. Obalenie domniemania ojcostwa może nastąpić tylko przez wykazanie niepodobieństwa, żeby mąż mógł być ojcem dziecka. Może to nastąpić np. poprzez przeprowadzenie dowodu z badania krwi czy też badania DNA.
Nie poruszam w tym wpisie kwestii etyczno-moralnych, a jedynie prawne. Ktoś tu kogoś chyb a wypuszcza.
Samo to domniemanie ojcostwa jest jednym z najbardziej absurdalnych przepisów w polskim prawie. Najbardziej chodzi mi o to, iż obowiązuje ono również 300 dni po rozwodzie i nie ma znaczenia to, że rozwód nastąpił z winy małżonki właśnie poprzez spłodzenie dziecka z innym mężczyzną. Wpisują w akt urodzenia byłego małżonka i później trzeba założyć sprawę o zaprzeczenie - kolejne pieniądze w błoto i zmarnowany czas... Ot szybkie i efektywne polskie sądownictwo.
> Aktualnie wniosłem sprawę o zaprzeczenie ojcostwa. Nie wiem, jak życie potoczy się dalej..
Ja też nie wiem, jak potoczy się życie, ale wiem, jak potoczy się ta sprawa. Zostanie umorzona jako bezprzedmiotowa bo wniesiona po terminie ustawowym. A domniemanie po rozwodzie ma się do sprawy, która opisujesz, jak kwiatek do kożucha - zupełnie inna mańka.
Podkreślam, nie rozważam czy to dobrze, czy źle, tylko mówię, jak jest.
Ja też nie wiem, jak potoczy się życie, ale wiem, jak potoczy się ta sprawa. Zostanie umorzona jako bezprzedmiotowa bo wniesiona po terminie ustawowym. A domniemanie po rozwodzie ma się do sprawy, która opisujesz, jak kwiatek do kożucha - zupełnie inna mańka.
Podkreślam, nie rozważam czy to dobrze, czy źle, tylko mówię, jak jest.
Czytaj ze zrozumieniem matołku:
"Wytoczenie powództwa jest ograniczone terminem, który nie podlega przywróceniu. W przypadku męża matki dziecka jest to 6 miesięcy od kiedy dowiedział się o urodzeniu dziecka"
Jeśli wierzyć bMtF -> termin minął daaaawno temu.
"Wytoczenie powództwa jest ograniczone terminem, który nie podlega przywróceniu. W przypadku męża matki dziecka jest to 6 miesięcy od kiedy dowiedział się o urodzeniu dziecka"
Jeśli wierzyć bMtF -> termin minął daaaawno temu.
Ups, fakt, zwracam ho... przyznaję Ci racje w tym jednym wypadku.
Termin owszem 6 miesięcy, ale od momentu powzięcia wiadomości o tym że się nie jest ojcem. Zakładałem taką sprawę dwa razy. Autor pisze że trzy miesiące temu był na badaniach, więc jeszcze może złożyć papiery do sądu.
http://www.infor.pl/prawo/alimenty/ustalenie-ojcostwa/265715,Zaprzeczenie-ojcostwa-kiedy-mozliwe.html
http://www.infor.pl/prawo/alimenty/ustalenie-ojcostwa/265715,Zaprzeczenie-ojcostwa-kiedy-mozliwe.html
https://pewnytato.pl/zaprzeczenie_ojcostwa_terminy/
Ten link miał być. MTF miał rację jest sześć mies. później wniosek do prokuratora.
Ten link miał być. MTF miał rację jest sześć mies. później wniosek do prokuratora.
Fajny ten Twój matrix. Podoba mi się.
Nie wiem kim jest Jurek Ogurek i nie bardzo potrzebuję wiedzieć, ale jeżeli prokuratura ma naprawiać jego błędy przeszłości popełnione w relacji z Ogureczkiem i Ogurkową w imię interesu publicznego to musi to być znaczny grubas. Jeżeli nie jest takim grubasem to obawiam się, że nikt dla niego palcem nie kiwnie.
Nie wiem kim jest Jurek Ogurek i nie bardzo potrzebuję wiedzieć, ale jeżeli prokuratura ma naprawiać jego błędy przeszłości popełnione w relacji z Ogureczkiem i Ogurkową w imię interesu publicznego to musi to być znaczny grubas. Jeżeli nie jest takim grubasem to obawiam się, że nikt dla niego palcem nie kiwnie.
Wtedy pozostaje RPD - podejmuje czasem takie sprawy, jeśli np. prokuratura odmawia wystąpienia z powództwem zaprzeczenia ojcostwa. A podejmuje, ponieważ jest orędownikiem przestrzegania KPD z jej zapisami o prawie dziecka do tożsamości. Wnosił nawet interpelacje w temacie, wnioskując m.in. o taką zmianę w prawie, która obligowałaby strony do poddania się testom DNA.