Re: Uwaga - łapią dziś w sopocie
Coś w tych naszych wadach narodowych jest. Po zbrodniczych czystkach, selekcjach negatywnych doboru elit, niszczących duszę kampaniach szczucia (a to na panów, a to na Żydów, a to na kułaków, a to...
rozwiń
Coś w tych naszych wadach narodowych jest. Po zbrodniczych czystkach, selekcjach negatywnych doboru elit, niszczących duszę kampaniach szczucia (a to na panów, a to na Żydów, a to na kułaków, a to na burżujów, a zawsze na rowerzystów) które nam zafundowała ostatnia historia, jesteśmy trochę "odrażający, brudni i źli", ale i okoliczności OBECNE nas do tego zkłaniają.
Nasze prawo drogowe nie promuje współistnienia, nasza infrastruktura drogowa zamiast sprzyjać bezpieczeństwu wynikającemu z separacji ruchu, wtłacza nas w sytuacje totalnie niepotrzebnych konfliktów. Np. ścieżka rowerowa to w PL obligo jazdy po niej, choćby wiodła przez kartoflisko.
Owszem, wysokomleczna mamcia z dzieckiem w foteliku pojedzie i po kartoflisku, byle dalej od ryzyka. Ale czy zrobi to szosowiec, który ufa bardziej prawu jazdy, trosce o lakier i rozsądkowi kierowców, niż tej jeżdżącej zygzakiem mamci? Ta sama mamcia, z braku ścieżki (bo się typowo nagle skończyła), woli straszyć pieszych, w tym dziadków, kombatantów ubeckich, skłonnych złamać lagę na jej plecach, gdy na nich drrryńdnie.
Tymczasem kierowcy, którym wszyscy każą się śpieszyć, co przy korkach i braku parkingu bywa trudne, więc robią to nawet gdy nie muszą, czasem parkują jak łosie, bo dla nich to "tylko chwilka" w porównaniu ze staniem w korku, ślepną na fakt, że przez tę chwilkę zmuszają rowerzystów do objeżdżania ich puszki, wchodzenia w szkodę pieszym, ryzykowania życia na jezdni pod prąd itp desperacji.
Nie wszystkie ścieżki, dokładniej MNIEJSZOŚĆ ścieżek powinny być przymusowe. Wiele powinno być dla chętnych, być dobrowolnością, być przywilejem. Wiele krajów dało radę to rozwiązać, tylko nasi prawodawcy, skupieni na dzieleniu na czworo włosów łonowych, nie potrafią. Francuzi mają ten aspekt rozwiązany modelowo, bo kształt znaku drogi rowerowej, jeśli okrągły jest nakazem, jeśli kwadratowy, jest przywilejem, czemu nie można tego zrobić i u nas? A najpopularniejszym chyba znakiem drogowym w Niemczech jest biały rysuneczek roweru i dopisek FREI pod wszelkimi zakazami i nakazami.
A u nas są nakazy, zakazy i chore sankcje. Policja jednego dnia lepi mandaty za jazdę po chodniku koło Różowatego Qunia i koło Pip-Szołu przy Klifie, a następnego miesiąca w tym samym "za wąskim do jazdy rowerem wśród pieszych" chodniku robiona jest droga dla rowerów. (Zobaczycie, że w końcu także koło Qnia też pojedziemy legalnie) Jednego miesiąca ścigają rowerzystów jeżdżących przejściem dla pieszych na Kamionce, a następnego na jezdni nanosi się tam przejazd dla rowerów. Taka niekonsekwencja rodzi tylko demoralizację i postępujący brak szacunku do praw i policji, słusznie branych za łapówkarzy i siepaczy fiskalnych. To system (i degrengolada prawodawców i organizatorów ruchu) w akcji, a nie wady narodowe Polaków.
Sorry, za długie a "wiem że z czytaniem u was nienajlepiej"... tak mi się zebrało przed świętem Wielkiego Przejazdu. Już więcej nie będę...
zobacz wątek