Odpowiadasz na:

A co na to Policja ?

Przypadkowo natrafiłem na ten artykuł i muszę się podzielić pewną gorzką refleksją, choć chyba już minął czas "świeżości" tematu. Otóż nieco ponad miesiąc temu zostałem dwukrotnie zaczepiony pod... rozwiń

Przypadkowo natrafiłem na ten artykuł i muszę się podzielić pewną gorzką refleksją, choć chyba już minął czas "świeżości" tematu. Otóż nieco ponad miesiąc temu zostałem dwukrotnie zaczepiony pod Castoramą w Osowej w Gdańsku przez tych delikwentów. Po raz pierwszy przez pseudo-Włochów przed wejściem do sklepu - oferowali pilarki i agregat prądotworczy, po raz drugi po opuszczeniu sklepu przez "zwykłych" Polaków - oferowali tylko agregat. Zdając sobie sprawę, że to ściema i podejrzewając sprzedawców o jakiś włam zadzwoniłem pod 112 i poinformowałem o całym zdarzeniu. Opisałem oba samochody oraz podałem numery rejestracyjne drugiego z nich (pierwszego nie zapamiętałem - chyba ze zdenerwowania). Ze zdenerwowania zresztą zapomniałem, po co przyjechałem do sklepu i nic nie kupiłem. Oczywiście dyżurny stwierdził, że natychmiast wysyła funkcjonariuszy. Od tej pory czekałem na parkingu ok.20 min i co ... ? I nic. Nikt (przynajmniej w tym czasie) raczej nie przyjechał, nikt też się ze mną nie kontaktował a przecież na pewno mieli mój numer komórki zapisany oraz rozmowę nagraną (nikt mnie nie prosił o jakiekolwiek moje dane). Ja przez ten cały czas widziałem jeżdżący wokoło parkingu samochód moich niedoszłych kontrahentów ("drugiego zespołu"). Po ok. 20 minutach stwierdziłem, że szkoda mojego cennego czasu i pojechałem. Więc jakie z tego płyną wnioski ? Jest sens się angażować, czy nie ?! Ja dalej w swej naiwności będę uważał, że tak, ale ilu się zniechęci ?
A na marginesie: Około pół roku temu przydarzyła mi się podobna historia na parkingu podziemnym przed IKEĄ. Tym razem przedmiotem sprzedaży kilkuosobowych grupek 15-20 latków były "markowe" perfumy. Sytuacja analogiczna - tel. pod 112 I co...? I nic, - przynajmniej półgodzinny brak jakiejkolwiek reakcji. W tym czasie po prostu obserwowałem jak cwaniacy próbują wcisnąć tandetę (albo fanty) kolejnym frajerom.
Piszę o tym wyłącznie dlatego, że dziś dowiedziałem się od mojej koleżanki z pracy, że taką ofiarą (biednego Czecha, który pilnie wyjeżdża i za koszty benzyny na powrót do Czech odstępuje maszynki do golenia i inne gadżety, których nie udało mu się sprzedać) padł Jej małżonek. I raczej to nie pazerność, co chęć pomocy Czechowi w potrzebie zaślepiła tego Pana. Oczywiście po powrocie do domu okazało się, że są to chńskie atrapy ładnie zafoliowane. Szlag mnie trafia, gdy bandyci robią w konia naiwnych ludzi a reakcja Policji jest taka jak opisałem wyżej.

zobacz wątek
12 lat temu
~Michał Bober

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry