Bardzo was przepraszam, że nie wymyśliliśmy tego lepiej
Skończyłem studia jakieś 20 lat temu (SGH) więc z dynamiką już nie najlepiej, ale nie pamiętam abyśmy musieli się mierzyć z taką masakrą na rynku pracy. To jest jakaś paranoja. Początki zawsze były...
rozwiń
Skończyłem studia jakieś 20 lat temu (SGH) więc z dynamiką już nie najlepiej, ale nie pamiętam abyśmy musieli się mierzyć z taką masakrą na rynku pracy. To jest jakaś paranoja. Początki zawsze były skromne, ale i tak lepsze niż teraz z tego co widzę, ale przede wszystkim mieliśmy wiadomość, że z czasem można awansować, iść w górę, itd. To było naturalne. Start w życie ze świadomością, że do wyboru jest albo emigracja albo 2500 netto do końca życia to jakiś koszmar. Człowiek pozbawiony perspektyw na samodzielność i realizowanie swoich podstawowych potrzeb (dom, rodzina, jakieś rozrywki), sprowadzony do roli wyrobnika w masie tysięcy innych to zbrodnia. Zabija się w was poczucie wartości i jakiekolwiek aspiracje. Nie dajcie się zamknąć takim świecie. Nie dajcie zmarnować sobie życia. Nie dajcie sobą pomiatać jakimś pseudo menadżerom z małymi ptaszkami (oni zawsze najbardziej się boją). To upodlenie jak za komuny, tylko wtedy faktycznie trudno było o wszystko, teraz nie wszyscy mogą "mieć" bo nie mają na to szans. P.S. dziękuję za mądrości w stylu "każdy jest kowalem swojego losu", w IT to się kosi siano". Społeczeństwo, w którym przeciętność oznacza wegetację jest po prostu chore. I to się zemści.
zobacz wątek