Bazy są wspaniałe fubu. Ja mieszam kostkę cukiniową z kostką pomidorową, zagotowuję i w słoje. To baza do wszystkiego - sosu, keczupu, zupy. Tylko jak już Ann zauważyła gdzieś tam - potrzebne dobre...
rozwiń
Bazy są wspaniałe fubu. Ja mieszam kostkę cukiniową z kostką pomidorową, zagotowuję i w słoje. To baza do wszystkiego - sosu, keczupu, zupy. Tylko jak już Ann zauważyła gdzieś tam - potrzebne dobre pomidory. U mnie jeszcze nie ma.
Tak z powodu Zetjota wspomniałem kuzyna Wiktora, że aż muszę napisać o nim kilka słów. To było tak - miałem kiedyś żonę. I ta moja żona miała koleżankę z dzieciństwa, które spędzała u babci na dalekiej wsi. I ta koleżanka miała kuzyna, rzeczonego Wiktora. Wiktor charakteryzował się tym, że był gruby i nosił denka od słoików w charakterze okularów, a nadto w dość specyficzny sposób objawiał się u niego instynkt samozachowawczy. To znaczy w zasadzie nie objawiał się w ogóle, kuzyn Wiktor zamykał oczy (chronione denkami), zaciskał pięści, wysuwał do przodu głowę i lekko pochylony szedł naprzód. Gdyby kuzyn Wiktor, jak przystało w rodzinie, zajmował się sadzeniem kartofli tudzież uprawą pszenicy wielkiego znaczenia by to nie miało. Ale kuzyn Wiktor był stworzony do wielkich rzeczy, kuzyn Wiktor handlował chińskimi ciuchami, które sprowadzał kontenerami od producenta. Jeden do trzech kontenerów dziennie. Wskutek swojej działalności kuzyn Wiktor wzbudzał we wsi i okolicy powszechny podziw, szacunek, ludzką zawiść i chęć przypodobania mu się za wszelką cenę (najlepiej jak najniższą).
Kiedy zawoziłem moją żonę w jej babcine strony zdarzało mi się, w sumie to byłem z dużego miasta, więc nieźle, odwiedzać z nimi kuzyna Wiktora. Czasem nawet kuzyn Wiktor uznał za zasadne poradzić się mnie w jakiejś szczególnie skomplikowanej sprawie prawnej, celnej lub podatkowej. (Na przykład czy będzie problemem z punktu widzenia podatkowego jak wysypie sobie drogę dojazdową tłuczniem ceglanym).
Za każdą wizytą czułem się jak u Gogola - miałem wrażenie, że ten kawałek PL to jakaś enklawa, w które obowiązują inne przepisy prawne niż w całej reszcie. Cała moja zawodowa wiedza była tam bezużyteczna. Któregoś dnia zwierzyłem się z tych dylematów babci mojej ex, a starowinka popatrzyła na mnie i powiedziała: cały Wiktor, przeczyta coś w gazecie i wszyscy się cieszą jaki on mądry.
I stąd wzięło się powiedzenie, które pozwoliłem sobie przytoczyć.
zobacz wątek