MtF
Trafiasz obok tarczy.
Każdy kto się zajmuje nauką, i rynkiem naukowym wie, że prace naukowe - tzn opis wyników badań, pojawiają się nie w książkach, lecz w pisamch naukowych...
rozwiń
MtF
Trafiasz obok tarczy.
Każdy kto się zajmuje nauką, i rynkiem naukowym wie, że prace naukowe - tzn opis wyników badań, pojawiają się nie w książkach, lecz w pisamch naukowych (scientific journals). NIkt spoza branży tam nie zajrzy, bo tam jest żargon przeznaczony dla kolegów z branży. Po jakimś czasie, jak się nazbiera danych w takich pismach, niektórzy autorzy przechodzą do bardziej czytelnej dla innych środowisk naukowych i ludzi inteleigentnych formy przekazu wiedzy i piszą książki, ale nie są to dzieła mające charakter ściśle naukowy, są to raczej pozycje o charakterze popularnonaukowym, chyba że chodzi o podręczniki, ale nie o podręcznikach ja tu piszę. A wydają te książki tam gdzie znajdzie się chętny. Większość pozycji z mojej kilkustettomowej biblioteki wcale nie pochodzi z wydawnictwa PWN.
I to nie jest żaden argument - kto napisał i gdzie wydał. Argumentem ostatecznym jest trafność koncepcji i jeżeli masz zastrzeżenia do koncepcji, to je musisz poprzeć dowodami, dowodami. a dowodów w twoim tekscie nie widzę. Czy w takim razie nie mogę uznać, że twoja wypowiedź jest po prostu gołosłowiem ?
zobacz wątek
7 lat temu
~łowca absurdów