Odpowiadasz na:

Spać nie mogę to se jeszcze popierdzielę, Nie ma obowiązku czytania :D
Tak mi się coś skojarzyło z siła przebicia numerologicznej "3" i Ognistego Konia...
Gadam ze znajomą przez tel.... rozwiń

Spać nie mogę to se jeszcze popierdzielę, Nie ma obowiązku czytania :D
Tak mi się coś skojarzyło z siła przebicia numerologicznej "3" i Ognistego Konia...
Gadam ze znajomą przez tel. Żali się, że musi jechać na prowincję, do Urzędu Gminy, po bodaj decyzję o warunkach zabudowy.
Szczegółów nie podam ale kumaci i tak skumają :)
Następnego dnia, rano, coś mi zaświtało. W branży nie siedzę, ale gdzieś mi mignęło, że te decyzje wiszą w Necie. A przynajmniej... gdzieś tam widziałem. Kopię po jakichś geoportalach i tym podobnych... i d*pa.
łapię za tel i dzwonię do tamtejszego Urzędu Gminy. Gdzie je znajdę?
Nie znajde, bo nie mają jeszcze zdygitalizowanych. A o jaką działkę chodzi?
Podaję nr działki. Babeczka z UG: nie mam pod ręką. Poszukam w archiwum, zeskanuję i prześlę Panu na maila. Może być?
Ok. Nie widzę przeciwskazań.
Za kilka godzin dostaję skan decyzji. Forwarduję go zainteresowanej osobie na maila.
Od tej osoby dostalem zj*by, że występuję w jej imieniu przed jakimś urzedem, chociaż nie mam do tego pełnomocnictwa.
Życie...
Natomiast kilka dni później rozmawiałem z koleżanką, która od lat siedzi w pośrednictwie nieruchomości.
nigdy... powtarzam...nigdy... w jakimkolwiek urzędzie (także w tym, do którego dzwoniłem) nie udało jej się załatwić decyzji o o warunkach zabudowy na maila. A jak się dowiedziała, że decyzja została wydana na poprzedniego właściciela nieruchomości... to juz wręcz sole cucące.. Jak to zrobiłeś? Nijak. Po prostu... zadzwoniłem. Nie wiedziałem, że tego się nie da załatwić.. dlatego to załatwiłem :D

zobacz wątek
6 lat temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry