Zmarnowałam całe dwa dni i dowiedziałam się, że kurier był ale nie mógł dostarczyć paczki. Pierwszego dnia w ogóle nie było samochodu, a drugiego dnia (8 lutego o godz, 14:08-14:10) przejechał pod moimi oknami, sądząc że nie potrafi mnie znaleźć, wyszłam z domu, żeby pomachać do kierowcy, ale... już nie było widać samochodu. Przejechał obok i pewnie zameldował, że nie mógł znowu dostarczyć przesyłki. Beznadzieja.