Re: Własna gastronomia - czy się kalkuluje?
Jestem z Gdańska, ale napisze jak ja to widzę.
Jeśli chodzi o jedzenia to tragedia - albo jakieś tandetne sieciowe żarcie, a nie ma 17 lat i mnie to nie bawi, albo kiebab i pizza albo quasi...
rozwiń
Jestem z Gdańska, ale napisze jak ja to widzę.
Jeśli chodzi o jedzenia to tragedia - albo jakieś tandetne sieciowe żarcie, a nie ma 17 lat i mnie to nie bawi, albo kiebab i pizza albo quasi wyszukana restauracja.
Nie jestem bogaty, ale nie aż tak biedny by nie pozwolić na wyjście kilka razy w miesiącu gdzieś zjeść, a jako że mam rodzinę to jest tragedia z tym - praktycznie nie ma miejsc z normalnym, uczciwym porządnym jedzeniem (nie oczekuję super niskich cen) - ten fakt nawet mnie, choć o tym nie marzyłem, zmusił do gotowania samemu - wole to niż pokonanie iluś tam km, wydaniu kilkudziesięciu złotych na jakiś szajs. Jeśli będziesz serwować normalne, uczciwe jedzenie: gołąbki, zupy, bigos, flaki, zrazy, kotlety..itd. to będę pierwszy, który tam pojedzie - nawet do Gdyni:) taka prawda, lokali niby 1000, a normalnie zjeść nie ma gdzie, sam już nawet myślałem by takie coś założyć, ale nie umiem tak dobrze gotować.... Powtarzam - prosta, uczciwa kuchnia bez udziwnień to klucz do sukcesu.
zobacz wątek