Odpowiadasz na:

No właśnie, jak?
Mi na Zaspie ordynator odmówił cc mimo kilku wskazań, poważnych. Był napastliwy i skrajnie niegrzeczny, zamiast odpowiedzieć na moje pytania i obawy, straszył wypisem i... rozwiń

No właśnie, jak?
Mi na Zaspie ordynator odmówił cc mimo kilku wskazań, poważnych. Był napastliwy i skrajnie niegrzeczny, zamiast odpowiedzieć na moje pytania i obawy, straszył wypisem i śmiercią dziecka i oskarżał jakobym chciała "wymusić cesarkę" (a ja tylko powoływałam się na wskazania i pytałam). Tam obecnie panuje człowiek o osobowości psychopatycznej, pobudliwy, drażliwy, sadystyczny i nie widzi nawet "przypadku" a statystyki i trend do porodów naturalnych za wszelką cenę.
Ostatecznie długi, niebezpieczny poród i tak musiał być zakończony cesarką. Musiał, i to było wiadome już wcześniej ale ordynator chciał coś udowodnić. Myślę że moje życie było blisko granicy. Dobrze że tym razem życie dziecka lepiej monitorowano i wyciągnięto je w porę. (To była moja druga cesarka, przy pierwszej jeszcze bardziej zaryzykowano życiem dziecka i też udało się niemal cudem.)

A swoją drogą, to nie spodziewałabym się, wiecie, że idąc do szpitala powinnam nagrywać napaść ordynatora. Sądziłam że lekarze chcą przede wszystkim dobra pacjenta i że potrzebna jest współpraca tegoż, i lekarza, a tymczasem na Zaspie spotkałam się z jakimś szałem nienawiści niesprowokowanej do kobiety rodzącej.
Gdybym miała dowody, pewnie oskarżyłabym ordynatora o spowodowanie strat moralnych ale nikt z mobbingowanych podwładnych przecież nie zdecyduje się na stawianie przed sądem w charakterze świadka. Ja też przede wszystkim cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze i dziecko jest całe i zdrowe. Ale to już zasługa pojedynczych lekarzy, którzy zadziałali niezależnie od tego człowieka, który rządzi oddziałami położniczymi.

zobacz wątek
3 lata temu
~fjf

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry