Po wyemitowaniu Programu Kuchenne Rewolucje postanowiliśmy z koleżanką że wybierzemy się tam by sprawdzić te pyszne jedzenie o którym mówiła Magda G. Była godzina 20.15(lokal czynny do 22) zamówienia oczywiście przy barze. Na pytanie czy mogę zapłacić później "barmanka"(lepiej będzie dziewczyna za ladą) powiedziała że woli teraz bo "zaraz idzie do domu". Pomyślałem sobie że może po prostu za chwile stanie za barem szef albo ktoś z kuchni bo przecież nikomu sie nie opłaca przychodzic na godzinna zmiane. Jak sie okazała owa dziewczyna była do konca, wiec najprawdopodobniej bała się ze nie zapłacę;/ Ryba po grecku bez rewelacji, klasyczna jak wszedzie, pasta z piklinga identyczna jak te kupowane w sklepach pasty z makreli itp, jedyna rzecz z tych ktore jadłem warta uwagi to dorsz w cieście serowym, to rzeczywiście jest coś nowego. Obrusy z szarego papieru są strasznie niewygodne, co chwila zadzierały sie do góry, a szelest wymienianych bardzo irytuje(nawet nie chce myslec jak to wyglada w weekend gdzie co chwila ktos nowy siedzi przy stole). Niestety wychodząc z baru trzeba było wyrzucić ubrania do prania bo "zapach" ryb był baaardzo silny. Ale reklama podziałała -byłem dzięki Magdzie