Widok
Wspaniałe widowisko w Gdańsku
Zwycięzców wczorajszego widowiska piłkarskiego w Gdańsku widzę dwóch. Pierwszy to oczywiście Hiszpanie , o ktorych kunszcie piłkarskiej sztuki nikogo nie trzeba przekonywać, ich gry zawsze jest za mało. Drugim niewątliwym zwycięzcą są kibice irlandzcy. Widowisko było więc pyszne pod każdym względem, bo Hiszpanów zawsze ogląda się z przyjemnością a o niesamowitym klimacie widowiska zadecydowali kibice irlandzcy i ich śpiew, dzięki czemu przyczynili się oni do stworzenia niesamowitego nastroju, mimo iż ich drużyna przegrywała. Ten nastrój nie wyparował wraz z zakończeniem meczu i przeniósł się na ulice, gdzie kibice obu drużyn wspólnie świętowali. Polacy dzwoniący potem rano do Radia Gdańsk mówili, że nie wierzyli własnym oczom widząc co się dzieje.
Gdyby TVP była naprawdę zainteresowana piłką i kibicami, transmitowałaby te wydarzenia na żywo, bo to więcej warte niż programy z gadającymi głowami. No, ale wiadomo, telewizja ma inne poważniejsze serwituty.
Ale potem naszły mnie smętne refleksje. Irlandczykom należy współczuć - śpiewają nie we własnym języku. Własny język im odebrano. To był skutek potężnych fal emigracji do USA, tak że większość Irlanczyków żyje dziś za oceanem i tak czy owak mówią po angielsku. Wyobraźcie sobie Państwo, że i my moglibyśmy mówić po rosyjsku, gdyby nie nasi pradziadowie i siła polskiej kultury i katolicyzmu. Żadnego Mickiewicza, żadnego Słowackiego, żadnego Sienkiewicza , żadnego JPII. Codziennie rano hymny pochwalne do cara Putina. Brrr. Niektórym może by to się nawet podobało.
Gdyby TVP była naprawdę zainteresowana piłką i kibicami, transmitowałaby te wydarzenia na żywo, bo to więcej warte niż programy z gadającymi głowami. No, ale wiadomo, telewizja ma inne poważniejsze serwituty.
Ale potem naszły mnie smętne refleksje. Irlandczykom należy współczuć - śpiewają nie we własnym języku. Własny język im odebrano. To był skutek potężnych fal emigracji do USA, tak że większość Irlanczyków żyje dziś za oceanem i tak czy owak mówią po angielsku. Wyobraźcie sobie Państwo, że i my moglibyśmy mówić po rosyjsku, gdyby nie nasi pradziadowie i siła polskiej kultury i katolicyzmu. Żadnego Mickiewicza, żadnego Słowackiego, żadnego Sienkiewicza , żadnego JPII. Codziennie rano hymny pochwalne do cara Putina. Brrr. Niektórym może by to się nawet podobało.