Do tawerny zawitałem wczoraj (05.04) razem z rodziną z racji tego, że w końcu pojawiło się słońce... Od znajomych (stałych klientów tego miejsca) słyszałem mnóstwo pochwał, więc uznałem, ze to idealne miejsce na obiad dla mojej rodziny... I daj mi Boże żebym się nigdy więcej tak nie pomylił ! Wchodzę do tawerny, za barem całkiem ładna blondynka (takie wrażenie zostało tylko do momentu zanim się odezwała). Dziewczyno! Ty tam jesteś dla klientów. Mina niezadowolonej księżniczki, z łaską odpowiedziała na jedno pytanie a właściwie odburknęła... Beznadzieja. Za chwilę obiad nam przynosi kolejna naburmuszona wściekła osa z głową niesioną ponad dach tawerny w białych balerinkach. (jak się później dowiedziałem p. manager tego lokalu), która jeszcze burczy coś pod nosem, a do reszty obsługi odzywa się co najmniej nie na poziomie. Trochę kultury. Odrobinę. W końcu to Pani jest wizytówką tego miejsca. Co do cen... Przemilczę. Wystarczy że mały kawałek dorsza z garstką frytek i czymś co nazywają surówką (sama kapusta) kosztuje 32 zł... Poczułem się jak w szczycie sezonu w restauracji 4 gwiazdkowego hotelu. No ale nic. Piszę, bo może uda mi się kogoś uchronić przed niemiło spędzonym popołudnie