kwestia przyzwyczajenia
Od 2 lat segreguję odpadki na mokre i suche, zaczęłam po prostu dla sprawdzenia, czy to jest uciążliwe i jak to będzie, kiedy już wejdą przepisy. Okazało się, że to o wiele wygodniejsze, niż jeden...
rozwiń
Od 2 lat segreguję odpadki na mokre i suche, zaczęłam po prostu dla sprawdzenia, czy to jest uciążliwe i jak to będzie, kiedy już wejdą przepisy. Okazało się, że to o wiele wygodniejsze, niż jeden ogólny kubeł do wszystkiego jak za czasów babci. Jeden mały, zamykany pojemnik na szafce kuchennej, wykładany zwykłą torbą jednorazówką - tam lecą obierki, ogryzki, fusy po kawie i herbacie itp. Wyrzucanie co trzeci dzień, nic nie śmierdzi, muchy się nie lęgną, nawet teraz w upały. Jeden mały woreczek w rękę i można wrzucić do śmietnika, w drodze do sklepu itp. Pojemnik na suche zapełnia się wolniej, ale suche może stać nawet 2 tygodnie. Wszechobecny chaos przy reformie to inna sprawa, ale mnie z segregowaniem jest najnormalniej wygodnie i nadal będę to robić.
zobacz wątek