Odpowiadasz na:

Klaudi robi rozpierduche graniczna

Rodzina i znajomi z Hrubieszowa namowili mnie na wycieczke do Wlodzimierza Wolynskiego. Niestety nie zdawali sobie pewnie sprawy na jakie stresy ich naraze...No...w tamta strone bylo dosc spokojnie... rozwiń

Rodzina i znajomi z Hrubieszowa namowili mnie na wycieczke do Wlodzimierza Wolynskiego. Niestety nie zdawali sobie pewnie sprawy na jakie stresy ich naraze...No...w tamta strone bylo dosc spokojnie na granicy...tylko trzeba bylo czekac dwie godziny, chociaz wyjechalismy o godz. 5.00 rano a samochodow na granicy bylo tylko ok 20...jednak pogranicznicy sie nie spieszyli...trzeba przeciez cwiczyc obywateli...Ale to jeno "cwiczenie" bylo.
Kiedy wracalismy - (dzisiaj - 11 lipca, godz. 13.00) bylo i "cwiczenie" i "dojenie"...Kiedy dojezdzalismy do granicy, mloda pograniczniczka, blond c***czka, zapytala czy aby ubezpieczeni bylismy. Kiedy stwierdzilismy ze nie, stwierdzila, ze nas nie pusci. Moje uwagi, ze ten obowiazek zostal kilka lat temu zniesiony i ze po co nam ubezpieczenie, kiedy juz wyjezdzamy, puszczala mimo uszu...Ja stwierdzilem, ze chocbym mial do tiurmy isc, to nie zaplace ni cholery. Jednak jeden z naszej ekipy podszedl do blond-c***czki i "ubezpieczyl" nas prywatnie u niej za 10 hrywien...troche sie ciulowo czulem juz wtedy, ale ani znajomym nie chcialem problemu robic, ani jakos kobiecie przywalic w morde bym nie potrafil...Zacisnalem zeby...powiedzialem jedynie do blond-c***czki, ze "u was c***nia i zlodziejstwo jak bylo tak jest"...
Dalej podjezdzamy do ukrainskiej odprawy celno-paszportowej. Podchodzi gosc w mundurze i oznajmia ze trzeba przygotowac 15 hrywien, bo tu taka "tradycja" i inaczej na Ukraine sie nie wjedzie. Tego juz nie wytrzymalem...Wypadlem z samochodu, traskajac drzwiami i zaczalem bluzgac, przy czym "wy k***y skorumpowane" to byl najdelikatniejszy bluzg. Jednego usilowalem popchnac klata...ale ten paly nie wyciagnal i wolal uniknac starcia i schowal sie w budce celnikow. Na chwile ukrainscy celnicy i pogranicznicy oslupieli ale po jakims czasie stwierdzili, ze zadnej sprawy nie ma i mozemy jechac. Ja dalej kontynuowalem awanture "Wstyd mi, kurde, ze jechalem jako obserwator na ukrainskie wybory , bo teraz tu gowno takie samo a moze i wieksze!" Pogranicznicy zaczeli blagac kierowce zeby jechal jak najszybciej.
Niestety polscy pogranicznicy, ktorzy przysluchiwali sie awanturze, postanowili chyba utemperowac niesfornego obywatela, bo przedluzali odprawe. Wtedy zapytalem "Czy mam to traktowac jako kolejne wymuszenie lapowki?" Tu sie obruszyli i stwierdzili ze ich "pomawiam"...to spytalem, dlaczego musze tak dlugo czekac. Poinstruowano mnie, ze to nie moja sprawa i ze mam czekac "tyle ile trzeba". Stwierdzilem "No tak - stara zasada >ja naczialnik -ty gawno

zobacz wątek
19 lat temu
~kLaudi

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry