Jest tak jak piszesz Art, ogólnie mądry z Ciebie człowiek, ale jednocześnie nie dostrzegasz pewnej złożoności sytuacji.
Kryptowaluty nie mają wartości i to nie jest ich wadą lecz zaletą. rozwiń
Jest tak jak piszesz Art, ogólnie mądry z Ciebie człowiek, ale jednocześnie nie dostrzegasz pewnej złożoności sytuacji.
Kryptowaluty nie mają wartości i to nie jest ich wadą lecz zaletą.
Cebulki tulipanów mogły zgnić, strony internetowe mające przynosić zyski nie przynosiły zysków. Kryptowaluty są, i tyle! Ich wartość kreuje wolny rynek, podaż i popyt. Ich wartość będzie spadała, gdy ludzie będą sprzedawać, a będą, gdy banki i rządy lobbowane przez banki będą ograniczać lub delegalizować handel. Wtedy skończą jak inne bańki spekulacyjne, czyli nie tak źle, jak się mówi - rynek tulipanowy jest ogromny a koncepcja zarabiania w internecie się przyjęła.
Ogólnie, jeśli coś nie ma wartości, to ma taką wartość jaką nadają temu ludzie.
Jaką wartość kilka tysięcy lat temu miało złoto? Było ozdobą, czyli świadczyło o statusie. Kryptowaluty mogą spełniać tą samą rolę. Zresztą gdyby teraz nie było ozdobą i "bezpiecznym" środkiem lokowania pieniędzy, to miałoby wartość odrobinę większą niż ołów.
Jaką wartość ma dolar? Nie ma pokrycia w złocie. Teoretycznie USA gwarantuje jego wartość, ale ma, póki nikt nie zechce sprawdzić. Gdyby Chiny chciały odebrać swój dług od USA, to dolar kosztowałby 1 eurocenta.
Wartość wszystkiego jest umowna. Wystarczy hiperinflacja i nasze oszczędności są nic nie warte. Wystarczy kryzys gospodarczy a banki odbierają domy i sprzedają za dolara (co można było zaobserwować kilka lat temu w USA). Wystarczy konflikt wojenny (jak ten na Ukrainie) i akt własności ziemi i nieruchomości są nic nie warte.
Mnie zaś bardziej martwi, że banki mogą decydować, na co mogę wydać pieniądze.
I paradoksalnie działa to na korzyść kryptowalut, bo tam mnie nikt nie pyta, co kupuje za kryptowaluty.
zobacz wątek