Widok
Zawiadomienie zawsze wysyłasz ( lub wręczasz) przed uroczystością. Dla osoby, która je otrzyma, powinno być oczywiste, że byłoby Ci miło zobaczyć ją podczas ceremonii ślubu. Natomiast tym, którzy mają być nie tylko na ślubie, ale również na weselu, wręcza się zaproszenia. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek zinterpretował to inaczej :)
ja nie dawałam zawiadomień wcale, wszyscy dostali zaproszenia ( najbliższa Rodzina). Nikogo poza nimi nie zapraszałam. Z obserwacji wśród znajomych mogę powiedzieć, że zazwyczaj zawiadamia się np. osoby z pracy, z którymi nie jest się aż tak blisko, by gościli na weselu.
No i najbliższej Rodzinie zaproszenia wypada wręczyć osobiście, nawet jeśli mieszkają daleko. Ja swoje wręczałam już pół roku przed ślubem, bo chciałam, żeby wszyscy zaplanowali sobie urlopy ( ślub miałam latem).
ja nie dawałam zawiadomień wcale, wszyscy dostali zaproszenia ( najbliższa Rodzina). Nikogo poza nimi nie zapraszałam. Z obserwacji wśród znajomych mogę powiedzieć, że zazwyczaj zawiadamia się np. osoby z pracy, z którymi nie jest się aż tak blisko, by gościli na weselu.
No i najbliższej Rodzinie zaproszenia wypada wręczyć osobiście, nawet jeśli mieszkają daleko. Ja swoje wręczałam już pół roku przed ślubem, bo chciałam, żeby wszyscy zaplanowali sobie urlopy ( ślub miałam latem).
Mam bardzo liczną dalszą rodziną (rodzeństwo dziadków). Nie chcę i nie mogę ich zaprosić ale zastanawiam się właśnie nad wysłaniem tych zawiadomień żeby wiedzieli, że ich krewna zmienia nazwisko. Boję się tylko, że zostanie to odebrane właśnie na zasadzie " jak najbardziej przyjdźcie na ślub i wesele" a tego nie chcę. Nie mogę sobie pozwolić na kilka dodatkowych osób.
Jeśli nie chcesz nieporozumień to daj im zawiadomienie przy jakieś okazji spotkania. Wyraźnie podkreśl, że nie robisz wielkiej biby dla masy gości, ale chętnie zobaczysz ich w kościele i to wszystko. Jeśli to daleka rodzina, że się nie widujecie to wyślij zawiadomienie (chociaż nie wiem po co).Normalni wychowani ludzie to zrozumieją, rozróżniają zaproszenie od zawiadomienia, i nie będzie problemu.
U nas dawaliśmy tylko zaproszenia. Reszta co nie zaproszona to nic nie dostała, nawet zawiadomienia, bo uważam, że to bez sensu. I tak wszyscy wiedzieli o ślubie albo szybko dowiedzieli sie po fakcie jak to zwykle bywa - poczta pantoflowa działa ;p
U nas dawaliśmy tylko zaproszenia. Reszta co nie zaproszona to nic nie dostała, nawet zawiadomienia, bo uważam, że to bez sensu. I tak wszyscy wiedzieli o ślubie albo szybko dowiedzieli sie po fakcie jak to zwykle bywa - poczta pantoflowa działa ;p
Zgadzam się z Miśką, zresztą zawiadomienie różni się tym od zaproszenia, że nie wpisujesz tam informacji o tym, gdzie odbędzie się wesele. Widnieje na nim WYŁĄCZNIE informacja o ślubie. Więc nawet, jeśli ktoś jest wybitnie "niedomyślny" i nie odróżnia zaproszenia od zawiadomienia, brak takiej informacji ( o weselu) będzie najbardziej czytelnym sygnałem z możliwych ;-)
Przemyślałabym też sprawę, czy na pewno czujesz potrzebę wręczania zawiadomień, skoro nie masz z nimi stałego kontaktu. Jeśli kieruje Tobą obawa, że się "obrażą"- cóż, przypuszczalnie część obrazi się i trak, że dostali "tylko" zawiadomienie ( w domyśle: nie są "godni" tego, żeby być zaproszonymi na wesele). Chyba że bardzo Ci zależy na ich obecności w kościele/ USC. Wówczas, tak jak radzi Miśka, podkreśliłabym, że wesele robicie tylko dla najbliższych, żeby nie było niedomówień ;-)
Przemyślałabym też sprawę, czy na pewno czujesz potrzebę wręczania zawiadomień, skoro nie masz z nimi stałego kontaktu. Jeśli kieruje Tobą obawa, że się "obrażą"- cóż, przypuszczalnie część obrazi się i trak, że dostali "tylko" zawiadomienie ( w domyśle: nie są "godni" tego, żeby być zaproszonymi na wesele). Chyba że bardzo Ci zależy na ich obecności w kościele/ USC. Wówczas, tak jak radzi Miśka, podkreśliłabym, że wesele robicie tylko dla najbliższych, żeby nie było niedomówień ;-)
Mój mąż obkupił się od stóp do głów w Vistuli, cały strój służy mu do dziś i wygląda jak nowy :) Ze sklepu Bytom ma z kolei dwie koszule i również jest zadowolony, natomiast garnitury jakoś mu nie leżały ( dosłownie i w przenośni ;-). Ale pewnie wszystko zależy od upodobań i sylwetki. Przymierzyć nie zaszkodzi :)
Jako osoba, która pracuje w jednym z takich sklepów z garniturami, powiem że nie masz co się kierować opiniami o firmie. Jakość względnie jest wszędzie podobna (mówię tu o tak zwanych sieciówkach jak właśnie Bytom, Vistula czy Giacomo), a jak mówią coś innego to troszkę oszukują ;) Przyszły mąż musi przymierzyć różne kroje, bo może się okazać, że akurat w tej bardzo chwalonej firmie nic dla siebie nie znajdzie.
Co najważniejsze - drogie panie, nie wciskajcie panów w coś, w czym nie czują się dobrze. Albo w czym będą źle wyglądać. Jak chociażby ostatnio modne bordowe garnitury ( co prawda były modne w zeszłym roku, ale dopiero do ludzi to dotarło), w których naprawdę nieliczni wyglądają dobrze. Większość naszych panów bardzo się czerwieni i to średnio wygląda kiedy zlewają się z garniturem ;)
Sklepowe bitwy panny młodej z panem młodym i co najgorsze mamusią nie należą do przyjemnych. To nie jest przykry obowiązek a przyjemność, więc nie utrudniajcie sobie tego nawzajem :)
Co najważniejsze - drogie panie, nie wciskajcie panów w coś, w czym nie czują się dobrze. Albo w czym będą źle wyglądać. Jak chociażby ostatnio modne bordowe garnitury ( co prawda były modne w zeszłym roku, ale dopiero do ludzi to dotarło), w których naprawdę nieliczni wyglądają dobrze. Większość naszych panów bardzo się czerwieni i to średnio wygląda kiedy zlewają się z garniturem ;)
Sklepowe bitwy panny młodej z panem młodym i co najgorsze mamusią nie należą do przyjemnych. To nie jest przykry obowiązek a przyjemność, więc nie utrudniajcie sobie tego nawzajem :)
Tutaj akurat się z Tobą zgadzam w 100%, sama byłam świadkiem takiej nieprzyjemnej sceny w sklepie, gdy wraz z wtedy jeszcze narzeczonym wybraliśmy się na poszukiwania garnituru. Trafiliśmy akurat na dość ostrą wymianę zdań pewnego młodego chłopaka i jego przyszłej żony. Kłócili się o kolor garnituru, przy czym ona chciała bordowy, a on - czarny :P Na co jakaś starsza kobieta ( zapewne mama lub przyszła teściowa) podsumowała ich wymianę zdań krótko: "Buraka na weselu to można z siebie zrobić nawet bez bordo" :P Czarnemu też się oberwało: "Na ślub chcesz iść na czarno, to ciekawe, w czym na mój pogrzeb przyjdziesz" :D
Od siebie dodam, że mój Mąż wybrał granatowy i wyglądał w nim cudownie ;-)
Od siebie dodam, że mój Mąż wybrał granatowy i wyglądał w nim cudownie ;-)