Widok
Zdegustowani!
Byliśmy na koncercie pani Julii- bardzo utalentowana osoba, która swoim głosem potrafiła wyczarować wspaniały nastrój, ale wyrażnie dostała wytyczne zabawiania gości, zupełnie niepotrzebnie. O organizację i dobre przyjęcie gości powinien zadbać właściciel. Mimo zakupionych wcześnej biletów i przetestowaniu kawiarni czy nam odpowiada, w dniu koncertu byliśmy mocno zdegustowani , dostaliśmy miejsca siedzące z tyłu na twardych krzesełkach składanych. Zamówić coś to znaczyło trzymać to w garści . Siedzą z tyłu można było zobaczyć,że nie wszyscy musieli płacić
za wstęp na występ. KULTURA - to nie tylko przedmiot na studiach, niektórzy mają to wrodzone. Gości traktuje się piorytetowo i to oni mają być dopieszczeni ( miłe powitanie, miękkie krzesła,szansa na złożenie zamówienia, miłe pożegnanie). To nie gospodarz powinien się lansować . Zarówno pani Julia jak i my byliśmy pana gośćmi i tak chcieliśmy się poczuć. Na domiar złego wychodząc zobaczyłiśmy oświetloną choinkę i to dało nam wiele do myślenia.
za wstęp na występ. KULTURA - to nie tylko przedmiot na studiach, niektórzy mają to wrodzone. Gości traktuje się piorytetowo i to oni mają być dopieszczeni ( miłe powitanie, miękkie krzesła,szansa na złożenie zamówienia, miłe pożegnanie). To nie gospodarz powinien się lansować . Zarówno pani Julia jak i my byliśmy pana gośćmi i tak chcieliśmy się poczuć. Na domiar złego wychodząc zobaczyłiśmy oświetloną choinkę i to dało nam wiele do myślenia.
Moja ocena
Caffe Anioł
kategoria: Kawiarnie i herbaciarnie
obsługa: -
menu: -
klimat i wystrój: -
przystępność cen: -
ocena ogólna: -
0.0
* maksymalna ocena 6
Byłem na koncercie duetu Symetria i niestety także wyszedłem zdegustowany. To była moja druga wizyta w Caffe Anioł. Zachęcony klimatem miejsca, świetną kawą i ciastami, kupiłem bilety na koncert i wraz ze znajomą udaliśmy się do Gdyni. Liczyłem na miły wieczór, wyciszenie, kanapy, świece, refleksyjną muzykę (miała być poezja śpiewana). Zamiast tego zostaiśmy wygani do piwnicy - palarni, gdzie większość osób siedziała na składanych twardych krzesełkach z kawą czy drinkiem w dłoni. Dostaliśmy solidną dawkę decybeli w uszy, zupełnie niepotrzebną w tak małym pomieszczeniu. Nie chcę jednak oceniać muzyki. To inny temat. Chodzi bardziej o sposób przyjęcia gości. Udając się na koncert do kawiarni, liczy się na coś innego. Dlaczego impreza nie odbywała się u góry, w kawiarni, kulturalnie i klimatycznie. Dlaczego jedni muszą kupić bilety, a inni okupujący schody nie. Jednym słowem: porażka. Szkoda, takie piękne, nastrojowe miejsce. A tu taki zgrzyt.