Z końcem lutego wypowiedziałam umowę, a że obowiązywał miesięczny okres wypowiedzenia, zatem w ostatnim dniu marca ulegała rozwiązaniu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że już 3 marca został zdjęty licznik. Skomplikowało to wiele spraw, bez prądu nie miałam ogrzewania, ciepłej wody, dostępu do komputerów i sprzętu biurowego (prowadzę biuro) etc. Po mojej interwencji powiedziano mi, że... mogę podpisać nową umowę nawet na 1 miesiąc a po upływie tego miesiąca mogę ją wypowiedzieć z... miesięcznym okresem wypowiedzenia. Ponadto uczciwie uprzedzono mnie, że proces podłączania nowego licznika może potrwać do 2 tygodni. Przecież to jest chore!!! W dodatku mam kontrolę z US i nie wiem czy uwierzą w moje wyjaśnienie, przecież brzmi absurdalnie!