Widok
Żłobek Niezapominajka
Ja zadowolona nie byłam. Zaczęliśmy chodzić od 1 września. Córce trudno było się zaadaptować, dużo płakała ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Zostawialiśmy ją najpierw na godzinę, a potem czas ten stopniowo wydłużaliśmy. Kiedy w połowie października było już znacznie lepiej postanowiliśmy wraz z opiekunkami, że czas aby została na drzemkę. Tak też się stało. Niestety opiekunki nie były zachwycone faktem, że córeczka spała tylko 20 do 30 minut, a potem płakała. Czwartego dnia odebrałam córkę zapłakaną, pani stwierdziła,że spała 20 minut a potem musiała ją przypilnować, aby nie wstała. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak to pilnowanie wygląda. Po powrocie do domu zauważyłam dużą ilość siniaków na nóżkach córeczki. Byliśmy u 3 lekarzy w tym na obdukcji, gdzie Pan doktor potwierdził nasze obawy - panie BARDZO mocno musiały trzymać ją w łóżeczku. Nie raz okazywały zniecierpliwienie, misia ,którego zabrała ze sobą nawet nie dostała - leżał w kącie.
Kiedy dostała się do tego żłobka byłam bardzo szczęśliwa bo przecież wszyscy dobrze o nim mówią. Niestety dopiero po tych wydarzeniach zaczęłam pytać więcej i okazało się, że nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem. Brak cierpliwości to tam codzienność. Nie można wejść na salę, nie widać co robią dzieci, od dzieci dzieli 2 pary drzwi, zabawki są na półkach na tyle wysoko, że dzieci ich nie dosięgną.
Proszę nie oceniajcie zarówno nas jako rodziców jak i opiekunek. Nie taki jest cel tego opisu. Proszę o pomoc w walce z niesprawiedliwością jaka dosięga nasze dzieci. Ani maluchom ani nam takie doświadczenia nie są potrzebne. Sama nic nie zdziałam, dla policji obdukcja to za mało.
Zaczęliśmy adaptację w innej placówce - jest o niebo lepiej. To dopiero drugi tydzień a malutka z uśmiechem biegnie do dzieci.
Kiedy dostała się do tego żłobka byłam bardzo szczęśliwa bo przecież wszyscy dobrze o nim mówią. Niestety dopiero po tych wydarzeniach zaczęłam pytać więcej i okazało się, że nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem. Brak cierpliwości to tam codzienność. Nie można wejść na salę, nie widać co robią dzieci, od dzieci dzieli 2 pary drzwi, zabawki są na półkach na tyle wysoko, że dzieci ich nie dosięgną.
Proszę nie oceniajcie zarówno nas jako rodziców jak i opiekunek. Nie taki jest cel tego opisu. Proszę o pomoc w walce z niesprawiedliwością jaka dosięga nasze dzieci. Ani maluchom ani nam takie doświadczenia nie są potrzebne. Sama nic nie zdziałam, dla policji obdukcja to za mało.
Zaczęliśmy adaptację w innej placówce - jest o niebo lepiej. To dopiero drugi tydzień a malutka z uśmiechem biegnie do dzieci.
nie wiem skąd taka opinia i o którą grupę chodzi...
Zdarzają się takie dni że mój Syn wcale nie śpi. I nigdy nie było z tego tytułu ŻADNYCH problemów. Nie mówiąc o takich dziwach jak przytrzymywanie w łóżeczku... Mam nadzieję że zdaje sobie pani sprawę że oskarżanie kogoś o siniaki to poważna sprawa. W naszej grupie to Panie informują o każdym siniaku mnie jako mamę podczas przyjmowania Synka, żeby nie było problemów z tego tytułu.
Zdarzają się takie dni że mój Syn wcale nie śpi. I nigdy nie było z tego tytułu ŻADNYCH problemów. Nie mówiąc o takich dziwach jak przytrzymywanie w łóżeczku... Mam nadzieję że zdaje sobie pani sprawę że oskarżanie kogoś o siniaki to poważna sprawa. W naszej grupie to Panie informują o każdym siniaku mnie jako mamę podczas przyjmowania Synka, żeby nie było problemów z tego tytułu.