Bardzo się ucieszyłam jak widziałam, że w końcu zjem bałkańskie jedzenie w Gdyni.Z kolegami z Słowenii i Macedoni poszliśmy do "bałkańskiej" restauracji bardzo pozytywnie nastawieni:) Jako Serbka, moge jednak swobodnie powiedzieć, że kucharz W ŻYCIU nie jadł pljeskavicu czy "punjene paprike"(papryki faszerowane)!!!Bardzo chętnie mu dam przepis, nawet mu zrobię i jedno i drugie , bo pljeskavica według kucharza Bakłążanu jest kotlet mieloni (sic!), papryki faszerowane - to w ogóle nawet nie wiem co było! Duży plus za wystrój, faktycznie miłą obsługę -ale jeszcze raz bardzo proszę nie nazywajcie tą restaurację bałkańską!!!