Odpowiadasz na:

Re: Żony marynarzy......

Męża lekarz nie mam, ale doktora już tak. Jak robił ten swój doktorat, to bardziej ja byłam przy nim. Role się zmieniały zależnie od sytuacji. Były czasy, że kokosów nie było ale byliśmy razem,... rozwiń

Męża lekarz nie mam, ale doktora już tak. Jak robił ten swój doktorat, to bardziej ja byłam przy nim. Role się zmieniały zależnie od sytuacji. Były czasy, że kokosów nie było ale byliśmy razem, wspieraliśmy się, razem planowaliśmy nasze życie. Nasze wakacje wyglądały tak, że jechaliśmy na weekendowym bilecie PKP w góry i z powrotem - wszystko od piątku do niedzieli, bo na więcej nas nie było stać. I nam to też sprawiało przyjemność, bo robiliśmy to razem. Teraz standard życia mamy lepszy ale kokosów też nie ma. Ale jesteśmy razem i dla nas tak jest i łatwej, i przyjemniej. Taka jest moja codzienność, z której jestem zadowolona. Czy tak naprawdę jestem aż tak oderwana od rzeczywistości, że wiem, iż nie dla mnie małżeństwo korespondencyjne? Wyżej jest napisane, że jak nie spróbujesz to nie wiesz. Wychowywałam się w domu, gdzie tata był gościem więc co nieco wiem. Poza tym naprawdę nie trzeba zaciąć się w palec, żeby wyobrazić sobie, że to boli.
I mam znajomych lekarzy. Fakt, pracują bardzo dużo ale żaden z nich nie narzeka na pieniądze. Nawet ci, którzy są niedawno po specjalizacji mają kupione swoje mieszkania (i to całkiem spore), dobre samochody.

zobacz wątek
9 lat temu
~A.

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry