Odpowiadasz na:

Re: Żony marynarzy......

Ja tez jestem z domu, gdzie tata był gościem, całkiem normalny dom, lata 80te, gdzie taki tata nie był powszechny jak teraz, ale...nigdy nie było to problemem, a wspólne chwile smakowały lepiej... rozwiń

Ja tez jestem z domu, gdzie tata był gościem, całkiem normalny dom, lata 80te, gdzie taki tata nie był powszechny jak teraz, ale...nigdy nie było to problemem, a wspólne chwile smakowały lepiej niż moim kolezankom, ktore tatusiow mialy na zawolanie...i kazda absolutnie kazda nawet teraz, kiedy mojego ojca juz od dawna nie ma, zazdroscila mi takiego ojca, a teraz zawsze jest o nim jak najlepsze wspomnienie...dlatego cos o takim zyciu wiem, co do lekarzy, to dopoki nie jestes w tym srodowisku, nie wypowiadaj sie. mieszkanie i samochod nie zlecialy z nieba, dyzury, prywatne wizyty, ktore zeby byly rentowne musza byc poparte pratyka szpitalna i doswiadczeniem, a ta wymaga bycia non stop na zawolanie- nie ma zycia...nie ma swiat, sylwestra, nie ma wieczorkow i weekendow, cos za cos, i tu nie chodzi o kase, bo ta sie wypracowuje latami doswiadczenia, do swiezego lekarzyny nikt do pryw gabinetu nie przyjdzie,a jeszcze taowy trzeba otwoarzyc, wiesz ile kosztuje aparat usg? trzeba miec ponad milion zł, zeby w ogole najprostsza praktyke otworzyc...pomjam fakt psychicznego obciazenia, gdzie lekarz z powolania bedzie nawet w domu przy kolacji myslal o pacjencie...kobietko ogarnij sie w osadach, chociaz skoro tak o tym piszesz, cos cie widocznie w oczy kole.. czego doktorkiem jest ten twoj maz? tez jestem doktorem, nie lekarzem i mam porownanie jak to wyglada...no i jaki ty masz zawod i gdzie pracujesz? bo mowa o malzenstwach, nie?

zobacz wątek
9 lat temu
~:-~

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry