Re: Żony marynarzy......
Moze i można sie z czasem do wyjazdów przyzwyczaic. Ja pisałam jakie są moje odczucia, tesknota, smutek, ból rozstania, tego nie ma co ukrywac, jest to czesc naszeggo życia, bo mąż tez to przezywa....
rozwiń
Moze i można sie z czasem do wyjazdów przyzwyczaic. Ja pisałam jakie są moje odczucia, tesknota, smutek, ból rozstania, tego nie ma co ukrywac, jest to czesc naszeggo życia, bo mąż tez to przezywa. Ale to nie oznacza oczywiscie, ze siedze i płacze cały kontrakt, nastepnego dnia trzeba isc do pracy. Wielokrotnie rozmawialismy z mezem o ewentualnym rzuceniu pływania i jak którekolwiek z nas nie bedzie dawało rady to tak zrobimy, a na razie jest nam tak dobrze.
Pływanie ma zarówno wiele minusów jak i plusów.
Sadze tez, ze obydwie strony musza miec silny charakter i umiec sobie poradzic samemu jak wymaga tego sytuacja.
Jestesmy szczesliwi w naszym małym swiecie, w którym maz pływa, a ja pracuje na ladzie i nikt mi nie wmówi wyzszosci zwiazków stacjonarnych, to po prostu zalezy od małżonków a nie od ich rodzaju pracy.
zobacz wątek