Wcale nie taki poroniony.
Ograniczenia ilości klientów w sklepie mocno uderzyło w sklepy wielkopowierzchniowe. Z jednej strony zmniejszyły się obroty, które i tak spadły po wcześniejszej fali...
rozwiń
Wcale nie taki poroniony.
Ograniczenia ilości klientów w sklepie mocno uderzyło w sklepy wielkopowierzchniowe. Z jednej strony zmniejszyły się obroty, które i tak spadły po wcześniejszej fali zakupów na zapas. Z drugiej, kolejki przed sklepami odstraszają część klientów. I to głównie tę część, która mogłaby zostawić więcej kasy, czyli ludzi pracujących. Nie mają oni czasu na wystawanie w długich kolejkach i mogą zmienić nawyki na zakupy w małych sklepikach. Obostrzenia miną a nawyki mogą pozostać, zatem we własnym interesie dyskonty i markety wydłużają godziny pracy.
zobacz wątek