Widok
ależ mi się podoba
jak dwie świetne baby zaśpiewały kawałek innej fajnej baby
chociaż wykonanie "naszych" babeczek bardziej mi się podoba
a właściwie rozwaliło mnie na łopatki
dawno temu słuchałam tego wykonania i zupełnie nie przykuło mojej uwagi
tekst mierny, ale sam kawałek z tymi wokalami wciąga mnie w jakiś tunel. w coś, co minęło i dobre było. trochę mi pasuje do moich samotnych podróży stopem. lubiłam zapach rozgrzanego asfaltu, kurz na butach,mały tobołek z najpotrzebniejszymi rzeczami, spaloną od słońca skórę i ciągłe poczucie nieznanego. z tą muzą na uszach byłoby wtedy magicznie :)
http://pl.youtube.com/watch?v=pCeetupwpPo&feature=related
chociaż wykonanie "naszych" babeczek bardziej mi się podoba
a właściwie rozwaliło mnie na łopatki
dawno temu słuchałam tego wykonania i zupełnie nie przykuło mojej uwagi
tekst mierny, ale sam kawałek z tymi wokalami wciąga mnie w jakiś tunel. w coś, co minęło i dobre było. trochę mi pasuje do moich samotnych podróży stopem. lubiłam zapach rozgrzanego asfaltu, kurz na butach,mały tobołek z najpotrzebniejszymi rzeczami, spaloną od słońca skórę i ciągłe poczucie nieznanego. z tą muzą na uszach byłoby wtedy magicznie :)
http://pl.youtube.com/watch?v=pCeetupwpPo&feature=related
Ciekawe połączenie wokalu i osobowości. Z jednej strony-Chylińska żywioł, energia, wulkan babka z jajem, a z drugiej urocza oaza spokoju- Nosowska. No Ładnie przeżywa muzykę Chylińska, mam wrażenie jakby w pewnym momencie broniła się dłońmi przed tym bezsensownym klaskaniem publiczności. Co to kutwa jest spęd autokarowy jakiś czy inne wczasy z orbisem. Ludzie nie mają wyczucia ni smaku.
Nie zrozum mnie źle. Mnie chodzi o to, że Nosowska dla mnie od pierwszego razu gdy ja zobaczyłem, jest jakby to określić... zblokowana, zbyt wyciszona dla mnie, zdystansowana do świata to typ kobiety, której nie mogę zrozumieć, gdy dany mi jest tylko wywiad telewizyjny z jej udziałem, pewny rodzaj zagadki, które zresztą lubię. A Chylińska przeszła ostatnio ogromne przeobrażenie, jak zauważyłaś, choć potencjał i predyspozycje zawsze ku temu miała ogromne. Jak widzę w jury w jakimś tam programie tv(nie pamiętam nazwy)siedzącą obok Chylińskiej Foremniak nadrabiającą swój poziom wrażliwości, i brak własnego zdania intonacją głosu i miną to proszę ja Ciebie wolę iść zrobić porządek w piwnicy.
jakoś nie daję sobie prawa, żeby mówić o jednej, że zblokowana, o innej, że ma nie taki jak powinna poziom wrażliwości. nie znam ich.
mogę mówić jedynie o tym, co widzę i jakie to na mnie wywiera wrażenie. może foremka jest piekielnie wrażliwa, a nosowska wśród swoich przyjaciół tańczy kankana na stole na każdej imprezie?
staram się nie oceniać ich przez pryzmat tego, co ktoś wyreżyserował na potrzeby tv. ja też w pracy zachowuję się inaczej, niż gdy idę z kumplami na browara.
mogę mówić jedynie o tym, co widzę i jakie to na mnie wywiera wrażenie. może foremka jest piekielnie wrażliwa, a nosowska wśród swoich przyjaciół tańczy kankana na stole na każdej imprezie?
staram się nie oceniać ich przez pryzmat tego, co ktoś wyreżyserował na potrzeby tv. ja też w pracy zachowuję się inaczej, niż gdy idę z kumplami na browara.
Ćmo. Napisałem o tym co widzę w tv. Czy myślisz, że za każdym razem będę podkreślał, że miarą jaką mierzę to co widzę w tv i realu jest mój ograniczony subiektywizm, oparty na wrażeniu, opartym na zmysłach, które są oparte na mojej fizyczności i osobowości: psychicznej, mentalnej i duchowej, która jest oparta w dzieciństwie, którego korzenie należą do moich przodków. Czy dajesz sobie prawo na margines do błędu nadinterpretacji? Jeśli tak-zamilknij, żebyś nie przeczyła samej sobie w imię logiki, tej drugiej Ja. Szczęście i rozwój duchowy to harmonia Ja i Ja lub Jin i Jang, różnie to zwą. Więc w imię obiektywizmu i prawdy zamilknijmy pogrążając się w nirwanie nic nie mówiąc nic widząc i nic nie słysząc, jednocześnie będąc świadomym wszystkiego. Potrafisz tak? Jeśli nie podpowiem, że prawda jest jak światło w witrażowej butelce, każdy na nią patrzy, ale widzi w innym kolorze, zależy z jakie pozycji i z którego kąta patrzy. Możemy się przekomarzać, który kolor jest właściwszy, ale zawsze patrzymy subiektywnie. Ja więcej szczekam niż gryzę i nieubłaganie kończy mi się piwo, które miało na jutro wystarczyć.
właśnie dostałem w prezencie coś co się nazywa campari soda. nie dość, że jest czerwone jak sok malinowy, to jeszcze kumpel opowiedział mi, że tę barwę uzyskuje się z wysuszonych robaków żyjących na meksykańskich kaktusach. oki, czemużby nie z robaków? nie ważne z czego, byleby dobrze sponiewierało. zatem witam w klubie czerwonoskórych. howgh! (i know how...;))
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
Hehehe już tłumaczę autorytatywnie więc jest tak, słońce jest teraz położone najniżej na nieboskłonie w skali roku, znaczy kąt padania promieni słonecznych w stosunku do krzaczków truskawek i poziomek ma najmniejszą wartość, wówczas dzieją się przeróżne dziwne rzeczy, subiektywnie świat wydaje się truskawkowy, a obiektywnie jest poziomkowy, co nie oznacza wcale, że jest odwrotnie, ;)) Mógłbym tezę rozwinąć, ale zadziałały na mnie słowa Stachury z avataru Toffi" ja, duszę na ramieniu wiecznie mam" chociaż dodaję zawszę " cały zbudowany jestem z ran, lecz gdy śmieje się to w krąg śmieje się świat" Zadziałało na mnie również własnoręczne, zeszłoroczne, porzeczkowe wyrobnictwo i na tym zakończę niniejszym głębie swej myśli. ;)))
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Kiedyś w czasach studenckich zakończyliśmy imprezę nad ranem w DSie pijąc 'żmijówkę' przytarganą przez jednego z kumpli w wymiany chińskiej. To była ostatnia wódka, jaka została,a przez gada nikt nie chciał jej pić. No ale alko ma to do siebie, że się kończy, więc przyszła i kolej na 'żmijkę'. Po degustacji ukonstytuowała się grupa inicjatywna, która doceniając smak wódki udała się (cichcem - he he - przez okno na pobliskie lasy celem wyłapania padalców tudzież innego badziewia z zamiarem zapeklowania tychże w nabytych (w przyszłości) na ten cel butelkach wódki - o ile dobrze pamiętam to chyba baltic, taka niebieska nalepka ze stateczkiem. Łowy zakończyły się niepowodzeniem. Gadziny nie znaleziono nawet jednej, natomiast wskutek pokonywania nierówności terenu przy zachwianej równowadze własnej grupa inicjatywna wytrzeźwiała i mocno niezadowolona w godzianch porannych, tak jakoś koło 7, wróciła do DSu.