Re: budujecie/kupujecie na kredyt?
A kto tu się przechwala ? To po prostu zdrowy rozsądek, trzeba przyjąć do wiadomości, że jak się nie ma fachu "na lata" to zarabiając tyle, że odkłada się parę stów, cały czas żyje się na krawędzi....
rozwiń
A kto tu się przechwala ? To po prostu zdrowy rozsądek, trzeba przyjąć do wiadomości, że jak się nie ma fachu "na lata" to zarabiając tyle, że odkłada się parę stów, cały czas żyje się na krawędzi. Najlepiej na początku zacisnąć trochę pasa i odłożyć tyle, żeby starczyło np. na pół roku - rok na szukanie pracy bądź przekwalifikowanie. Takie czasy i będzie to się pogłębiać, że nie istnieje poza lekarzami coś takiego jak stała praca i to trzeba wziąć pod uwagę planując finanse.
Egipt - marny przykład, bo jeździ tam mnóstwo stonki właśnie dlatego, że jest tam najtaniej :), a jaka duma... (na kimś kto nigdy nie był za granicą Egipt robi wrażenie, bo wąsaty Staszek z parteru już był to i ja muszę być - to tak jak z plazmami). Postaw się a zastaw się też jest typowe dla Polaków. Też wolę Kociewie od Egiptu :), ale fajnie byłoby kiedyś pojechać np. do Chile albo N. Zelandii.
Własne obiady - to ochrona co najwyżej przed odgrzewaniem czy smażeniem na starym tłuszczu w knajpie. Produkty do obiadu już kupujesz spryskiwane, tylko przyrządzasz je lepiej, ot.
Nikogo tu nie interesuje kto ile zarabia - i nikt po tym nie ocenia. Ale branie kredytu na 30 lat (zwłaszcza pod korek w CHF na szczycie bańki) jest już podstawą do oceny. Polacy nie rozumieją, że kredyty są dla ludzi bogatych + tych, którzy bez względu na koniunkturę będą mieli pracę. Jeżeli będę brał, to na 5 max. 10 lat - a jeżeli wymagałoby to dłuższej spłaty, to po prostu tego czegoś nie kupię - nie wyobrażam sobie w wieku 55 lat stresować się ratą kredytu, nie wiem też czy będę jeszcze potrzebny na rynku pracy. Coraz więcej osób z otoczenia po 40-tce tracąc pracę ląduje na taksówce albo w markecie, nie ma dla nich alternatywy - z czego mają spłacać kredyty ?
zobacz wątek